Skocz do zawartości

Moose

Uczestnik
  • Posty

    3 235
  • Dołączył

  • Dni najlepszy

    1

Wszystko napisane przez Moose

  1. TY KOcie niecne plany zamiarujesz uskutecznić...
  2. Prezesu, mocie recht!!! Jak weżmie piniendze to i aparat można kupić na miejscu... A to o to siem Ciebie rozchodziło...
  3. Ula, Gratuluję i życzę dalszych sukcesów czyt. zaliczonych kolejnych semestrów ( nawet mogą być mniej ambitnie zaliczone ) Buziaki
  4. Grzej dalej... będzie dobrze!!!
  5. O to to... grzaliśmy fundament palnikiem gazowym ok 3-4 godzin i puściło a mróz bł wtedy solidny -20.
  6. Nie poddawaj się... walczyłam w tym roku 4 razy z zamarzniętymi rurami... trzeba niestety uzbroić się w cierpliwość, zator w końcu puści. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
  7. Rozmroziłam już rułę i pod koc wlizłach... Jest OK
  8. Sisterowa, przerażasz mnie... I jak ja mam z Tobą mieszkać???
  9. Na wiosnę bedziem ocieplać... Tylko czy ocieplenie fundamentu załatwi sprawę całkowicie??? Czy też trzeba przerabiać całą instalację???
  10. Jaaasssnnneeee... a świstak zawija....
  11. Tak... łosiobista pompa przepycha goowienka ku ich właściwemu miejscu zakwaterowania ( chwilowego zresztą ) czyli oczyszczalni... Ona, ta kanaliza to siem ciśnieniowa zwie chyba...
  12. Txenks TINUŚ Mam nadzieję, iż podłączenie okaże się szczęśliwym i nie przysporzy dalszych utrapieństw... Nie pierdoolcie towarzyszu, bo bedem zmuszona ( apropos - mucha siem u mnie zapóźniona we rozwoju chyba dziś pojawiła ) postawić was do pionu zbesztując niecnie...
  13. Hehehe, bendem myśleć, jak u mnie się zrobi z 98 % - setka, bo na razie mimo gawłowego optymizma to jeszcze tej 100 niet
  14. Jak Piratu ni jedzie, to ja na bank tyż się nie ruszę... Auto nie zrobione i tyle kilosów to nie pojadę... Temat dnia, można by rzec!!!
  15. Erwin i ogon chałpy mają pilnować... chyba... A ja na razie nie mam sprecyzowanego plana dojazdowego, jakbyco bendem molestować Piratu... No... i jak mnię to ucieszyło... Jest takie powiedzonko... hmmm... jak to było...? Coś o cieszeniu... kieszeni i sr...u... a może pluciu...
  16. My robimy kalesony ze szpinakiem, drobno krojonym kurczakiem i serem pleśniowym lazurem... Tyż dobre...
  17. O jakie piękne kalesony przyrządziłeś... Tyż takie robimy, więc ciekawam zawartości
  18. 09.02 Epopeja goowienna Dziś wielki dzień… Podpięli nam wreszcie kanalizację… a sprawa cała w sumie śmierdząca jakby na to nie patrzyć , ciągnie się od zeszłego roku… Na wsi od 4 lat była w planach budowa kanalizacji z dofinansowaniem unijnym oczywiście. Ponieważ ja zdecydowałam o budowie dopiero w 2010, więc w planach ujęta nie byłam… aliści, że gmina jest wielce obywatelowi ( czyli mnie) przyjazna, więc rzutem na taśmę postanowili mnie włączyć w ów plan. No i w zimie zeszłego roku, przyjechali, wykopali dół, położyli jakieś rurki, wkopali jakąś beczkę, zrobili jakiś hopsztos coby to wszystko ze szambem połączyć , dali pompę i odjechali w siną dal, mówiąc, że jak już się wprowadzę to przyjadą i uruchomią ustrojstwo… W grudniu przed świętami se przypomniałam, że pompa leży i nudzi się niemożebnie w garażu… postanowiłam zadziałać, więc rzne w uśmiechach do gminy i mówię, iż życzyłabym sobie ową pompę włączyć do infrastruktury gminnej już, nał, natentychmiast, coby mnie goowna bez święta nie zaatakowały… pan urzędnik oświadczył iż następnego dnia przyjedzie ktoś owego goownożercę podłączyć. OK.!!! A jakże przyjechał i co się okazało??? Ano, że pompa nie działa, choć NÓWKA SZTUKA I NIE ŚMIGANA ANI ANI Pan Podłączyciel poskrobał się w czerep i odjechał uwożąc zarazę do producenta. Obiecał jednakże, iż za tydzień będzie z powrotem i ją zamontuje… Jaaaassssneeee… Nie powiem, bo informował mnie co tydzień, iż pompy niet, gdyż aliboż nie wróciła z Krakowa ;) ( Sądząc po czasie jaki tak przebywała to zdążyła chyba wszystkie zabytki zwiedzić i nie wiem czy o tydzień w Zakopcu nie zahaczyła…) 2 tygodnie temu pan Podłączyciel zadzwonił i poinformował mnie, iż urządzenie dotarło na miejsce i przyjedzie w przyszłym tygodniu… cały zeszły tydzień siedziałam jak na szpilkach, bo i zamarzaniem problemy i z prundem i szambo pełne ( a szambowóz popsuty… ), w dodatku spodziewałam się najazdu całej zgrai gościów na łykenda i co…? Do lasu mieli chadzać za potrzebą??? No bo jak się domyślacie pompa nie dotarła, gdyż Podlączyciel zachorzał… Na szczęście w łykenda nic się złego nie wydarzyło, chałpa stoi ( choć wesolutko było wielce), goowna nas nie zalały, prundu nie zbrakło, przybył jeno złomniak do którego w zasadzie już się zaczynam przyzwyczajać… hehehehe. W poniedziałek Szambelan naprawił wóz i wykradł ( pod naszą nieobecność ) zawartość srajtanka (że pozwolę sobie użyć formowego słowotwórstwa), a dziś panowie z wdziękiem i w lansadach tudzież z przeprosinami za nieobecność długą, zamontowali pompę podłączając nas do goownociągu. Ufff… Jutro mają odholować złomniak i może życie wróci do jako takiej równowagi… I to by było na tyle…
×
×
  • Utwórz nowe...