Miedź jest bardzo wdzięczną i łatwą materią, ale przy konstruowaniu takiego ustrojstwa które wydane jest na pastwę wiatrów, nastręcza nieco problemów natury technicznej. Chodzi o to że po każdej palnikowej ingerencji staje się miękka i praktycznie dla domowych, warsztatowych warunków, nie ma innego sposobu oprócz młoteczkowania, by ją utwardzić. Wprawdzie trochę sztywności zapewnia odpowiedni lut twardy, ale to i tak za mało dla skrzydeł które mają dużą powierzchnię własną a tak małą powierzchnię styku z korpusem. Dlatego też skrzydła po lutowaniu twardym, były pojedynczo intensywnie młoteczkowane, ale już do korpusu zostały przynitowane, bez ingerencji temperatury. Nie mam wielkiego doświadczenia w temacie miedzianych smoków, ale wydaje mi się że jednak ciekawiej będzie wyglądał smok w kolorach czarno- brązowych, dlatego mam zamiar poddać go działaniu chemicznej patyny. Początkowo po wykonaniu miał bardzo ładny ciemny nalot będący efektem działania temperatury, ale już po kilku tygodniach, po wystawieniu na działanie pogody, widzę że patyna ogniowa jest mało trwałą i szybko ulega erozji. O szczegółach patynowania raczej nie ma co pisać bo to zwyczajne, wielokrotne( w zależności od głębi czerni czy brązu) nakładanie preparatu pędzelkiem.