Skocz do zawartości

Irbis Strzecharstwo

Uczestnik
  • Posty

    1 697
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    40

Wszystko napisane przez Irbis Strzecharstwo

  1. Piękne dzięki administratorom za usunięcie błędu - Wszystko działa!
  2. Połączenie konstrukcji drewnianej, kantówka 14x14 ze styropianem jest najprostsze z możliwych: na pierwotnej warstwie styropianu którą obłożona jest ściana (mocowanie na klej plus kołki) nakleiłem dość szerokie paski w pionie (aby umożliwić swobodną wentylację) i do nich na klej przyklejony jest styropian wypełniający puste przestrzenie, później klej z zatopioną siatką i struktura. Loch ma jakieś 50m2 i będzie połączony ze światem zewnetrznym wyrzutnią powietrza zużytego (czytaj:zimnego). Jak wykończę budynek nad loszkiem, to będzie chyba jeszcze cieplej
  3. Muszę jednak przyznać, że mierzyłem w grudniu, kiedy temperatura oscylowała ok. -5 stopni jednak w ubiegłym roku przechowywałem tam właśnie wszystkie materiały, które nie mogły zamarznąć - budynek mieszkalny nie był wówczas ogrzewany, ale przyziemie też nie zamarzało przy posadzce.. (podobna temperatura na zewnątrz -5) wolałem jednak przenieść np. farby do drewna sikensa do lochu, bo było tam wyczuwalnie cieplej (w zasadzie brak jakichkolwiek otworów na zewnątrz, za wyjątkiem ocieplonych drzwi - reszta całkiem w ziemi, a jedna ściana częściowo wspólna z budynkiem mieszkalnym, który posadowiony jest wyżej.
  4. Właśnie po to dobudowałem loszek - zamierzam w nim umieścić pompę powietrze-woda, która będzie odzyskiwała ciepło z brudnego powietrza tłoczonego do loszku i ogrzewała podłogówkę, może CWU. System wstępnie zasilany jest przez sporawy GWC. powietrze odbierane na każdej kondygnacji i tłoczone do loszku. Loszek ponadto mieści wszystkie zbędne wewnątrz domu urządzenia i przyłącza a dodatkowo służy za chłodną przechowalnię
  5. Przyległy do budynku loszek na głębokości 2,5m od poziomu gruntu ma jeszcze o 100 cm niższą studzienkę którą zrobiłem na wszelki wypadek (podsiąkanie wód gruntowych) - woda w tej studzience ma 12 stopni. Loszek nie posiada żadnej izolacji cieplnej, poza izolacją ściany wspólnej z budynkiem (10 cm styropian). Liczę, że ocieplenie posadzki w budynku (20cm ekstrud) "wyciąga" izotermę jakieś 2-3 stopnie w górę. Dla jasności uzupełnię, że loszek znajduje się pod przyległym budynkiem, a więc nie jest tak całkiem odkryty.
  6. Wypełnienie ze styropianu w przestrzeniach pomiędzy konstrukcją drewnianą po prostu było najwygodniejsze. Nie chciałem obciążać całości dodatkową ścianą z cegły. Z drugiej strony jestem przekonany, na własny użytek, że ściana osłonowa spełni swoje zadanie również jako ochrona przed np. zbytnim nagrzewaniem od słońca w lecie i podobnie np podczas gwałtownych wiatrów w zimie. Sprawdziłem zasadę przy pokryciu strzechą - niby warstwa zewnętrzna przy systemie wentylowanym nic nie powinna dawać, a jednak latem wewnątrz takiego budynku panuje przyjemny chłód, nawet przed założeniem ocieplenia. Z pewnością pomaga daleko wysunięty okap (ok. 120cm) który ocienia dodatkowo ściany (słońce wysoko w lecie). Drugi patent dotyczy właśnie wentylacji pokrycia. Uznałem że szkoda tracić wstępnie ogrzane powietrze wentylujące ściany i połączyłem pustkę w ścianach z przestrzenią wentylującą pokrycie. Fundamenty ociepliłem tylko z zewnątrz - posadowione są na głębokości 2m, a więc nigdy wewnątrz nie będzie tam temperatury niższej jak ok.12-15 stopni (na ten temat możemy podyskutować
  7. Zrobiłem trochę domków na północy i tam nie stosuje się ocieplenia grubszego niż 12cm bez wentylacji. Swój domek zrobiłem dokładnie w taki sam sposób - 24 porotherm, 15 styropian, 8 cm pustka wentylowana na całej wysokości ścian, ściana osłonowa 14 cm (mur pruski) w której przestrzenie pomiędzy konstrukcją drewnianą wypełniłem dodatkową 15cm warstwą styropianu, na to tynk strukturalny. Budynek zagłębiony jest jakieś 120 cm w ziemi i ta część posiada ocieplenie tylko 15 cm polistyren ekstrudowany, folia kubełkowa, pustka wentylowana 8cm, ściana osłonowa z bloczka betonowego, dwukrotna warstwa z płynnej folii, folia kubełkowa do poziomu zero, a wyżej okładzina z naturalnego piaskowca. Podłoga w przyziemiu (120 cm poniżej poziomu gruntu) wylewka 10 cm, izolacja 2x folia, ocieplenie 20 cm polistyren ekstrudowany, 5 cm zbrojona siatką posadzka i na tym ogrzewanie podłogowe. Dach to płyta gipsowa, folia paroizolacyjna, 15 cm wełny mineralnej, pustka 5 cm, folia wiatrochronna, pustka wentylacyjna(ciągnąca się od fundamentu z kilkunastoma otworami wlotowymi na każdej kondygnacji), Polfibra (tkanina szklana robiąca za izolację konstrukcji przed ogniem i 37 cm strzechy. Jedyny mostek cieplny będę miał od podestu przed wejściem ocieplonego tylko 5cm extrudu, ale tam zakładam matę grzewczą aby ułatwić sobie utrzymanie czystości, a głównie z uwagi na okresowe oblodzenie (będzie włączana tylko okresowo). Gdzieś tu czytałem, że taka grubość ocieplenia będzie nadawała efekt ciężkości - jak zamek (głębokie wykusze okienne), ale chyba nie wyszło najgorzej, bo mam okrągły budynek i otwory okienne zrobiłem tak jak średniowieczne wykusze (rozszerzają się na zewnątrz), a obrobione modrzewiem wyjątkowo mi się podobają.
  8. Dzięki - pracy to wymagało, ale efekt ładnie wpasował się w otoczenie:
  9. Miałem okazję bawić się przerobkami i renowacją podobnych budynków w Danii czy Anglii. Nie było z tym raczej większych trudności. W tym przypadku widzę problem np. z konstrukcją. Moim zdaniem nie da się jej zachować, bo było by to tak jak zachować konstrukcję latawca do zrobienia szybowca - niby to i to lata na wietrze, ale już rozwiązania szczegółowe różnią się zasadniczo. Trzeba (poza oczywiście formalnościami) zacząć od fundamentów, od nowa opracować całościowo konstrukcję (włącznie ze ścianami i spięciem ich - bo stodoła tego nie wymagała jako lekka i przewiewna) wtedy przekonasz się, że ... koszty będą duże, a ograniczenia sprawią, że pomimo tego nie będzie to satysfakcjonujące rozwiązanie jeśli masz na myśli dom całoroczny. Inaczej rzecz się ma w przypadku obiektu sezonowego - tu większość ograniczeń można pominąć. W załączeniu zdjęcia podobnego budynku w Anglii - stara stodoła posłużyła, dokładnie tak jak ktoś wyżej napisał, za fasadę, a wewnątrz powstała nowa, dębowo-murowana konstrukcja. Zwróćcie uwagę na schody - takie bardziej średniowieczne. Drugie zdjęcie to z widok z zewnątrz, po zakończeniu prac.
  10. Jeśli jest źle zrobione to zwykle tam najszybciej daje się zauważyć problem. Prawidłowe opierzenie powinno być systemowe pierwsze to specjalnie wymurowany komin który umożliwia "wjechanie" trzciną w przekrój, od góry wyłożona ołowiem lub miedzią półeczka, na którą strzecha nie schodzi do samego komina i standardowe opierzenie blaszane (ołów lub miedź) dwuczęściowe, ale tak zrobione aby łapało wodę przy łatach i wyrzucało ją na powierzchnię. Jeśli wszystko jest zrobione prawidłowo to spokojnie wytrzyma minimum 30 lat. Jeden warunek - kominiarz czyści komin z poddasza - tam ma zrobioną (też w odpowiedni sposób) wyczystkę. Owady, jeśli strzecha jest wykonana ze zdrowej trzciny, nie stanowią problemu... bo taka jest idea życia bliżej natury - nie widziałem wiele piękniejszych obrazów niż porośnięta mchem strzecha, srebrząca się na pajęczych siedzibach rosą (tu nie odmówię sobie przyjemności podzielenia się nie tylko wrażeniami - fotka poniżej). Bywa, że w "zaparzonej" trzcinie zalęgną się różnego rodzaju uciążliwe owady (rozbierałem kiedyś taką strzechę w Danii - po 19.00 w lecie (lipiec/sierpień) nikt nie odważył się wyjść z domu - gryzły niemiłosiernie wpychając się do oczu, nosa i ust). Naturalny efekt nieracjonalnej ceny. Trzeba mieć zaufanie do strzecharza, że nie będzie musiał oszczędzać kupując niepełnowartościowy materiał. Gryzonie raczej nie zagnieżdżą się w samej strzesze, podobnie jak kuny - często jest z tym problem na terenach leśnych, zadrzewionych, ale to raczej wina niedokładnego wiązania strzechy, a głównie kalenicy. Z tego co mi wiadomo żaden z naszych klientów nie miał nigdy takiego problemu, ale mogę nie wiedzieć wszystkiego :-)
  11. Nadzór nad zabytkami pełni odpowiednik naszego konserwatora. problem w tym, że tak naprawdę konserwator nie ma pojęcia jak zbudowana jest strzecha - zalecił mi np. z 35 cm strzechy zdjąć 20 a 15 zostawić i na to położyć nową. Problem jest taki, że to co np. na okapie stanowi powierzchnię, to metr wyżej jest już podbudową - spodem w tej warstwie którą miałem zostawić - fizycznie niemożliwe, technicznie niebezpieczne, bo przywiązane jest na wysokości 20cm, a po zdjęciu wiązania leży na dachu trochę zgniłej trawy, uniemożliwiając jednocześnie przywiązanie nowej warstwy. Zwykle idę na zmęczenie materiału i po kilku miesiącach mam decyzję, że w miejscach degradacji podkładu mogę zdjąć całość. Później dokładna dokumentacja fotograficzna i nienaruszalna początkowo ruina jest jak nowa, zachowując jednak swój charakter. Tu zdjęcie tego co w poście wyżej się rozsypywało:
  12. Wracając do tematu wątku - zalety strzechy! Oto strzecha, a właściwie angielska wieś, tylko pozornie podobna do naszej - w śnieżnej bieli!
  13. To ja z drugiej strony :-) Biorę zlecenie dopiero wtedy, kiedy mam podpisaną umowę przez siebie przygotowaną. Określa ona zakres prac, sposób ich wykonania, terminy, płatności, gwarancję. Najprostsza z możliwych... choć przyznam, że z czasem obrasta w nowe zapisy, wynikające z wcześniejszych doświadczeń. Zaliczka... cóż - gdybym zdecydował się pracować bez zaliczki to już nie mielibyście możliwości ze mną rozmawiać - w średniej wielkości realizację muszę włożyć kilkadziesiąt tysięcy, których w przypadku dowolnych zawirowań nie będę w stanie wyegzekwować (pracuję wyłącznie na swoim materiale). Można powiedzieć - materiał zabierasz spowrotem i po problemie... problem z tym, że sam transport TIRa trzciny to kilka tysięcy, a w dwie strony... Takie mam zasady - ja daję najwyższej jakości usługę, a inwestor kasę. Nie finansuję inwestycji ze swoich środków. Dzięki temu przez 20 lat działalności trafiło się dwóch klientów którym udało się naciągnąć mnie na drobne... w stosunku do wartości kontraktu, kwoty. Do jednego właśnie się zacznę dobierać poprzez arbitraż, a drugi(a) dziś została skazana w Londynie za oszustwa. Życie jest brutalne! - Picie w pracy - nie do pomyślenia... no może pracownicy w niedzielę chłodne piwo w czasie upałów (pod warunkiem, że nie pracujemy!) - Terminowość - zawsze tak stawiam warunki, aby mieć niewielki margines błędu na niespodziewane okoliczności - Zakres wykonanych prac ściśle zgodnie z umową, z lekkim naddatkiem (w końcu inwestor też powinien mieć satysfakcję) - Opieka po zakończeniu prac: w drobnych sprawach w miarę możliwości (nawet jeśli wykraczają poza zakres gwarancji), w kwestiach gwarancyjych zgodnie z umową, choć jak dotychczas byłem w stanie doszukać się winy niezależnej od nas (nieszczelność opierzeń komina, która została spowodowana podczas montażu daszka kominowego, po zakończeniu realizacji strzechy. Cóź - uważam, że podstawą działalności jest dobra opinia byłych klientów. Z większością z nich utrzymujemy kontakt długie lata po wykonaniu usługi, z korzyścią dla obu stron
  14. Dokładnie, a wszystko w ramach troski o tradycję! W wyniku tego tradycja staje się swoją karykaturą, a ludzie uciekają od strzechy. Takie dołożenie nowej warstwy jest znacznie droższe i mimo to nie pozwala na naprawę np. konstrukcji i przywrócenie świetności nieruchomości W Anglii już od dziesięcioleci jest to duży problem społeczny, ale tak się jakoś składa, że mnie udaje się zawsze przekonać oficera ochrony zabytków do swojego rozwiązania, a raczej daje mi on sporo przestrzeni do podjęcia ostatecznej decyzji o faktycznym sposobie wykonania. Na zdjęciu strzecha która miała grubość 120cm i miałem dołożyć kolejne 35, a konstrukcja - sami zobaczcie
  15. Ja sobie zaprojektowałem system który składa się z GWC z rozprowadzeniem powietrza na każdą kondygnację(zrobione), kominków dwóch, instalacji zbierającej zużyte powietrze i sprowadzającej je do loszku, który będzie mieścił pompę powietrze-woda i zasilał WU i ogrzewanie podłogowe. Korzystam aktualnie z pompy powietrze-powietrze (też Daikin) i sprawuje się od czterech lat rewelacyjnie przy ogrzewaniu i chłodzeniu poddasza. Niestety nie próbowałem liczyć nigdy rzeczywistych kosztów, ale nie wzrosły jakoś znacząco po zainstalowaniu pompy (koszty na pewno nie idą w tysiące, bo rachunek za cały pobór mam na poziomie kilkuset zł/mc). Może jest to wynikiem tego, że jest to pompa dopasowująca wydajność do zapotrzebowania - nie chodzi cały czas na najwyższych obrotach, a tylko kilka pierwszych minut po włączeniu, później tylko najniższe obroty - prawie niezauważalne. Do -15 sprawuje się doskonale, poniżej muszę wyłączać, profilaktycznie, bo jednak "lód ją zalewa"
  16. Adam, właśnie mnie oświeciłeś, że do tej pory zawsze, nawet jeśli coś pokazywałem, to tylko namiastkę techniczną... prawdziwy zaś urok zazdrośnie segregując do folderków, do których zaglądam tylko w wolnych chwilach. Ha - strzecha z girlandami sopli, otulona sniegiem... co tu dużo mówić - zobaczcie sami czym się różni bajka od dachu pokrytego dachówką! Zdjęcie prezentuje strzechę w Anglii z nieodłączną, u angielskich strzecharzy (i jak się okazuje nie tylko), siatką stalową, która szpetnie wystaje spod śniegu. Zainteresowanym dodam, że nie można tego do końca zwalić na umiejętności strzecharzy angielskich, a raczej ich brak - tam wiązanie strzechy wygląda całkiem inaczej, a zwykle jeszcze dochodzą fantastyczne wymagania oficera ochrony zabytków i konieczność nakładania nowej warstwy strzechy na starą, co powoduje, że nowa warstwa w zasadzie tylko leży na starej - dlatego dociska się pokrycie siatką. Wtedy w strzesze zaczyna się dopiero dziać - wilgoć zabetonowana magmą rozłożonej trzciny, otulona warstwą nowej strzechy - kilka lat i zabawa zaczyna się od nowa. Bywa, że przez 500 (tak - 500) lat grubość osiąga nawet 2m, ale jest tak splątana drutami i prętami, kutymi gwoździami i drewnianymi łupkami, że zaczyna stanowić konstrukcję samonośną... Jak znajdę chwilkę to poopowiadam jeszcze bajek - tych fotograficzno zimowych :-)
  17. Nie jestem pamiętliwy Moja reakcja bardziej wynikała z tego że o ile często bronię kolegów po fachu kiedy zgłaszają się do mnie jako arbitra inwestorzy niezadowoleni z usługi, o tyle brutalnie wytykam oczywiste wady, które nie mają prawa mieć miejsca! W takim razie kilka widoczków przed snem:
  18. ... Cóż - pozwolicie, że zdjęciami zilustruję swoje posty jeśli uznam to za stosowne. Nie widzę potrzeby reklamować się na siłę, a szczerze mówiąc nie mam czasu się jakoś specjalnie chwalić. Zdjęcia do woli można oglądać w moim serwisie internetowym lub na Facebooku - naprawdę zainteresowani znajdą bez trudu. Na pytania tu zadane z przyjemnością odpowiem, bo zależy mi (w świetle zarzutu to może NIEETYCZNE) na tym, aby jeśli ktoś decyduje się na wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych za pokrycie, to jednak miał z tego satysfakcję. A teraz wracając do jazdy po bandzie: zarzuca mi Pan nieetyczne zachowanie, kiedy oficjalnie, pod własną firmą wytykam podstawowe, łatwe do stwierdzenia błędy architektowi czy pośrednio firmie promowanej na forum??? Dla wzmocnienia wyimaginowanych zarzutów porównuje mnie Pan do nierzetelnych rzemieślników, wymyślających usprawiedliwienia dla swojego braku profesjonalizmu. Szanowny Panie obawiam się, że całkiem odmiennie rozumiemy pojęcie ETYKI. I na tym może zakończę tę polemikę, bo mi się para w gwizdku nie mieści W naszych czasach to chyba najpewniejszy sposób i dla tego namawiam potencjalnych amatorów strzechy aby swoje opinie o wykonawcy zdobywali kontaktując się z wcześniejszymi klientami. Tu chyba małe nieporozumienie - pisząc o braku jakichkolwiek standardów miałem na myśli np. to co zastałem na karczmie w Trzebiechowie: kiedy przyjechałem impregnować okap wydał mi się krzywy, jakby lekko "obwisły". Poprawiliśmy za zgodą inwestora, bo po impregnacji jest to niewskazane. W trakcie impregnacji musiałem wchodzić na dach przyległego budynku, a tam jeszcze pozostałości po wykonawcy się walały. Szybko wyjaśniło się co jest przyczyną nierówności okapu - znalazłem kilkanaście wkrętów, którymi była mocowana strzecha - nacięcie krzyżyk. Nie da się takiego wkręta ze 100% pewnością wkręcić w łatę nie widząc jej, a mając nad łatą 30 cm trzciny. Szacuję, że jak 7 na 10 udało się wykonawcy wkręcić, to robił to mistrz świata! W efekcie strzecha jeszcze świeża, a już wyjeżdżała. Ponadto, a jak już oszczędzać to na całego, wykonawca nie wypchał siatki kalenicowej do końca wrzosem, bo z dołu nie widać. W efekcie spod siatki wystawała papa (taka zwykła, bitumiczna na gorąco). To samo na podokiennikach. Inwestor tylko żachnął się: "niech się Pan już na de mną nie znęca" ... zaczynam nałogowo być nieetyczny? Czy to może wykonawca ???! Kilka razy miałem okazję (bo nie napiszę przyjemność!) - jak chyba każda większa firma strzecharska...?
  19. Słoma słomie nierówna - ta którą robimy strzechy bliższa trzcinie - na dowód fotka :-) Obcinają czymś na wzór sierpa strzecharze angielscy - my bijemy pacą do skutku Zwróć uwagę na przekrój - pewnie już nie pamiętasz detali, ale tak właśnie wyglądało - jest prawie pełne! Największa satysfakcja jak się coś porządnie zrobi, a jeszcze ładne wyjdzie... ale to co się widzi w Polsce przeraża - byle wziąć pieniądze, a później już problem inwestora. Obawiam się, że za niedługi czas strzecha w naszym kraju stanie się synonimem dużych problemów. Niewiele strzech realizuję w Polsce, ale za to większość zabezpieczam przeciw pożarowo - najczęściej po wstępnych oględzinach pokrycia, a przed zabezpieczeniem robię dokumentację fotograficzną i rezygnuję z wydania certyfikatu. Inwestor musi wziąć na siebie odpowiedzialność, bo nie mogę skutecznie zabezpieczyć czegoś, co zostało wykonane bez zachowania jakichkolwiek standardów. Najbardziej dziwi mnie to, że inwestorzy przyjmują to bez pretensji do wykonawcy pokrycia... no ale pewnie w końcu zdają sobie sprawę iż niska cena ma swoje konsekwencje.
  20. W takim razie wróćmy do strzechy słomianej, która jest gładka i kładzie się na połaci, a przy okazji pokażę wam elewację, którą Anglik kazał wyrównać klejem, bo była taka nieelegancka...
  21. Jak zawsze nie potrafimy docenić tego co mamy na miejscu :-) Swoje doświadczenia zdobywałem również za granicą, ale studiując obiekty zabytkowe, których renowacji lokalni mistrzowie nie chcieli się podjąć z uwagi na nadzór konserwatorski. Na jednym z takich budynków mieliśmy odtworzyć strzechę, która w XIX wieku została zastąpiona karpiówką. Mieliśmy tylko kilka starych rycin a dziś budynek sygnowany jest mianem Perły Architektury Duńskiej - zapomniano tylko nadmienić, że to wkład polskiej firmy. Wracając do polecanego albumu - można użyć go jako przykładu jednego z najpoważniejszych błędów polskich architektów, a pośrednio również strzecharzy: okienka w dachu umieszczone tak, że wchodzą w kosze. W miejscach tych strzecha wygnije w ciągu kilku lat, tym bardziej że kosze robione są "na ostro" - bez zwiększenia grubości! Czy masz na myśli hotel Soplicowo, który spłonął chyba rok temu? Byłem w kontakcie z właścicielem, który jednak po rocznych negocjacjach, z uwagi na koszty, nie zdecydował się na nasze zabezpieczenie... - odważny czy lekkomyślny? Wcześniej płonął w 2008 roku. Może to też dobry sposób na szybki zwrot inwestycji. Moi klienci dzielą się na tych którzy nalegają aby wykonać zabezpieczenie i kategorycznie odmawiających. Może to zbieg okoliczności, ale obiekty tych drugich zwykle płoną. Żaden z obiektów których pełne zabezpieczenie wykonywałem nie zapalił się, jeden zabezpieczony połowicznie (tylko Polfibra) został podpalony, ale dzięki zabezpieczeniu nie spłonął, a tylko opalił się okap. Kiedy naprawiliśmy strzechę inwestor zażądał pełnego zabezpieczenia i stoi do dziś (... podpalacza złapano - znudzony małolat) Tak właśnie mówił główny wykonawca rodowej siedziby pod Zieloną Górą - mieliśmy wykonać ocieplenie dachu, ale przejął to zadanie, będąc przekonanym, że to tylko proforma, główny wykonawca. Po roku inwestor musiał wstrzykiwać celulozę aby nie rozbierać wykończeń od środka - wykonawca nie założył folii ani membrany, wełnę zaś położył jak kołdrę... A wystarczyło zaufać przekrojowi dachu który mu przekazałem jako dane do projektowania. No ładnie - wyjdę na całkowitego bufona, bo i tego się przyczepię W Anglii to nasza najmocniejsza karta przetargowa - naszych strzech nie trzeba zabezpieczać siatką, nigdy i w żadnych okolicznościach, a kształty miewają niespotykanie fantazyjne zwykle - tym razem pozwolę sobie wkleić fotkę. Siatką zabezpiecza się strzechy kilkuletnie, które zostały na tyle źle zrobione, że ptaki mogą wyciągać pojedyńcze źdźbła, bądź strzecha "zjeżdża" sama z siebie. Jest to jedyna alternatywa dla rozebrania pokrycia, która jednak (moim zdaniem) szpeci dach...
  22. Jest jeszcze takie zboże - wożę do Anglii żyto w wiązkach o długości do 1,5m Co do trzcinki jednorocznej - ta trzcinka potrafiła nie raz zedrzeć lakier, na moim Peugeocie, do gołej blachy! Dla mnie trzcina i słoma żytnia są porównywalnym materiałem, jednak trzcina ma zdecydowanie większą trwałość, zaś ze slomy można ciekawiej dach zrobić - kładzie się ona na połaci w przeciwieństwie do sztywnej trzciny. To nie współczesna strzecha wymaga specjalnych zabiegów, tylko różnica w sposobie użytkowania domów sprawia, że są one konieczne. Docieplanie... nie zauważa się jego konieczności pod strzechą, do pierwszej wichury - dla wiatru strzecha nie stanowi żadnej przeszkody, pomimo swojej statycznej izolacyjności. Nie zamierzam się kłócić - widzę, że funkcjonuje wiele mitów dotyczących strzechy i dzielę się swoją wiedzą, popartą wieloletnim doświadczeniem w realizacji praktycznie każdego rodzaju strzechy. Strzecha słomiana wiązana powrósłem (ta najbardziej oryginalna) w normalnych warunkach wytrzymywała do 30 lat, ale nie było problemu z jej naprawą, bo co roku materiał był łatwo osiągalny. Nie było też potrzeby jej jakoś specjalnie konserwować, bo brak komina powodował, że była zakonserwowana naturalnie przez dym, snujący się pod dachem do otworów dymnych. Tak się robiło wiejską strzechę w Polsce. Normalnie robimy to pacą - bez strzyżenia ma wyjść równiutko Pokazałbym zdjęcia, ale niestety nabrałem nawyku sygnowania ich adresem strony firmowej z uwagi na ich dużą popularność... co tu jest chyba zabronione.
  23. Tak sobie czytam i konstatuję, że nawet fachowcom zdarza się nie wiedzieć wiele o strzesze: - ciężar strzechy przyjmowany do projektowania ok. 60 kg/m2 (owszem, na metr 2 wychodzi do 12 wiązek trzciny x 4 kg, ale doliczyć trzeba druty i wilgotność - kładzie się suchą trzcinę, która w miarę upływu lat i zmieniających się warunków łapie wilgoć z powietrza, plus okresowe opady) - mówienie o możliwości zastosowania słabszych elementów konstrukcji jest nieporozumieniem - rozpowszechnianie wiadomości, że nie trzeba ocieplać, że właściwości izolacyjne strzechy itd. to zwykłe naciąganie - strzecha, owszem ma takie właściwości, ale współczesna musi być wentylowana, a to sprowadza jej izolacyjność do prawie zera - muszą być zastosowane folie, membrany lub deskowanie, zamiast rynien należy wykonać drenaż itp. itd - dodatkowy koszt to wysunięcie dachu poza obrys budynku aby wody opadowe odprowadzić jak najdalej od ścian... - na spadające fajerwerki impregnuje się powierzchnię, a perfekcjoniści mogą zlecić zastosowanie systemu Polfibra (bariera izolująca konstrukcję wraz z łatami od strzechy) i mimo wszystko są tacy, którzy uważają że warto :-)
  24. I tu niestety muszę się zgodzić, ale dlatego tylko, że trudno dziś o fachowca, który nie tylko jakoś to-to położy, ale żeby jeszcze wyglądało ładniej od dachówki :-) Sam sobie musiałem położyć, bo nie tylko umiem, ale i lubię (wcześniej wybudowałem wg. własnego widzimisię) - teraz nikt mi nie powie, że dachówka ładniejsza! Mam nadzieję, że nie zostanie mi to poczytane za kryptoreklamę - załączę fotki... Idąc dalej tokiem wątku - niestety nie zaoszczędzicie na rynnach, bo w zamian trzeba zrobić dobry drenarz, nie zaoszczędzicie na ociepleniu, bo strzecha w nowoczesnych realiach musi być wentylowana, a więc ocieplenie, paroizolacje, membrana, do tego zabezpieczenie przeciwpożarowe (dodatkowa membrana).... ale jak dla mnie efekt rekompensuje to wszystko, a dobrze zaprojektowana ma leżeć 100 lat (jak poleży to ... nie, no nie dam znać, ale można podjechać osobiście i sprawdzić
×
×
  • Utwórz nowe...