Skocz do zawartości

PeZet

Uczestnik
  • Posty

    6 403
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    87

Wszystko napisane przez PeZet

  1. Rura pnie się po schodach ku kozie... ...a człowiek szlauchmaszyną wytycza szlauchpoziom. Beton, który kładą, jest suchy. mokry piasek. Rozsypują beton z grubsza, żeby po rurach nie chodzić. Koza wali betonem to tu... ...to tam... ...aż w końcu Człowiek Z Poziomem We Krwi zaczyna wytyczać kształt ostatecznego kształtu. Dobry jest, tu podsypie, tam odgarnie, myk i jest równiutko. Ekipa zgrana jest baaardzo. Bez słów wiedzą, kiedy co robić, komu gdzie ile i czego potrzeba. Zmieniają się czasem, ale Człowiek z Poziomem We krwi zawsze idzie pierwszy. On przeciera szlak. Dzięki takim ludziom nasz piękny kraj rośnie w siłę, a wszystkim żyje się dostatniej. Kiedy koza nawali już ile wlezie, zaczyna się... kipisz się zaczyna. Wszyscy są na górze. Beton się grzeje. Para. Ciepło. Duszno. Gorąc. Radio, choć gra ostro /- Włączyłem, coby energetyczniej było /- chwilami jest zagłuszane dudnieniem rury. Całe ściany chodzą od dudnienia i buczenia - a cała ekipa uwija się w jednym miejscu. Hardcore. Zaś jako ostatni plac boju opuszcza człowiek z helikopterem i poduszką. Cichy, spokojny. maszyna jest prawie bezdźwięczna /- a może nie słychać jej, bo radio zagłusza /- jedynie światło przygasa, kiedy śmigło zaczyna się kręcić. I robi się pięknie. DYLATACJE Człowiek z helikopterem zna się na dylatacjach. Dyskusje mieliśmy dlaczego tak, a nie inaczej. W efekcie zrobił je lekko inaczej niż było w ostatecznej wersji teoretycznej, gąbki pozrywał i szpachlą ponacinał. Dyskusja burzliwa dotyczyła również dylatacji płyty zbrojonej pod kominek, ale do tego tematu wrócę na parterze. Bardzo cieszę się, że zrobiłem podłogówkę po całości - na dole i na górze. Czas pokaże, jak to działa, ale zadowolenie mam przeogromne. Wciąż jestem w szoku, że mam podłogę. To nowa epoka. Toooottttaaaaalnie nowa. Koza schodzi na dół, rura się wije.
  2. Słowo nie opisze, język nie wypowie... mało kto robi zdjęcia z zasypywania podłogówki. Poprosiłem, by ekipa pracowała w firmowych koszulkach: będą mieli PR i zdjęcia do dokumentacji. Grubaśną rurę pakują do chałupy i ciągną na samą górę. Rur mają dwie albo i trzy, grube jak wąż strażacki, ale twarde jak opona, łączą to jak potrzeba. Jak rurą idzie beton, rura wije się i fruwa tak, że czasem i dwóch ludzi stać na niej musi, bo rozpiździ wszystko dokoła. U mnie na dzień dobry bladź jedna oberwała poręcz balustrady. Na gwałt przybijanie było. Do końca rury podłączona jest... koza. Koza wali pod siebie tam gdzie stoi. Betonem. Koza ciężka jest. Przestawiają kozę tam, gdzie ma nawalić. Czasem przestawiają w czasie, gdy wali betonem. Wtedy jest mobilizacja, bo koza ciężka, rura fruwa, a trzeba ją zawinąć. A beton leci. Jednocześnie z wprowadzaniem rury i kozy, specekipa wytycza poziom podłogi. Prawdziwy poziom. Wtedy też okazuje się ile gdzie betonu wejdzie. Jakkolwiek jakość rozłożenia rurek i zbrojenie pod kominek spotkały się z pochwałą ekipy, tak kwestia poziomu budziła lekką konsternację. - Bardzo nierówno - pytam. - Robiliśmy kiedyś podłogę co miała odchył 20cm od poziomu... - pada odpowiedź. Ale wyczytałem, że dopuszczalny jest odchył do 5mm/mb. Zatem 4cm na 10m przekątnej mieści się w normie. Albowiem wyłącznie szlauchwaga da idealny poziom. Albo nabijać trzeba pręty w pospółkę. Sama łata, choćby i 2,5metrowa, nie da rady. Anyway, na parterze w jednym rogu biblioteki mam 4cm podłogi, w kuchni pod lodówką mam 8cm podłogi a w sieni przy wejściu 10cm. na poddaszu około 7cm. 6,5 - 7,5cm Dobrze jest.
×
×
  • Utwórz nowe...