Skocz do zawartości

PeZet

Uczestnik
  • Posty

    6 403
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    87

Wszystko napisane przez PeZet

  1. Latem, wieczorami brakuje u mnie wody. To jest jakieś kuriozum, ta woda. Pan z Gminy od spisywania i wymiany licznika mówi mi, że ta rura leżąca pod moją drogą dojazdową jest moja. A jak go pytam, jak mam zakręcić tę MOJĄ rurę, gdyby coś się wydarzyło, to on mi mówi, że nie zakręcę, bo klucz do hydrantu ma On. Mówi mi to i się uśmiecha - czyli wie, że mi coś ściemnia. Więc nawet na poziomie użytkowania nie ma jasności co jest czyje. Ale z tego wynika coś więcej. Mój sąsiad, chcąc się wciąć w moją rurę, tak naprawdę to chyba nie potrzebuje ode mnie zgody na wcinkę, ale potrzebuje zgody na poprowadzenie rury w mojej drodze i tyle. Co do samej rury, to najprawdopodobniej niewiele mam do gadania, bo chyba jednak jest to odcinek pod zarządem gminnym i mi nic do niego. Chyba że jednak jest tak, że ten odcinek pod drogą jest mój, najmojszy.
  2. Budowała gmina. ja zapłaciłem. przyłączenie by nastąpiło w mojej drodze dojazdowej. I to mi się nie podoba, bo mi rozkopią i nie będę miał jak wyjeżdżać. I tak droga jest nieutwardzona i jest kiepsko. I spadki ciśnienia latem mi się nie podobają. Do sąsiada woda poszłaby rurą o mniejszej średnicy, ale i tak nie mam pewności, czy nie zacznie się latem frustracja, że ktoś komuś podbiera wodę. Mam poczucie, że gmina spieprzyła sprawę wodociągu, bo położyli kiedyś rurę za blisko drogi, rok temu zaasfaltowali i teraz chcą zrzucić z siebie odpowiedzialność. Mam poczucie że to jest jakieś druciarstwo. Około 10mb wynosi odległość od zaworu hydrantu mojego w drodze asfaltowej do miejsca potencjalnej wcinki. Około 40mb wynosi odległość od potrencjalnej wcinki do mojego licznika w domu. To dużo i mam obawę że jeśli się zgodzę, to zostanę z z suchymi kranami. Nawet gdyby facet poprowadził wodę rurką 25mm. Ale jednoczesnie niefajnie z nowym sąsiadem być na "nie". Chyba mu poradzę, niech się wetnie od sąsiada za siatką. Obaj sa w linii przy drodze, będą mieć po równo rozłożone ciśnienie. A u mnie? Ja mam 50mb rury, on mi sie wetnie na dziesiątym metrze i pociągnie 15m. Dwa razy krótszy odcinek...
  3. Właścicielem wodociągu jest gmina i to gmina sama zaproponowała sąsiadowi, żeby się dogadał ze mną. Chodzi o to, że mamy nową drogę, a przyłącza są w samym środku pod asfaltem i gmina boi się, że pocięcie asfaltu spowoduje utratę gwarancji na drogę no i w miejscu cięcia już nigdy nie będzie ta droga taka jak teraz. A tu u nas ciągle jeżdżą wywrotki z kopalni piachu Kosztów mojego przyłącza nie znam, nie pamiętam i są nieważne bo to było 20 lat temu. średnica mojej rury to ta niebieska 50mm albo 45mm. Gość by się wpinał pewnie taką samą.
  4. Sąsiad, co zaczyna budowę, nie ma możliwości podłączenia się do sieci wodociągowej w drodze. Jedyny sposób to podłączenie się do mojej nitki. Zapytał mnie o zgodę i poprosił bym przedstawił jakiś koszt w zamian za zgodę. Dodam, że przyłączenie miałoby miejsce na odcinku leżącym w mojej drodze dojazdowej, przed moim licznikiem. Więc pytanie mam, jak taką zgodę wycenić i co powinno znaleźć się w umowie. Czy to ma być umowa notarialna?
  5. Rzecz nie w zgłoszeniu zmian, a w tym, by w dzienniku wpisy czynić takie, by z nich wynikało to co powinno wynikać z projektu i co zarazem jest prawdą. Subtelny balans, bez wnikania w szczegóły. Układanie zbrojenia, podciągów, żeber rozdzielczych - takie rzeczy są wszak w wielu technologiach, również w monolitycznym i Akermanie. Gorzej, gdy się zmienia beton na np drewno.
  6. Uważam podobnie jak przedpiszcy. 5 cm? Albo min 10, albo wcale. Ariaprimo, trzymam kciuki. Idziesz jak burza.
  7. Ariaprimo, potwierdzam istnienie opisanych przez Ciebie praw Murphy'ego. Szczególnie tego dotyczącego obecności trzech użytkowników drogi. Rozumiem Twoje obawy dotyczące jazdy motocyklem, lecz w końcu jest to po prostu pojazd. Motocykl jest trudniejszy w obsłudze niż samochód. Wymaga większej uwagi, planowania toru jazdy i tak dalej. Zmieniłem motocykl na turystyczny - dl650 v-strom. Jest super. Dzień przed Twoim wpisem wróciłem z 18-dniowej wędrówki motocyklowej - Rumunia, Serbia, Czarnogóra, Chorwacja. Było zjawiskowo, a wrażenia motocyklowej przygody są nieporównywalne z niczym - przejazd po krętych drogach Ttransalpiny w Rumunii, Durmitor w Czarnogórze, boczne drogi w Chorwacji i na chorwackich wyspach - szczególnie dojazd do Dolni Kovac na Hvarze!
  8. Nie mam. U nas trzeba trzymać kwity za wywóz, ale szczerze mówiąc Ty mi teraz o tym przypomniałeś, żebym je brał, bo zapomniałem je brać. Ale jestem stałym klientem, mogę się zwrócić o potwierdzenie i mam spokojną głowę. Ariaprimo, z przyjaciółmi niedawno żeśmy usiedli i przeanalizowali statystyki wypadów motocykle vs samochody. Bo właśnie sceptyczne ludzie byli względem jazdy motocyklem. Braliśmy pod uwagę i sezonowość, i ilość pojazdów, etc , śmiertelność, sprawców, ofiary i jakoś w rozmowie znaleźliśmy wspólny mianownik WYchodzi na to, że jazda motocyklem jest mniej niebezpieczna niż samochodem WIęc jeśli jeździsz autem, to uważaj, bo to jest dopiero niebezpieczne. :) A apropos bezpiecznie, to żeby było mi bezpieczniej, to w najbliższy weekend jadę na kurs jazdy precyzyjnej do białegostoku. Ta dam!
  9. listopad 2020, koniec czerwca 2021, listopad 2021, no i dziś czyli koniec maja 2022. Oszczędności z tytułu użytkowania układu szarej wody są spore: wywóz nieczystości odbywa się raptem dwa razy w roku.
  10. typy turbin: https://energyfollower.com/types-of-wind-turbines/ Polecam, by wyguglać "Savonius VAWT". WIele ciekawych materiałów się objawia, nie tylko o turbinie Savoniusa: https://www.google.com/search?client=firefox-b-ab&ei=puONYoagB5KxrgSdnqWgBw&q=savonius+vawt&tbm=isch&sa=X&ved=2ahUKEwiGi5b3mPr3AhWSmIsKHR1PCXQQ7Al6BAgBEAI&biw=1350&bih=622 Turbina Savoniusa jest tak prosta w budowie, że nieraz używa się jej jako odstraszacz kretów:
  11. Jest to turbina Darrieus'a o pionowej osi obrotu. Ta akurat turbina zwykle wymaga wstępnego napędu, żeby ruszyła. Ciekawostka o Darrieus'ach jest taka, że łopata ma profil aerodynamiczny, działa, ba, jest opatentowana, ale z matematycznego punktu widzenia nie sposób ją opisać. Zatem działa, ale nie do końca wiadomo jak. Turbiny VAWT są mniej podatne na gwałtowne podmuchy wiatru i działają niezależnie od kierunku z którego wieje wiatr. Jeśl chcesz stawiać pionową turbinę to raczej zbuduj turbinę Savoniusa. Jest niezawodna i prosta w budowie. Wystarczy przekroić beczkę na pół.
  12. Ariaprimo, co bym zmienił? 1. Zadbałbym o porządny ciepły montaż okien i uczciwie je wyregulował. STarannie wszystko zrobiłem poza montażem okien. To pięta achillesowa mojego domu. 2. Zrobiłbym wszędzie podwójną kanalizację. Mam odpływ szarej wody z kuchni, mam z łazienki na poddaszu z umywalki i z wanny. Z pralni woda też idzie na ogród, a nie mam tak z łazienki na dole. Warto by to zrobić, a teraz już nie rozkopię aż tak instalacji, by z umywalki i prysznica na parterze puścić zużytą wodę na ogród. Cała reszta sprawdza się - dbanie o mostki termiczne, ogrzewanie podłogowe w układzie otwartym... Acha: 3. Zadbałbym o możliwość pomiaru poziomu wody w zbiorniku wyrównawczym w układzie kominka z płaszczem wodnym - to taki baniaczek pod kalenicą, który zabezpiecza kominek. Brakuje mi wskaźnika ile tam jest wody - może to być elektronika albo jaki wziernik / wizjer. Nie mam go, bo mi się nie chciało o to zadbać. Da się bez tego żyć, ale teraz dolewam wody do układu na czuja. 4. Wstawiłbym drzwi wejściowe do domu posiadające uczciwy współczynnik izolacyjności. Ciepłe. I masywne. Z drewna. Te co mam są OK, ale są ekonomiczne, po kosztach. Chciałoby się mieć ładne, bo właśnie jakość drzwi wejściowych okazuje się że nie tylko ogromnie poprawia samoczucie, ale też ma znaczenie zimą. NIe narzekam na KMT, bo są dobre choć tanie, ale gdybym miał kasę, to wstawiłbym masywne, dające poczucie takie, wiesz, stabilności, solidności. Chodzi o wrażenie, odczucie, bo te drzwi się ciągle otwiera i zamyka. 5 Betonowe schody bym zrobił. Bo teraz czeka mnie kończenie tych moich, co je postawiłem z resztek więźby i są głośne. Szczególnie to słychać, gdy teraz dużo osób częso po nich chodzi. Remontu nie planuję w najbliższej dekadzie. :) A właściwie w tym życiu. Co nie znaczy, że mam zamiar pożyć dekadę. No i nie kładłbym kabli pod sieć inetrnetową, ani pod alarm. Bez sensu obecnie, bo można wszystko zrobić przez wi-fi. A poza tym mieszka mi się ZAJBIŚCIE - tanio, pięknie, wygodnie i jest o czym gadać, bo choć mnie to zadziwia, wiele osób chce słuchać o tym, jak budowałem i chce poznawać szczegóły budowy. :D
  13. Poczytałem. Świnka morska bo "zamorska" - z ang. guinea pig. Przybyła z Peru około 1500r, ale odkrywcy Ameryki zatrzymywali się w drodze powrotnej w Gwinei. A świnka - bo chrząka. Tak jak krowa morska - bo ryczy. A poza tym wszystkim, obecnie mówi się na nie kawia domowa, bo jest udomowionym gatunkiem gryzoni z rodziny kawiowatych (Caviidae). Taka ci to świńskomorska jest historia.
  14. Rok temu formalnie zakończyłem budowę. I od roku mieszkam na legalu. Przez tamten rok rekreacyjne wybudowałem jeszcze zadaszenie tarasu i sam taras. Niebawem przyjedzie pokrycie tarasu. Niby wiele się nie dzieje, ale jednak dzieje się. Gdybym rok temu nie oddał budynku do użytku, to nie mógłbym w tym roku na początku marca przygarnąć gości z Ukrainy. A tak - mogłem. I mieszka u mnie rodzinka z Kijowa. Mają dla siebie pokój na poddaszu. Z załatwianiem formalności nie mam kłopotu, bo mogę wpisywać adres, pod jakim mieszkają, U mnie. Niby nic się nie dzieje, a jednak jest młyn jakiego nigdy wcześniej nie było. Systemy, co je powymyślałem sprawdzają się, choć obłożenie jest spore - grzanie kominkiem jest ok, szara woda idąca na ogród to prawdziwe zbawienie - nie martwię się wodą z pralki, która pierze po kilka razy na dobę, zmywarka to cud - 6 litrów na jedno mycie, woda z wanny - na ogród. No i to że termę mam 50litrową, a nie większą, tez się sprawdza - przy tylu osobach w zupełności wystarcza, a i reżim nie jest jakoś szczególny. Jest OK. PS. Sam mam psa i cztery koty. A wraz z mamą i dwojgiem dzieci z Kijowa przyjechały również ... cztery świnki morskie. Tak więc jest tu całkiem niezłe stado.
  15. A ja radzę, byś wymienił całą tę pętlę.na nową Jak budowałem strop, to miałem do poprawy DWA nadproża, bo wyszły o kilka cm za chude. Kierbud powiedział mi: Chcesz spać spokojnie i więcej o tym, nie myśleć, to popraw. Poprawiałem - blisko miesiąc to trwało. W Twoim wypadku koszt wymiany tej pętli będzie znikomy wobec kosztu ewentulnego remontu kiedyś tam. Spędzisz dwa dni na poprawce - trudno, ale spokój w tej kwestii to rzecz bezcenna.
  16. Bracie, zastanów się na spokojnie, o czym my prawimy. Przeczytaj jeszcze raz całą dyskusję, na spokojnie, jeszcze raz przeczytaj, i jeszcze raz, bo ciągle nie rozumiesz... I jeszcze raz... A jak wciąż myślisz o kupach i sikach, to o nich przestań myśleć.
  17. Boiler - pogrzewacz pojemnościowy 40L - Popieram w 100% Trzy fazy. Popieram w 100%
  18. Oj, nakombinowałem się z pompkami w tej beczce... ALe nie miałem pojęcia o istnieniu tej do obrabiarek, no i kupiłem ekonomiczną i bezpieczną na 12V. (no bo i solarnie chciałem zasilać, hehe). NIe da rady. Zapycha się. No i dobrze żeby nie była zanurzeniowa. I musi być taka co Retro podaje, albo taka żeglarska jakaś do pompowania, a to znowu zmienia cenę baaardzo. Tak więc jestem podobnego zdania: minimalizm.
  19. Tak, jak Retro pisze: choćby wiaderko wstawić, a już będzie lepiej. Ale zawsze z zamykaniem od wierzchu. Ja na tym wieku postawiłem beczkę na deszczówkę i nic nie widać.
  20. Ariaprimo, nie potrafię powiedzieć, czy beczka jest potrzebna, czy zbędna. Nie robiłem nigdy wcześniej czegoś podobnego. Uznałem, że mieć niepotrzebną beczkę jest lepsze niż nie mieć potrzebnej beczki. Nie chcesz, nie wstawiaj, zawsze możesz poprawić. Co ja poprawiałem? - Zmieniałem długość tej rury jasnozielonej, zanurzonej, bo była: a.najpierw za wysoko b. potem za nisko - zmieniałem średnicę z 50mm na 75 ze względu na wannę i pralkę, które ostatecznie też do tego podłączyłem. Co do zachowania czystości, uważam że niewykonalne jest utrzymaniu reżimu, o jakim piszesz. Wg mnie nie da się. Wystarczy umyć ręce mydłem i już będzie zbierać się cośtam. Opłukać kubek po herbacie, do tego taki już opłukany, a fusy i tak polecą. No nie da się Ale take it easy, chata się nie zawali i bez beczki, i z fusami, i z drenażem zaraz za domem. Tak sądzę, choć moje widzenie zasadza się na jednorazowym doświadczeniu. U nikogo nie widziałem podobnego rozwiązania. Aha: zimą nic nie zamarza, przynajmniej nic o tym nie wiem. Aha No2. Mam ten system przelewowo połączony z szambem na okoliczność, gdyby się zatkało/zamarzło. A ponieważ tam nie zaglądam, to tylko z rachunków za wywóz nieczystości mogę szacować, że to działa. Ariaprimo, rób jak najprościej i nie przejmuj się. Aha3: filtr na końcu rury teraz już rozumiem. No tak! Rurę na końcu zatkaj tą włókniną, nie zostawiaj dziury. No pewnie, że tak. A nawet sam koniec końców puść jeszcze głębiej, niech spływa.
  21. Wg mnie jak najbardziej ma to ręce i nogi. Tak u siebie zrobiłem i sobie chwalę. Ariaprimo, moje sugestie: - Beczkę dać, aby się dołek nie zasypał i żeby paprochy osiadały w beczce, a nie w drenażu - Wejście rury zaznaczonej na zielono wprowadzić do beczki i puścić kolankiem do dołu - żeby nie chlupało. Ale nie za głęboko! Bo powstanie taki jakby korek - że jak płynie w rurze, to musi wypłynąć, żeby nastęopne napłynęło... no jakoś tak... naczynia połączone. Niech koniec jasnozielonej rury znajdzie się poniżej poziomu, na którym będzie odpływ z beczki czyli drenaż. Zresztą, zawsze można będzie tam zrobić korekty. - Rurę jasnozieloną proponuję o średnicy 75mm - wtedy nawet pralkę podłączysz i wannę . :) - Poziom montażu rury drenażowej warto przemyśleć, bo miejsce w którym wyjdzie ona z beczki będzie powierzchnią cieczy - Beczkę ja mam wkopaną w odległości około 1,2m od domu, za krzaczkiem, i nie narzekam, więc chyba można wkopać ją wedle uznania i wygody, choć raczej nie przy samej ścianie - Jeśli rurę drenażową dasz grubą - 100mm i długą - tak z 7mb, na głębokości piaszczystej, tak około 60-80cm, to ta rura będzie miała pojemność 70dm3 więc jeśli masz piaszczysty grunt, to cała ta rura będzie filtrem. A otworów drenażowych bym nie robił,. tylko kup żółtą rurę drenażową, jest giętjka i już podziurawiona. Taka z casto żółta. Owiń tym co masz z odzysku , obwiąż sznurkiem i zakop w rowku ZE SPADKIEM OD DOMU
  22. Ariaprimo, gdybym moim pomidorom robił zdjęcia jak rosną, a potem jak gniją, wyglądałyby to dokładnie jak u Ciebie. Ponoć to z ziemniaków w powietrzu idzie i jeśli nie pryskasz (pryskałem, choć słabo), to zaraza zeżre ( i zeżarła, bo nie pilnowałem się z pryskaniem na czas). Podobno jedynym wyjściem jest hodowanie pod folią, szkłem, w odcięciu. Inaczej to jest prawie gwarancja, że będzie kicha. Niestety. Te malutkie pomidorki koktajlowe jeszcze jakoś się bronią. Ariaprimo, ty musisz pisać tu, bo jesteś tchnieniem sensu, nadzieją. Dzięki twoim wpisom budzi się ciekawość i radość. Pisz, plissss, pisz.
  23. W dołek wsadzałem po prostu. Byle stało. Sugerowałbym zachować przejście około metra od ogrodzenia - łatwiej ogarniać ten stos jak jest obustronny dostęp, wydajniejsze toto jest wtedy, bo się ukłąda naprawdę wysoko, jak tylko sięgniesz, a potem wrzucisz. Potem to osiada powoli. Ale tam od strony ogrodzenia gałęzie się haczą, stąd to miejsce jest potrzebne, żeby nie napierać na ogrodzenie Aaaa. to ten mączniak od pomidorów. To masz rację, u mnie też szło do spalenia. Racja. Pardons.
  24. Ariaprimo, ja bym się mączniakiem nie przejmował, A przedpłotek stawiałem też ze świdrem, kołki robiłem w jak największych odstępach, bo też mi się nie chciało wiercić. Czasem nawet co 3 metry. Czasem za słupek posłużyło drzewo. A potem oplatałem gażęziami też i te słupki, wiesz tak jak z wierzby się płotki robi. Dzięki temu to wszystko niejako stoi samo. No i stoi,. Acha, no i te słupki dostawiałem dopiero jak mi się już za bardzo wylewały te gałęzie, w żadnym wypadku nie wierciłem więcej niż to konieczne.
  25. Nie pal gałęzi i nie kupuj rębaka. Postaw coś, co po angielsku nazywa się deadwood hedge, co swobodnie się tłumaczy jako martwy żywopłot. Tutaj fotki: https://www.google.com/search?q=deadwood+hedge Jak u siebie robiłem czystkę, postawiłem coś takiego metr od ogrodzenia, najdalej od domu i właściwie tego nie widać. Taki deadwood hedge staje się mieszkaniem dla mnóstwa zwierzaków, ma własne życie, a po jakimś czasie te gałęzie same się ugniatają, łamią, więc jest to miejsce na całe lata. Tak to u mnie wyglądało "na świeżo", tam daleko, rok temu albo dwa, już nie pamiętam: .... no i jest to najtańsze rozwiązanie i najprostsze, wg mnie.
×
×
  • Utwórz nowe...