Skocz do zawartości

Baszka

Uczestnik
  • Posty

    1 908
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    36

Wszystko napisane przez Baszka

  1. Klamka ze śladami zarysowania i narzędziem "zbrodni" . Na tak zwane oko ta klamka niczym się nie różni od innych marketowych chińszczyzn.
  2. Klamki. Na opakowaniu jest napisane, że aluminiowa, kolor patyna. Jak ją głaszczę, nic nie schodzi. Chyba , że to kwestia czasu. Wygląda, jak widać. Muszę się zdecydować, czy je ( bo kupiłam całość) zostawić, czy oddać. Wizualnie zupełnie nie odbiegają od tych, które mają informację: stop metali.
  3. Wracając do zieleniny. Lubię zimozielone . Nie robiłam jeszcze projektu ogrodu, ale coś mi tam powoli kiełkuje w zakresie chciejstwa. Na pewno dużo lawendy i zimozielonych właśnie. Wczoraj znalazłam berberysy, które nie tracą liści. Nie wiem, czy komuś się przyda taka informacja, ale u mnie w Obi rośliny są holenderskie, a w Casto biorą z lokalnych szkółek. Kupiłam w Obi wiciokrzewy. Stan średni jeż. Zauważyłam, że przecenione rośliny są na granicy życia. Zobaczę, jak pójdzie reanimacja. Te przecenione Tyle tylko, że wszystko co sadzę , robię w miejscu tymczasowym, pod płotem. Dwa lata temu założyłam tam sobie prywatną szkółkę z pozbieranych szczepek. Część się przyjęła, część padła. Nie wiem, od czego to zależy. Z każdą postępuję w ten sam sposób. Mam irgi, trzmieliny, bluszcz i jedną sosenkę. Parę innych też, poza lawendą nieznanych z nazwy. Podsumowując wczorajsze zakupy widzę, że warto szczepić. Te przecenione też kosztują, zwłaszcza że nie kupuje się po jednej sztuce. No i mam sporo satysfakcji z tych, które wyhodowałam osobiście. Pytanie do ogrodników. Mam miętę, chcę posuszyć, ale kwitnie. Czy taka kwitnąca nadaje się do suszenia, czy kwiatki oderwać? To pewnie nie jest pora na suszenie, ale ogrodnictwa dopiero będę się uczyć.
  4. Nie wątpię , ale możesz uzasadnić . Lampa. Możliwości, jak widać są. Animus należy do tych , co to i hełm na lewą stronę wywrócić potrafią . Nie wiem tylko , czy będę chciała przeżywać znów kucie. Przemyślę sobie. Właśnie wczoraj oddałam te dwie lampy, które onegdaj pokazywałam. Dalej wiszą druty, choć łazienka to pomieszczenie luksusowe, z zamykanymi drzwiami, na kluczyk . A co z klamkami? Napiszcie proszę. Chodzi mi o to.
  5. Dziś zaszalałam niczym zając w kapuście. Kupiłam trochę zieleniny, przecenionej. Nie wiem, co z niej będzie, zobaczymy. Nocuje w aucie, bo po zakupowych szaleństwach nie miałam siły, by jechać na wiiesię ( podoba mi się to okereślenie Retra, choć" byłem na wiesi" brzmi dla mnie zdecydowanie lepiej niż" byłam na wiesi" . Wszystkich, którzy chcą kupić taniej rośliny informuję, że jest czas przecen . Nabyłam 14 krzaczków lawendy, za którą przepadam szczerze, po złotówce za sztukę. Mam nadzieję , że się przyjmie.
  6. Czytałam o tym, o czym pisze Animus. Ten, który podał na alle jest w przyzwoitej cenie. Jedni znajomi zrobili silikonowy i po układaniu kostki musieli umyć, nie było żadnego problemu. Polali i tyle. To , o czym pisze PeZet może i dobre, nie wiem jeszcze, czy tańsze, ale obawiam się , że tzw. umyślni mogą przy takiej opcji zwiększyć stawkę, za malowanie. Jeśli chodzi o produkty marketowe, mam podobne odczucia jak Buster. Przecież nie może być tak, że wszystkie artykuły są dziadowskie. To tak jak z lekarzem , który przyjmuje prywatnie. Jeśli ma stosowną wiedzę i jest profesjonalistą, a przy tej kategorii zawodowej nie wyobrażam sobie inaczej, jednakowo posłuży się mózgiem, czy to w placówce prywatnej czy państwowej. Dla pewnego urozmaicenia wracam do fascynującego tematu klameki. Nie pisałam, bo ostatnio dużo się dzieje, a czasu mniej, ale mam wkręconą w łazience górnej. Jeszcze inną niż te, które pokazywałam, prostszą. Nawet przezornie kupiłam całą resztę tej serii, ale tu naszła mnie pewna wątpliwość, którą chcę, byście rozwiali. A mianowicie , na opakowaniu jest napisane klamka aluminiowa. A kolor takie zgaszone złoto. I się zastanawiam, czy lepiej wziąć aluminiowe, czy takie , na których jest napisane stop metali (choć pewnie nie platyny z palladem ). Przy okazji oglądam lampy do łazienek, takie zamknięte, o których pisaliście. Ten , kto je projektował nie miał gustu nic a nic. Jedne gorsze od drugich. Nie wiem zatem, czy mój zmysł estetyczny nie wygra z rozsądkiem i nie kupię takich nieprzeznaczonych do łazienki. Jeszcze się nie poddałam , jakby co.
  7. Dziś rozmawiałam z wykonawcą tynków. Mogą wejść za dwa, trzy tygodnie. Może jeszcze będzie sucho, a już nie gorąco. Mając taki czas do dyspozycji, mogę sobie spokojnie szukać tynku. Byłam w Casto. Akurat trafiłam na takiego misia, który o tynkach wiedział mniej więcej tyle, ile ja o kwarkach. Może nawet mniej. Nieważne. Dobrze, że umiem czytać. Znalazłam tam tynk silikatowo -silikonowy 25 kg 168 zł. Jak Heniu pisze, niczego nie urywa z zachwytu. Wiaderko akrylowego kosztuje 100 zł.
  8. Widać czy nie widać, będzie biały. W sąsiedniej uliczce sąsiedzi mają biały, który szlachetnie lekko zszarzał. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Im również . Dalej tylko nie wiem, jaki tynk wybrać. Ma być taki, żeby go można było łatwo umyć wężem. I nadawać się w moją, leśną okolicę. Mam 230 m. Doradźcie proszę , jaki wybrać. Czy te marketowe są coś warte? Arturek ma i nie narzeka, wręcz chwali. Udało mi się odgruzować u siebie niegdysiejsze wpisy w dzienniku dotyczące tynku. I tak PeZet napisał, żeby robić zwykły ( czyli pewnie mineralny) i pomalować farbą silikonową. Pomysł może i dobry, ale widzę pewien problem w malowaniu. Gdyby mój domek był parterowy, to jakoś, ale nie jest. Ściany szczytowe wysoko. Sama tego nie zrobię, choć w malowaniu mam pewną wprawę, a obawiam się, że jeśli wybiorę taką opcję, to wykonawca sobie to malowanie policzy ekstra. Ma być, jak drzewiej napisał Animus , po taniości. Jakby się dało, to chciałabym teraz otynkować i zrobić taras. Jednak tarasowcy się nie ujawniają. Zadatkowałam kozę. Poza tym cisza.
  9. Pojechałabym . Super, wiesz, że żyjesz . I pewnie sprawniej Ci to klejenie teraz idzie po naładowaniu baterii . A z myślą, którą przedstawiasz zgadzam się całkowicie. Wykształcenie , wychowanie, otoczenie, wzorce, kultura w jakiej wzrastamy to z pewnością nas kształtuje.
  10. Poddaję się, czasem kręcę, dziś będę kręcić babkę drożdżową , która pojedzie w świat . Heniu, skup się na tynku, nie na kolorze, nie zmienię go za nic. Tynk nie musi być cudem samoczyszczącym, ma się go dać umyć z węża. Lesiu ma rację. Górale to wyjątkowi syfiarze. Wyjątkowi. Wiem, co piszę, bo sprzątałam już po nich wielokrotnie w czasie naszej współpracy, przy tynkach wewnętrznych, przy zabudowie poddasza i w końcu przy ocieplaniu. Nie zrobię tarasu przed tynkami. Inna rzecz, że nie wiem, na ile tarasowcy są zagrożeniem dla tynku. No właśnie .Myście, znikam teraz.
  11. Niczym nie kręcę , . Kolor jest Heniu postanowiony, nie zmieniam. Będę się nim cieszyć myjąc i przeklinając . Elewacja już jest ozdobiona w miejscu wróblowego locum. Jakoś kopciuszki nie znaczą tak terenu, a wróble owszem. Dlatego proszę mnie tu doradzić właściwy tynk. Że jak przy struganiu tarasu się ubrudzi, to umyję bez problemu. i te wizytówki po wróblach. I innych też. Tarasu przypominam jeszcze nie ma. Tarasowcy jak jeden w niebycie. Nie wydzwaniam jednak, bo mam teraz inne sprawy do ogarnięcia. Pomyślcie nad właściwą kolejnością tynku , barierek , tarasu. I nad tynkiem właściwym. A wówczas rozłożę to odpowiednio w czasie.
  12. A to dopieszczane dziadostwo nie będzie potem się odspajać? Nie napisałam, a to pewnie nie bez znaczenia. Oni tynkują ręcznie. Maszynowo nie robili tego nigdy. Chyba nie chcę, by się u mnie uczyli. Jest jeszcze kwestia tynku właściwego. Już kiedyś o tym coś pisaliśmy, ale nie wiem gdzie, dawno to było. Muszę mieć praktycznie, tynk będzie biały.
  13. Tynkowanie. W zasadzie chciałam teraz zrobić taras, a tynkowanie odłożyć do wiosny, ale mi Lesiu wybił z głowy, że to kolejność niewłaściwa i najpierw trzeba tynkować. Zadzwoniłam więc do górali, którzy ocieplali i mają położyć tynk. Mogą , może nawet szybciej niż bym chciała. I tu zagwozdka. Nie mam barierek. Wiem, że powinny być przed ociepleniem, PeZet mnie dawno na to uczulał, ale nie są. Tak się złożyło. Być powinny. Muszę wiedzieć, co najpierw. Czy mogę tynkować bez barierek, czy jednak polityczniej będzie dać barierki, ochronić je i potem tynkować?
  14. Czas na relację z poniedziałku. Daruję sobie wchodzenie w szczegóły, natomiast pokażę, jak obecnie wygląda działka. A ta "kupa" to podwaliny mojej przyszłej rzeźby terenu. Na razie trudno się w niej doszukać tego, co znajdujemy w ogrodzie Demo, ale od czego wyobraźnia? Może nawet będzie i sosna na szczycie, się okaże. Koparkowy doradził wprowadzenie w akcję glebogryzarki. Ma jeden z miejscowych gospodarzy. To znaczy pewnie ma niejeden, ale akurat z tym, o którym piszę, rozmawialiśmy onegdaj na ten temat. Kiedyś też Ptaszek wspominał o wycieczce. Zobaczymy, co będzie łatwiejsze w realizacji. Jedno co wiem, po wcześniejszych doświadczeniach to to, że powinnam jak najszybciej posiać trawę. A myślenie koncepcyjne co , gdzie zostawić na potem. Jak widać po wahaniach zostawiłam czeremchy. Zawsze zdążę wyciąć, choć może to będzie bardziej kłopotliwe niż obecnie. Podetnę je jesienią. Ptaszydła tam rezydują, więc mi szkoda. A ostatnie zdjęcie to aż się obawiam wkleić. Z uwagi na stan zdrowia Lesia. Muszę Mu oszczędzać wzruszeń, a nie wiem, jak zniesie fakt bliskości tej zabawki w okolicy naszego ulubionego drzewa .
  15. Jak zajrzałeś o ludzkiej porze, to i z kapowaniem poszło łatwiej . Nie mam czasu, więc telegraficznie: wczoraj była kopara. Relacja w późniejszym terminie.
  16. Wklejasz na pamiątkę? Jeszcze nie wiesz, że już przepadłeś, będziesz męczony i dręczony . Param pam pam, od dziś doradcę ogrodowego mam . Piękny ten Twój ogród i w moim guście na dodatek. Nie zawsze jest to jednoznaczne, rozumiesz prawda? Również mi się nie podobają "pola golfowe". W zasadzie skalniaków nie lubię, ale... czym innym jest skalniak, czym innym wzniesienie terenu, które pozwala zawiesić na sobie oko stwarzając tym samym jakąś głębię za i pole do wyobraźni. Prawda jest taka, że jeszcze nie myślałam całościowo o ogrodzie. Z lokalizacją wzniesienia mam czas do poniedziałku rano. Znajdę dogodne miejsce, albo zakopię . Jutro odgruzuję gdzieś plan mojej działki, może się kto pochyli i coś doradzi. Byłam w Casto i kupiłam drzwi, techniczne. Takie same, jak do kotłowni. Oglądałam oczywiście klamki, na które tak powoli już nie mogę patrzeć. Uwierzycie, że nie ma ani jednego modelu w odcieniu mosiądzu, krótko mówiąc żółtym, ale w macie. Ani jednego. A niby jest wszystko. Za to znalazłam jeszcze jeden model akceptowalny, niestety też błyszczący. Jak zrobię fotkę, to pokażę. Zapytałam sprzedawcę o taką klamkę z trzpieniem bezpośrednio, pisał o niej Bajbaga. Pan spojrzał na mnie jak na ufoludka. Znaczy, że nie ma. Coś mnie tknęło i przeszłam znów przez płytki. Ci panowie w większości już mi się kłaniają, wydeptałam tam w końcu jakieś ścieżki. I zauważyłam gresy. Pomyślałam sobie ( tak wiem Lesiu, że to nie jest moja mocna strona, ale zniknąłeś, a ja musiałam sobie poradzić ), że skoro mam przy obecnym kominku zwykłe płytki na podłodze, to może i teraz to będzie dobry pomysł? Nie wiem, kto je przyklei, w najgorszym razie ja sama, pod ścisłym kierownictwem Szanownego Koleżeństwa. Zakupiłam parę sztuk do przymiarki. Pan z działu był tak miły, że nie dość, iż porozkładał i pomagał wybrać, to jeszcze przywiózł na paleciaku w okolice kasy i transportu. Żeby mi się w głowie nie przewróciło, że homo homini amicus, kierowca auta transportowego okazał się buraczkiem. Najpierw wyskoczył z pretensjami , że płytki nie są opakowane. Powiedziałam zgodnie z prawdą, iż na dziale stwierdzili, że przy transporcie się pakuje. Dalszą klasą wykazał się już po przyjeździe. Wniósł pierwszą porcję do domu i stwierdził, że te transporty są bez opcji wnoszenia.Może powinnam była zatrzepotać rzęsami i błagalnie poprosić, by jednak zmienił opcję? Nie wiem. W każdym razie w takich sytuacjach budzi się we mnie mój duch niezależności i przekory, więc stwierdziłam, że skoro nie ma opcji z wniesieniem, to niech nie wnosi. Postawił te trzy pakuneczki, drzwi i sobie pojechał. Na szczęście te drzwi są lekkie, więc sobie poradziłam bez trudu. Z płytkami było banalnie, bo kupiłam po dwie sztuki. Nie miałam czasu, by je rozkładać i przymierzać. Te radosne chwile muszą poczekać do jutra. Idąc za radą rozsądnych oglądałam też plafony łazienkowe. Jakie szkaradziejstwa. Za to w ludzkich cenach. Jeden akceptowalny z osłoniętą żarówką , ale nie wodoszczelny. Jeszcze sobie przemyślę. Może , o ile nie wyjechała. Ty to mi musisz zawsze humor popsuć . Nie podniosę , proste, pokocham brud , pięknie wyeksponowany pod szkłem niczym w gablotce muzealnej. A musi tam wejść koniecznie?
  17. Wspaniała . Mój egzemplarz był już tak wyczytany, że w ubiegłym roku kupiłam sobie kolejny. Często wracam do książek, zwłaszcza ulubionych. Imponujące czasy i postawy ludzkie wplecione w ich kanwę. Czasem, jak patrzę wokół, to się zastanawiam, czy ludzie się tak mogli zmienić na przestrzeni kilkudziesięciu lat? Co jakie? Szyby czy otwór? Pytanie z cyklu: "sęk, jaki sęk?" . Szyby są w dwóch wymiarach 6 lub 8 mm. W stosownym miejscu jest wycięty owalny otwór na dolot powietrza.
  18. Krócej się nie da? Dlaczego ? Przecież są szyby hartowane, z otworami na dolot powietrza.
  19. To świetny dowcip, znam go z jednej, z kilku ukochanych książek ze "Znaczy kapitana" . Rury. Co ja tam wiem o rurach? Kompletnie nie rozumiem, o co chodzi Animusowi. Może jakiś rysuneczek poglądowy? Twoje kozie rozwiązania raczej nie sprawdzą się u mnie. Jeżeli to podwyższę podium, nie obniżę. Dlaczego odpada? Nie mogę. Widzisz , chodzi o misie . Wielbłądziejesz? O cegłach nikt nic, a będzie jutro u mnie fachowiec, który może mi te cegły ( których nie mam) wkleić. Jednak tylko jutro. Muszę podjąć szybko decyzję.
  20. Tak się zastanawiam, gdzie tych mądrych i dobrego serca wymiotło? . Żeby ułatwić sobie i piszącym numeruję zagadnienia. 1. Koza Wczoraj byłam u dwóch kamieniarzy. Dziś grzebię w necie. Wnioski są następujące. Kamień pod kozę, pomijając kwestię, czy się nadaje na panele czy też nie, taki który mi się podoba rzecz jasna, do tanich nie należy. Nie wiem, czy nie poprzestanę na szkle ułożonym na panelach. Jeszcze wymyśliłam jedno rozwiązanie. Taki mały podest z cegły, w jednej warstwie. Gdzieś kiedyś widziałam , ale nie potrafię teraz znaleźć. Muszę się tylko prędko zdecydować. I wówczas nie musiałabym nic kombinować z kuciem, by ten dolot przeciągnąć bliżej ściany, bo dałoby się go poprowadzić między tą cegłą. Dobrze kombinuję? Jedyne niebezpieczeństwo , które dostrzegam, to brudzenie się cegły. Nie wiem, na ile zaimpregnowanie, takie piękne jak u PeZeta coś da w zetknięciu z popiołem i zamiatającą , czyli wcierającą go w nierówności miotełką. 2. Kopara W poniedziałek mam mieć koparę. Piszę mam mieć, bo jak doświadczenie budowlane uczy, pewne nie jest nic. Będę równać teren. Rozważałam, czy nie wkopać od razu kabla do oświetlenia, ale to będzie duży sprzęt i sąsiad mówi, że prościej będzie chłopu łopatą. Nie wiem, czy ma rację. Kabla jeszcze nie mam, ale jadę dziś do Casto, więc mogę kupić. Przy okazji wyciągnę z miejsca tarasu te wielkie kawały gruzu i tu nasuwa się pytanie. Lesiu wpadł na znakomity pomysł, by oszczędzając koszty po prostu je zakopać. Blisko tarasu, bo tam będzie trawa. A ja się zaczęłam zastanawiać, czy by nie ułożyć z tego jakiej piramidy, która by stanowiła bazę przyszłego skalniaka albo w inny sposób nie urozmaicić nią ogrodu. Bo to tak , jak z Igusią. Najpierw mnie denerwowała okrutnie, a teraz już się nią cieszę, bo widzę, że może być na różne sposoby użyteczna . I takież samo wykorzystanie chodzi mi po głowie z tymi betonami. Najbardziej mnie "śmieszy" teraz fakt, że to gruzowisko było z boku działki (sąsiedzi byli mili i nie walnęli na środek), ale jesienią, jak robiłam pierwsze porządki koparą, to przetransportowałam je pod przyszły taras, będąc pewną, że będzie kamienny. Tu znów prośba do estetów, ma ktoś fotkę ogrodu z ciekawym wykorzystaniem nierówności terenu? Może Demo? Szalenie podobał mi się fragment ogrodu, który kiedyś gdzieś pokazał. Jeszcze jedno. Na środku działki mam czeremchę. Bardzo inwazyjne drzewo. Rozrasta się na potęgę. Sąsiedzi radzą mi bezwzględnie je wyciąć, a mnie szkoda, bo primo to konkretna zielenina , która daje cień i stanowi miłe dla oka urozmaicenie, secundo rezydują na niej ptaszydła. Wprawdzie za nią rośnie mi zagajniczek ulubionych drzew Lesia, ale jest jeszcze malutki. Wydaje mi się , że ściąć nie jest problemem. Fakt, że koparka to zrobi szybciutko, a w późniejszym terminie może być już kłopot z wjazdem. Nawet wczoraj sąsiedzi "pracowali" nade mną używając koronnego argumentu, że odchody szpacze po zjedzeniu tych jagód barwią karoserię auta. No to akurat nie jest dla mnie problem. Oni mają czarne auto, a moje jest w takim stanie, że nawet gdyby krowy odżywiały się tymi owocami i latały na dodatek , to i tak by mu nie zaszkodziły . Słowo daję, nie wiem, co robić.
  21. Mądrzy ludzie pomóżcie proszę. Nie rozumiem, o co chodzi Animusowi i Arturkowi zresztą też, jakaś przytępiona jestem jak widać
  22. Ten plafon , który pokazywałam ma budowę otwartą. A co Cię z drzwiami naszło? Już są, poza tymi dwiema sztukami, które kwitną u stolarka.
  23. To czemu mi motałeś o plafonie? Aha, będę czytać przy wyłączonej żarówce. Widzę, że bardzo chcesz, bym doszła do poziomu intelektualnego naszej służącej, niedoczekanie . Prąd zabija? Co Ty nie powiesz, myślisz, że dla zwiększenia przyjemności kąpieli, będę wodę w wannie podgrzewać tą żarówką? I tak rytmicznie co stronę ją zanurzać? Co to znaczy, że pęknie po pewnym czasie? Znajomi mają, fakt że grubalkę i nic nie pęka. Koza na niej stoi od wielu lat.
×
×
  • Utwórz nowe...