Co do palenia to drewno owszem miłe w dotyku zapach ,ale zajmuje sporo miejsca trzeba o nie dbać ,osłaniać przed deszczem ,przekładać do suszenia ,przynosić kilka dni wcześniej w mrozy do pomieszczenia ciepłego przy spalaniu pilnować bo temperatura rośnie gwałtownie ,generalnie kupę niepotrzebnego zajęcia ,jedyna zaleta jaką dostrzegłem to niewielka ilość popiołu ,ale to nie zrekompensowało mi tego wszystkiego. Przeszedłem na węgiel rzadziej zaglądałem do kotłowni przywieźli pod nos ,ale też było sporo zajęcia paląc zwykłym śmieciuchem. Dopiero kocioł z podajnikiem "uwolnił mnie z kotłowni" ,poczułem jakby ktoś zdjął spory kamień z moich pleców. Zawsze zimą było to dla mnie uwiązanie ,latem odpoczywałem . Wreszcie udało mi się pogodzić dwie sprzeczności ,rachunek ekonomiczny i wygodę. Zimy w Polsce nie są bardzo mroźne sezon grzewczy wynosi około 5000 godzin, i oscyluje w granicach 4°C , jako temperaturę zewnętrzną, gdyż taka jest średnia temperatura sezonu grzewczego dla większości obszaru Polski .Przy temperaturach do -5 *C uciążliwość obsługi kotła jest znikoma i rośnie razem z ujemną temperaturą ,po prostu trzeba częściej zasypywać zasobnik i wynosić popiół . Odpadło jednak rozpalanie i rozruch kotła ,nie trzeba stać i czekać rozpalać układać .Wchodzisz zasypujesz wychodzisz itd... Zwiększył się za to jeszcze komfort cieplny w budynku , kocioł pracuje bez przerw ,więc dostarczanie ciepła jest ciągłe ,nie ma rozruchów w ,których trzeba było spalić większą porcję paliwa , zimnych grzejników i wystudzonej wody C.W.U.