Parter. Wyrównana podłoga - beton zryty był jak wybrzeże Normandii po lądowaniu aliantów. Musiałem uzupełnić wyrwy. Zasypałem zmielonym styropianem zmieszanym z klejem do glazury. I jeszcze takie ujęcie... Pomieszczenie szumnie zwane kotłownią jeszcze niedawno posiadało ledwie co rurek na ścianach: Czas jednak płynie. I woda podobnież. Tak i nowe akcesoria zaczęły się pojawiać. Mon Dieu, to było lekko ponad miesiąc temu, a mam wrażenie, że wieki minęły. Zmienia się epoka, pojawia się... MANOMETR!!! ... i prowadząca do manometru rurka, z premedytacją zagięta. Pęknie? Puści? Zatka się? Pex wytrzymały jest. Gięty, kręcony, deptany. Mocny jest. Psy, podobno, nie posiadają mięśni mimicznych. Ale ten tu bykiem patrzy, jak nic, jak ja pakułami i rurami, i styropianem. Bykiem. Podczas, gdy zmielony styropian schnie z klejem do glazury i terakoty na parterze, ja osobiście niszczę kolana walcząc na poddaszu. Rozdzielacz parterowy czeka... Zastosowany w celu niezalewania podłogi Jednoczęściowy System Odwodnienia Liniowego składa się ze złożonego koca. Psiego koca. Rozdzielacz poddaszowy tymczasem wisi sobie i nie przeczuwa w najmniejszym stopniu, że niebawem nie będzie już wisiał w tym miejscu. Ale musi upłynąć trochę wody w instalacji nim się okaże, że wisi bez sensu. Na poddaszu. Kanał wentylacko garderoby - schowka pod schodami. Dygresja: dobrze, że jest taki kanał tylko jeden. Dłubanina z tym kanałem. Prosta sprawa... ale dłubanina. I niespecjalnie wiadomo, jak wentylować podschody. Rozdzielacz poddaszowy, ostyropianowany, nadal nic nie wie... Jako że temat wentylacji mechanicznej przede mną, wiem na razie tylko, że muszę mieć przepusty. Zrobiłem obliczenia prędkości przepływu powietrza. Wyszło mi, że potrzebuję jeden kanał o większej średnicy - 100mm. Reszta mogłaby być 80, a nawet niektóre i 50mm. Ale! Ale... Przepusty robię wszędzie większe. Tak wyszło. Ułańska fantazja. Dorwałem się do jednego wieczora do młotowiertarki i postanowiłem sprawdzić jak się robi dziury w stropie, w terrivie. Fajnie się robi. Lepiej niż w przepustach z gazobetonu, com je sobie przygotował wieki temu. Żeby nie iść w koszty, przepusty szaluję znalezionymi to tu to tam rurami kanalizacyjnymi. Na powyższej ilustracji prezentuje się przepust kuchenny-wywiewny okapowy widziany z przestrzeni sypialni poprzez pracownię. I wizja lokalna robiącego się poddasza, proszę bardzo. Klatka schodowa jak cię mogę. Zabrakło mi trzech płyt. Dosztukowałem z 2-centymetrowych i lekko zeszlifowałem. Szlifowanie w krew mi weszło po odysei elewacyjnej. Na parterze tarka będzie ciągle w użyciu. Poddaszowy rozdzielacz majestatycznie czeka, ofoliowany. Nie pamiętam czy to folia spodnia folia nabetonowa czy podwierzchnia, podaluminiowa. A upał wtedy był nieziemski. Czerwcowy. Folia-ć to jednak wierzchnia, bo mniej dbałości u mnie w doborze jakości, jako że po primo ma ona ochronić styropian przez wilgocią chwilową z betonu z miksokreta, po secundo na niej będzie jeszcze alufolia i po tertio to poddasze, nie parter. Więc w użycie-zużycie idzie jakaś znaleziona w garażu. Niezły patchwork. Są wreszcie piękne, kolorowe, gąbeczki. Dla samych zdjęć warto je założyć. Z praktycznej strony, użycie ich też jest zasadne, ponieważ są liche - cieńsze, więc miękkość zachowując z betonem się nie pokłócą. WAŻNE: Montaż rozdzielaczy z użyciem szarych gąbek grubych - masakra. Na parterze mi zbraknie kolorowych, zacznę kombinować z grubymi, ale klinują się między belkami a ścianą. Kolorowe chude liche - lepsze. Bo chodzi nie o izolację, a o dylatację. Kolejne zgrabne ujęcie na klatkę schodową i pokój wschodni, orurowany. Jak widać, nie kładę rurek pod meblami typu szafa, szafki. Pod wanną kładę - stanie na nogach. Kupa mięci po to mnych - pierwsza lista zadań wraz z nieaktualnym szkicem cwu idącej z kotłowni do kuchni. Później lista się rozrosła do trzech kartek, a woda jakoś poszła z rozpędu. I podsumowując ten fotograficzny etap: rozdzielacz poddaszowy należało przełożyć, by i rurki łatwiej było montować, i wodę na poddasze z sensem wprowadzić. Pierwotnie myślałem, by plątać się z zimną wodą między rurkami, albo zza rozdzielacza sprytnie wprowadzić wodę do łazienki poddasza, ale jak zacząłem przymierzać się do montowania pętli, stwierdziłem, że później szybciej się skicham, niż cokolwiek wcisnę za rozdzielacz. Więc przełożywszy go na ścianę obok, obaj ulgę poczuliśmy, bo i rurki łatwiej było podprowadzać i jakoś miejsca się więcej zrobiło... A i zabudowa pionów tym sposobem zajmie mniej miejsca. A wanna i tak się zmieści pod oknem. Poddasze zrobione - prawie. Pozostało wpiąć pętlę ogrzewania garderoby, ale zrobię to na koniec, z resztek rurek. Tymczasem... tadam... Manometr. Mmmm...anometr. I rozdzielacz parterowy przez uzbrojeniem, przed położeniem papy, folii, styropianu, folii, lutowaniem rur miedzianych calowych, dokładaniem rur tarasowych. Cud. Udało mi się uploadować tyle zdjęć. Reszta jest milczeniem. W telefonie.