Skocz do zawartości

Kociołek żeliwny w ogrodzie


Recommended Posts

  • 3 tygodnie temu...
Napisano
Achhh toż to w takich robi się prażonki. A te są naprawdę przepyszne. Pamiętam jak w dzieciństwie się tym objadało. Polecam wszystkim
  • 2 tygodnie temu...
  • 5 miesiące temu...
  • 2 tygodnie temu...
Napisano
Cytat

A takie cudo nie ma przypadkiem tendencji do eksplodowania???




Witam serdecznie,
zgadzam się, że jest to cudo;-)
Proszę się nie obawiać, nie jest to garnek ciśnieniowy, więc nie ma możliwości aby taki kociołek mógł "eksplodować".

Pozdrawiam
Napisano
icon_eek.gif

Jak nie jest, jak jest ?
Chyba, że jest jakaś nowa dziedzina fizyki, której nie znam, a która obaliła dotychczasowe twierdzenia w tym zakresie.

Zakładając, że kociołek (żeliwny) nie ma „skaz fabrycznych”, to ryzyko jego eksplozji jest minimalne (ale jest) – natomiast ryzyko że przy otwieraniu można zostać poparzonym przez parę, lub dostać w łeb „szybującym” deklem, jest wysoce prawdopodobne.
Napisano
Cytat

icon_eek.gif

Jak nie jest, jak jest ?
Chyba, że jest jakaś nowa dziedzina fizyki, której nie znam, a która obaliła dotychczasowe twierdzenia w tym zakresie.

Zakładając, że kociołek (żeliwny) nie ma ?skaz fabrycznych?, to ryzyko jego eksplozji jest minimalne (ale jest) ? natomiast ryzyko że przy otwieraniu można zostać poparzonym przez parę, lub dostać w łeb ?szybującym? deklem, jest wysoce prawdopodobne.




Witam icon_wink.gif
Nie wiem na którym prawie fizyki Pan się opiera, ale prawdą jest, że nie trzeba nic nowego wymyślać w dziedzinie fizyki aby stwierdzić, że kociołki ?nie wybuchają?, mowa tutaj oczywiście o kociołkach, które oferują renomowani producenci, np. Farmcook.
Podkreślę , że podczas użytkowania kociołka FARMCOOK zgodnie z przeznaczeniem nie występuje podciśnienie.
Projektanci konstruując kociołek FARMCOOK mieli na uwadze bezpieczeństwo podczas jego użytkowania.
Większość kociołków FARMCOOK trafia do krajów Europy Zachodniej, gdzie restrykcje dotyczące bezpieczeństwa podczas użytkowania, są bardziej zaostrzone niż w Polsce.
Być może, miał Pan doświadczenie z kociołkami niewiadomego pochodzenia.
Napisano
Cytat

Nie wiem na którym prawie fizyki Pan się opiera, ale prawdą jest, że nie trzeba nic nowego wymyślać w dziedzinie fizyki aby stwierdzić, że kociołki „nie wybuchają”, mowa tutaj oczywiście o kociołkach, które oferują renomowani producenci, np. Farmcook.
Podkreślę , że podczas użytkowania kociołka FARMCOOK zgodnie z przeznaczeniem nie występuje podciśnienie.



Bo i to prawda – nie ma możliwości wystąpienia podciśnienia, a w związku z tym nie ma możliwości wybuchu, bo podciśnienie powoduje implozję – odkrywcze toto nie jest.

Tam gdzie w zamkniętej i szczelnej przestrzeni (a taką konstrukcją wskazany kociołek żeliwny jest) znajduje się woda i zostanie to podgrzane, to nie ma …. we wsi, aby wewnątrz nie wzrosło ciśnienie.


Napisano (edytowany)
Cytat

Bo i to prawda ? nie ma możliwości wystąpienia podciśnienia, a w związku z tym nie ma możliwości wybuchu, bo podciśnienie powoduje implozję ? odkrywcze toto nie jest.

Tam gdzie w zamkniętej i szczelnej przestrzeni (a taką konstrukcją wskazany kociołek żeliwny jest) znajduje się woda i zostanie to podgrzane, to nie ma ?. we wsi, aby wewnątrz nie wzrosło ciśnienie.




Zgadza się, że w szczelnym naczyniu, w którym znajduje się woda i dodatkowo zostanie ona podgrzana, to ciśnienie wzrasta. Jednak, że kociołek FARMCOOK został tak zaprojektowany aby podczas użytkowania nie wystąpiła taka różnica ciśnień, która mogłaby spowodować zagrożenie. Podczas gotowania w kociołku lub jak kto woli prażenia, przez specjalne ujście wydostaje się para w sposób kontrolowany.
Zachęcam zatem do pysznego kociołkowania, używając do tego celu kociołka od renomowanego producenta Edytowano przez Redakcja (zobacz historię edycji)
Napisano (edytowany)
A to ciekawe , mozna wiedzieć w którym miejscu nachoditsia rzeczone specjalne ujście . A jeżeli ono faktycznie istnieje to po jaką cholerę tak solidnie przykręca się dekiel , ha ? . icon_razz.gif
Z tego co mi wiadomo to właśnie ideą tych kociołków jest to że pod dużym ciśnieniem się tam wszystko kitwasi , przez co potrawy nabierają niesamowitego smaku , tydzież wartości odżywczych , podobno . Po zdjęciu z ognia trzeba odczekać chyba ze dwadzieścia minut , po czem powoli odkręcać .
No więc gdzie to ujście przeczące całej idei tego ustrojstwa ?

Ps. Spożywałem ja onegdaj z tego ustrojstwa - nic nadzwyczajnego , ale chyba gospodyni za mało posoliła pradukty . Edytowano przez demo (zobacz historię edycji)
Napisano
Cytat

Witam icon_wink.gif
Nie wiem na którym prawie fizyki Pan się opiera,............
Podkreślę , że podczas użytkowania kociołka FARMCOOK zgodnie z przeznaczeniem nie występuje podciśnienie.
......


powiedziałbym, że jest to fizyka niejako odwrotna, ta Twoja do tej bajbagi
fajne masz te foty (niektóre icon_razz.gif ), ale jeżeli chodzi o fizykę, to spuść się na innych icon_mrgreen.gif

to podciśnienie to pewnie kuchnia molekularna icon_rolleyes.gif
Napisano (edytowany)
Trochę przekornie.

"Każdy kocioł (urządzenie) parowy o pojemności większej niż 2 l. podlega obowiązkowi dopuszczenia do eksploatacji przez UDT. Ciśnienie robocze jest nieważne, konstrukcja też - więc i kociołki o pojemności ponad 2 l takie „dopuszczenie” powinny posiadać.
Jeśli nie mamy w/w kwitów, a życzliwy sąsiad podpatrzy jak używamy takiego kociołka i zadzwoni np do PIP, to owa instytucja ma prawo wsadzić nam mandat do 5000 zł. Dalej - PIP automatycznie powiadamia UDT, który określa rodzaj zagrożenia na podstawie takiej magicznej tabelki i automatycznie powiadamia prokuraturę. A prokurator ma prawo posadzić nas na 2 lata..." icon_mrgreen.gif

Cytat

Z tego co mi wiadomo to właśnie ideą tych kociołków jest to że pod dużym ciśnieniem się tam wszystko kitwasi , przez co potrawy nabierają niesamowitego smaku , tydzież wartości odżywczych , podobno . Po zdjęciu z ognia trzeba odczekać chyba ze dwadzieścia minut , po czem powoli odkręcać .
No więc gdzie to ujście przeczące całej idei tego ustrojstwa ?



I tu tkwi sedno całej sprawy, bo to nie kociołek w pełnym tego słowa znaczeniu, tylko najzwyklejszy garnek żeliwny z pokrywką.
Producent liczy właśnie na to, że nabywca będzie nieświadomy i wprowadza go w błąd co do „funkcjonalności” tego „urządzenia”. icon_evil.gif

Biorąc pod uwagę to co napisałem (cytowałem) wyżej (o UDT), gdyby to był prawdziwy kociołek, to musiałby mieć zawór bezpieczeństwa, który jest (może być) jednocześnie zaworem upustowym (to w najdroższych modelach, aby nie czekać tych 20min.).
Na rynku bywają takowe prawdziwe kociołki, ale są piekielnie drogie – ceny zaczynają się od 500zł wzwyż.

A że gotowanie, pieczenie, w naczyniach żeliwnych jest jednym z lepszych sposobów na przyrządzania posiłków (ze względu na równomierne rozchodzenie się ciepła i jego „trzymanie” w ściankach), to i przydatność tego „kociołka” w naszej kuchni ogrodowej, jest uzasadniona. Edytowano przez bajbaga (zobacz historię edycji)
  • 1 miesiąc temu...
  • 2 lata temu...
Napisano
Kociołek to świetna alternatywa dla grilla w ogrodzie. Oczywiście tych samych dań nie przygotujemy w obu urządzeniach, ale ... nie ma to jak gulasz z kociołka! Coś pięknego (znający temat wiedzą o co chodzi ;) )
  • 3 lata temu...
Napisano
Dnia 26.01.2018 o 18:29, poradka napisał:

Ja korzystam z takiego kociołka i jestem mega zadowolona zabieramy go wszędzie gdzie się da :) 

taki kociołek bardzo poręczny do zabrania, zwłaszcza na obóz wędrowny, czy na pielgrzymkę do Częstochowy

 

 

mam kociołek, ale nigdzie go nie zabieram, taki niekoleżeński jestem

Napisano

No, taki kociołek w plecaczek na plecki i na pielgrzymkę... 15 kg w plecaczku mniej, czy 15 kg więcej - jaką to różnica... a i umartwienie solidniejsze...

  • 2 tygodnie temu...
Napisano

Bardzo fajny pomysł z tym kociołkiem żeliwnym ale w takim zwykłym przydomowym ogrodzie, sprawdzi się tylko jeżeli urządzimy również palenisko na stałe, wtedy ma to największy sens.

Napisano

Niekoniecznie palenisko na stałe. Są w sprzedaży stalowe, cięzkie ale mobilne :) ja mam od 2 lat polskigrill i w sumie polecam. A wracajac do tematu to kociołki polecam jeszcze bardziej bo to 'niebo w gębie'...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Powiedz to tym w bloku, co malowali pokój.     Też pytałem grok-a i zalecał odwożenie do PSZOK-u (oczywiście, oddzielne postępowanie z brudami niebezpiecznymi), ale co drugie zdanie zalecał zapoznanie się z zasadami lokalnymi segregacji, bo mogą to regulować odmiennie. Do doopy więc z takimi zasadami, które w każdej gminie mogą być inne. Naprawdę, mam dość robienia doktoratu z segregacji odpadów przy każdej dupereli. Kiedy wreszcie producenci zaczną oznaczać wyroby i ich opakowania jakimiś kodami, żeby nie mieć wątpliwości w tym zakresie? To producent wie jakie materiały wchodzą w skład i co się z nimi da zrobić. Dlaczego ten obowiązek zrzuca na mnie i to bez wynagrodzenia?
    • Czemu, przecież nikt  Cię nie zmusza, żeby bujać się do  PSZOK z jedna para rękawic po malowaniu. Wrzucasz do reklamówki i leży w garażu, aż się uzbiera odpowiednia porcja odpadów do samodzielnego wywozu. Wywieziesz razem z tekstyliami, ale w osobnym worku, albo z meblami, elektroodpadami, oponami lub innymi odpadami, których nie odbierają na miejscu. Trzeba tylko w głowie sobie to zakodować.         
    • Gumowane rękawice ochronne to wyroby złożone z wielu materiałów, których w praktyce nie da się rozdzielić i następnie poddać przetworzeniu. W związku z tym traktowałbym je ogólnie jako odpady zmieszane.  Moim zdaniem najważniejsze będzie jednak to czy rękawice są zanieczyszczone substancjami klasyfikowanymi jako niebezpieczne. Przy czym do tej grupy zalicza się nawet farby i lakiery, środki ochrony roślin, środki czystości itd. W takiej sytuacji zanieczyszczone rękawice również powinny być traktowane jako odpady niebezpieczne. W związku z czym zalecane jest ich przekazanie do punktu selektywnej zbiórki odpadów.  Będziemy w związku z tym mieć kolejno odpowiednią grupę, podgrupę oraz kod odpadu: 15 Odpady opakowaniowe; sorbenty; tkaniny do wycierania; materiały filtracyjne i ubrania ochronne nieujęte w innych grupach 15 02 Sorbenty; materiały filtracyjne; tkaniny do wycierania i ubrania ochronne 15 02 02 Sorbenty; materiały filtracyjne (w tym filtry olejowe nieujęte w innych grupach); tkaniny do wycierania (np. szmaty; ścierki) i ubrania ochronne zanieczyszczone substancjami niebezpiecznymi (np. PCB).   Jeżeli natomiast rękawice nie będą zanieczyszczone substancjami klasyfikowanymi jako niebezpieczne, to będzie można je wyrzucić do pojemnika na odpady zmieszane. Grupa i podgrupa odpadów będzie w tym przypadku ta sama, jednak inny będzie kod odpadu: 15 02 03 Sorbenty; materiały filtracyjne; tkaniny do wycierania (np. szmaty; ścierki) i ubrania ochronne inne niż wymienione w 15 02 02.    Do odzieży lub tekstyliów takich rękawic zdecydowanie bym nie zaliczał. Jeden powód jest logiczny i praktyczny - i tak nie nadają się do przetworzenia. Drugi to natomiast kwestia formalna - ubrania ochronne mają własną grupę, podgrupę i kod w klasyfikacji. Natomiast odzież i tekstylia to odpowiednio: 20 Odpady komunalne łącznie z frakcjami gromadzonymi selektywnie 20 01 Odpady komunalne segregowane i gromadzone selektywnie (z wyłączeniem 15 01) 20 01 10 Odzież 20 01 11 Tekstylia   Odpowiednie kody można wyszukać chociażby tutaj: https://kartaewidencji.pl/katalog-odpadow/   Chociaż patrząc na to wszystko uważam, że przekroczyliśmy już granicę absurdu w kwestii segregacji śmieci. Nie bardzo sobie wyobrażam, że każdy będzie wywoził do PSZOK chociażby zużyte rękawiczki robocze, bo malował w nich ściany w pokoju, albo zakładał te rękawiczki używając środków czystości. W niektórych miejscach można trafić na radę, żeby takie rękawiczki zawinąć w foliową torebkę i też wyrzucić do odpadów zmieszanych. Osobiście uważam to za rozsądne.  No a przede wszystkim, absurdem jest to, że trzeba się przekopywać prze pogmatwane przepisy i klasyfikacje w tak podstawowych sprawach. Niedługo to trzeba będzie zaliczać obowiązkowe szkolenia.         
    • Jeśli ktoś jest uczulony na jad pszczół to nie chodzi boso i ma pod ręką autostrzykawkę z adrenaliną.      Nawet angielskie uniwersytety zaczynają rezygnować z dwustuletnich, równiutko wystrzyżonych trawników, żeby nie odstręczać od siebie młodych talentów, zainteresowanych ochroną planety.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...