Pani Marta zdecydowała się na pompę ciepła z przekonaniem, że zabezpieczy domowi łatwe w obsłudze i tanie ogrzewanie. I tak jest w istocie. Zanim to jednak nastąpiło, znowu zderzyła się z brutalną rzeczywistością, tym razem w postaci niefachowych wykonawców. Po pierwszej zimie musiała zmodernizować kolektory i wymienić pompę ciepła. A jak do tego doszło? – Popełniłam błąd, zatrudniając do wykonania instalacji grzewczej zamiast jednej doświadczonej firmy, która odpowiadałaby za całość swojej usługi, aż kilka. Trzy poziome kolektory projektował jeden wykonawca, projekt realizował kolejny, instalację wewnątrz domu jeszcze inny. Już w grudniu boleśnie doświadczyłam, że instalacja grzewcza jest niewydolna. W budynku było niecałe 10 stopni ciepła! Próbowałam podnieść temperaturę, paląc w kominku. Niestety kominek z otwartym paleniskiem na niewiele się przydawał. Kiedy telefonicznie prosiłam jednego z wykonawców o pomoc, ten odrzekł, że jest zima i nie jeździ na przeglądy – opowiada pani Marta. Przy dochodzeniu przyczyn okazało się, że projektant instalacji nie zaznaczył na rysunku odległości między kolektorami poziomymi i kolejni wykonawcy zainstalowali je za blisko siebie, co spowodowało ich niewydolność. Wiosną trzeba było zbudować dwa kolejne kolektory (pionowe, bo na poziome nie było już miejsca) łącznie za 8000 zł. Rozbudowa dolnego źródła pociągnęła za sobą wymianę pompy ciepła (na szczęście pani Marta odzyskała pieniądze za pierwszą). Dopiero po modernizacji system grzewczy działa bez zarzutu. Ale dla właścicielki pierwsza zima w nowym domu była gehenną. Dlatego zdobyła się na dalsze usprawnienie systemu ogrzewania. W kominku zamontowała żeliwny wkład z systemem dystrybucji ciepłego powietrza po całym poddaszu. Przebudowa kominka kosztowała 7500 zł, ale się opłacała. Obecnie rodzina nie marznie już podczas częstych wyłączeń prądu. Fragment artykułu: Budowa domu na przekór trudnościom Czy waszym zdaniem lepiej do każdego etapu zatrudnić inną ekipę? A ogrzewanie - macie awaryjne źródło ciepła? Pozdrawiam Marcin