Skocz do zawartości

Afrodytaa

Uczestnik
  • Posty

    2 117
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    10

Wszystko napisane przez Afrodytaa

  1. Widzisz Oś, mnie się caluśkie życie taka drewniana chatka marzyła, ale tej akurat z dwóch powodów mieć nie mogłam... Po pierwsze...miejsca takowego brak /działka za mała i do sąsiadów za blisko było/ Po drugie niestety....tego cudu nie zbudowałabym tymi rencami... I finito w temacie. Takowoż z wielkim zainteresowaniem poczytuję co Wać u siebie wyczyniasz i jak postępy ku dobremu zmierzają.
  2. No proszę...uderz w stół... Daga, ale musi być ochotniczka, ew. ochotnik do mokrego podkoszulka...jakieś propozycje? Kotek, chwilka, to jest 90 sekund. Biorąc pod uwagę statystyki, to faceci myślą o balonach na okrągło
  3. Skoro sam o tym wspomniałeś, widać masz ochotę... Mnie przeszły przez myśl balony z wodą...
  4. Ty już Daga, nie bądź taka skromna. Redakcja, Redakcją, ale na Forum to Ty karty rozdajesz Oj, pamiętam jak każdy był w wyliczanie zaangażowany, pamiętam... Myślę, że większość ludzisków dobrze się zna ze spotkań i w domowych pieleszach organizują niespodzianki... Właśnie, może jakieś dodatkowe atrakcje? Nie wiem jak było wcześniej, ale może by cósik przygotować? Ktoś ma jakieś pomysły, czy to w ogóle jest kiepski pomysł?
  5. Duży mój zerknął na foty i mówi - co to jest? - dom -odpowiadam - eeeeee myslałem, że mój... Sobie myślę....marzeniaaa...
  6. Ty nie wiesz, jaka ja bym była szczęśliwa mając przed sobą taką piękniusią wizyję!!! Ale tak kolorowo to nie mamy. Banki nas nie lubią i przyjaźnić się nie chcą... i jak tu byc takim optymistą? Liczę, że za 4 latka najprędzej moglibyśmy się wprowadzić... Tzn. zrobione przynajmniej - 1 łazienka na gotowo - ogrzewanie podłogowe - minimum kuchnia hol i salon otynkowane / w kuchni mogą być stare meble/ - szambo/kanaliza, bo za 2-3 lata ma być na wiosce robione Resztę zrobiłoby się już mieszkając... A nie-dziękuję Wiesz czytałam kiedyś historię pisaną przez kobietę, która już wybudowała dom. W trakcie budowy tak się hmm...zaczęli nie zgadzać z mężem, że po wybudowaniu rozwiedli się. Utkwiło mi jedno zdanie "Na cholerę mi ten dom, skoro nie mam się z kim nim cieszyć" Bardzo się staram, żeby budowa nie przysłoniła nam spokoju rodzinnego.
  7. Zaraz po powrocie przywitała nas faktura z energetyki na kwotę 1103zł z groszami... ach jak miło..... Nie mogło to cholerstwo poczekać na poczcie chociaż do poniedziałku Wieczorem zrobiliśmy grila i ognisko dzieciom na Pożegnanie Lata. Przyjechali znajomi, przyszli sąsiedzi i pogoda nawet super była. Pieczone ziemniaczki z boczkiem, kiełbaska, domowej roboty sos czosnkowy. Mniam, pyszności. A i wiśnióweczka poszła i piwko i inne temu podobne Oj fajnie byłoooo ................ A w poniedziałek przygotowania do rozpoczęcia roku szkolnego. Cóż wtorek 1 września i znów się jazda zacznie Dziewczyny pojechały gimbusem. Teraz już będą jeździć we dwie. Pierwszoklasistkę tegoroczną mam Ja z synusiem samochodem do przedszkola. Po powrocie czekała mnie miła niespodzianka......... brzydko powiem.......jebła mi pralka Paaaaaaaniiiiiiiiikaaaaaaaa Jak to rzeczywistość potrafi człowieka brutalnie sprowadzić na ziemię... ................ Na szczęście nasz "nadworny elektryk" zrobił papierek do umowy z energetyką i mogłam iść podpisywać. Tyle, że mi się nie chciało Chcieliśmy też zrobić instalację za licznikową tj. pociągnąć kabel od skrzynki do domu, zanim przyjadą podłączyć prąd. Duży zaczął kopać a ja jako główny zaopatrzeniowiec pojechałam do miasta po skrzynkę bezpiecznikową, bezpieczniki i kabel. Dałam za toto razem 320zł. Bezpieczniki 3x droższe od kabla a myślałam, że będzie na odwrót Jak przyjechałam, to moi panowie już działali Duży ryje swoim sprzęcichem i efekt rycia z kablem Tu Synuś w pracy i prawie skończona skrzynka licznikowa ...................... W końcu dotarłam też podpisać cyrograf na dostawy energii. Było to w czwartek 3-go września. A w środę następnego tygodnia zastałam wóz energetyki na działce i panów w nim siedzących. Podchodzę i z uśmiechem na ustach pytam: "Co Panowie, numeru telefonu do mnie szukacie?" -A co, chce się Pani z nami umówić? - pada odpowiedź Po kilku zdaniach dowiedziałam się, że licznik jest zamontowany. Zostałam też uświadomiona, że cyferki w nim skaczące, to data, czas, nr licznika i zużycie. Dobrze, bo gdybym tam zajrzała, to poleciałabym ze skargą, że mi wadliwy zamontowali. Dostałam pokwitowanie wykonania usługi z wpisanymi danymi i panowie pojechali. Data godna odnotowania 09.09.2009 mamy podłączony prąd
  8. Nie popełnisz Nie mieszkamy i jeszcze trochę brakuje...tak trochę bardzo "trochę"...
  9. A teraz kilka miesięcy przerwy, bo po wywiązce nic się nie działo nabudowie, i w lipcu dostałam pisemko, że.................podłączą mi prąd Po jakimś tygodniu przyjechali 3 panowie. Młody, bardzo kumaty koparkowy,na pierwszej fotce, starszy zna się na robocie z racji praktyki i młody "jak nie walniesz - nie zatrybi". Najpierw dziura na "torpedę". Miała sie przebić do tej sterty piachu na przeciwko Później godzina przekopywania pod asfaltem tą oto"torpedą" I cała reszta, czyli wpychanie rury na kabel i zakopywanie I moja krinka na prunt Tak wygląda efekt końcowy ...................... Z początkiem sierpnia dostałam pisemko z energetyki, ze 12.08.2009 odbędzie się odbiór skrzynki. Mogę, ale nie muszę być, odbiór i tak się odbędzie. Hehe, jakby mnie mogło nie być? Jasne, że byłam, podpisałam, klucze odebrałam. Młody człowiek powiedział, że za swoje bezpieczniki zabulę i jak nie mam zamiaru sie "za chwile" wprowadzać, to lepiej je zmienić na mniejsze. Wtedy będzie mniejsza opłata abonamentowa. ..................... No i czekała mnie wyprawa do siedziby Energetyki w celu podpisania umowy. 24 sierpień termin ostateczny. Ale nam się zachciało jechać na wakacje od 23-go. Zasuwam więc w piątek, 20-go sierpnia, do urzędu, co by śrajbunek machnąć. A w urzędzie Pan pyta 'a gdzie schemat instalacji pozalicznikowej?" Jaki schemat? O co chodzi?...Pismo dostałam, że mam sie stawić w ciągu 14 dni na podpisanie umowy. Nic nie pisało o żadnym schemacie Pan na to, że elektryk powinien taki schemat nam zrobić po podłączeniu instalacji... ...sobie myślę...taaaaaa, jak żadnej instalacji nie ma.....i co teraz? Jest piątek, południe, w sobote na 40-lecie ślubu, niedziela pakowanie i w poniedziałek na wakacje....kiedy ja tą instalację zdążę zrobić? Pytam więc Pana, co będzie jak trochę się spóźnię z podpisaniem umowy, bo NA WAKACJE JEDZIEMY? A Pan na to "w zasadzie to dla Pani nawet byłoby lepiej, gdyby Pani umowę podpisała we wrześniu, bo tylko trochę kary naliczymy. A jak w sierpniu, to cały abonament za sierpień". Ja jak można wstecz coś naliczać? Ale to Polska jest... Stanęło na tym, że załatwię wszystko we wrześniu i spokojnie pojedziemy sobie na kilka dni do Miedzygórza. .................... A w Międzygórzu było tak /o czym również pisałam wcześniej/
  10. Styczeń powitał nas piękną kwotą 5 000 zł do zapłaty za modrzew z przecięciem. Duży również zaczął montować wielgaśną krajzegę na potrzeby własne. Klucz płaski do owej krajzegi, żeby móc zamontować tarczę, kosztował 50zł. Ciężki jak jasna chol..a, a długi na jakieś 50-60cm ................ Jak już nieco mrozy zelżały, gdzieś w okolicach końca lutego, Duży sprowadził cieślę szkolonego, co by jedną stronę przęsła wywiązki zbić na wzór. Czas naglił, bo modrzew to takie cudaśne drzewo, że jak podeschnie to nijak gwoździa wbić młotkiem nie idzie, takie twarde się robi. Tak więc wzorzec był. Pożyczona piła łańcuchowa, do przycinania też. Duży walczył z pierwszym, własnym, przęsłem prawie tydzień. Zbicie z jednej strony, dobicie gwoździ, druga strona i dobicie gwoździ. Dodatkowo Duży głębiej o ok. 50cm wypełniał szczyty, które mają wystawać poza obrys budynku. Gwoździ, takich specjalnych, kręconych, mieliśmy kupione równe 100kg Wychodziło po ok. 10kg na jedno pełne przęsło. Ile kosztowały nie wiem , nie mam w notatkach ale była spora okazja, tyle pamiętam ............... Tutaj suszy się nasza wywiązka. Gdzieś do połowy kwietnia 2009 była już cała zrobiona I nasza reklama... ............... A dla tych wszystkich, co podejrzewali, że siedzę na tarasie w pięknym domku, popijam kawusię i podkręcam atmosferę w dzienniku - oficjalne ogłoszenie: Nie mieszkam w pięknym domu, kawusię popijam po sąsiedzku, albo na gruncie, a atmosfery dziennikowej celowo nie podkręcam chyba, że czasem Baaardzo bym już chciała mieszkać u siebie, ale jeszcze długa droga do naszego domku... ................ Natomiast jeszcze w marcu popsuła się piła i za łańcuch do niej dałam 42zł, a za prowadnicę 100. Paliwko i olej 80zł. Plus jakieś 300-500 /Duży nie chce powiedzieć / za fachowca do wzornika. No i postarałam się o wpisy do Dziennika Budowy 4x40=160zł. Generalnie i tak sporo kasy zostało w kieszeni, bo za zrobienie takiego przęsła ćwierkali sobie 700zł /materiał + robocizna/ A my mamy gęściejsze i grubsze niźli śwagierek miał robione, więc pewnie dobilibyśmy do 700 - 800 zł, bo drewno nasze.
  11. Zakupowy licznik bije i we wrześniu poszło jeszcze 700 zł na cement i 150 zł na piasek. A żeby zadbać o naszą inwestycję, i przed zima zabezpieczyć, najeździłam sie, naprosiłam, i wysępiłam!!! 13x15m baner reklamowy Tyskiego!!! Dałam za niego 400zł i od razu miałam kupca. A wiecie ile to waży? 300kg Ale za to przykryło caluśką budowę i to z nawiązką Trochę mi było wstyd, bo u nas taka pstrokacizna, że z paralotni widać, i wnuk sąsiadów ma znak rozpoznawczy na dom dziadków, który jest obok A znajomi piękną białą folię kupili i elegancko pokryli. Ale cóż...oszczędzamy .............. Widok od frontu Widok od tyłu Lotnisko z reklamą Okno garażowe .................. A teraz to co będę oglądać z poziomu mieszkalnego Na stronie wejsciowej - zachodu Z tarasu, tył domu - wschód I trochę piwnic. Hol z wyjściem na ogród to samo widziane od drugiej strony Pomieszczenie piwniczne od frontu, jeszcze niewiadomego przeznaczenia ................ W takim oto stanie pozostała budowa nasza do grudnia 2008. A w grudniu, o ile mnie pamięć nie myli, to we wtorek była Wigilia. Natomiast w piątek poprzedniego tygodnia dostaliśmy info, że przyjedzie nasz zamówiony z początkiem roku i przetarty modrzew. Zgadnijcie kiedy?.........we wtorek rano! Duży odbierał tel. więc myslałam, że coś pomylił. Mówię, że chyba w poniedziałek, Duży "nie, we wtorek" Ja "Jak we wtorek, przecież we wtorek jest Wigilia!?" Duży "Tak, przyjadą we wtorek, we Wigilię rano" Ja - to były moje "mieszane uczucia" No ale znając swoją przyszłość czyt. znoszenie i układanie wszystkich okantowanych desek w wigilijny poranek, załatwiłam sobie wieczerzę u moich rodziców. Zdążyliśmy całośc poskładać jak należy, nawet upichciłam moje ulubione wigilijne danie - Dorsza w sosie czosnkowym, a dla dzieci "Paluszki rybne" ale domowe, też z dorsza Zapakowaliśmy całość rodzinki do Smoczycy i....Wesołych Świąt A to efekt wigilijnej harówki porykryty śnieżną pierzynką. ............... W wielkich mrozach nastał rok 2009. Czas więc na podsumowanie wydatków. W roku 2006 na budowę poszło 5 380,00zł w roku 2007 na budowę poszło 14 860,00zł w roku 2008 na budowę poszło 21 085,00zł ŁĄCZNIE ZAINWESTOWALIŚMY 41 325,00zł
  12. Hahaha zapomniałam napisać! W marcu podłączono nam wodę i do zalewania stropu mieliśmy swoją! ................. Jako, że w czerwcu 2008 złożyłam wnioski w odpowiednim urzędzie, we wrześniu przyszła odpowiedź. Jest zgoda na podłączenie energii!!! Trochę papierków, uzgodnień i 1043zł pierwszej wpłaty. Dużo, mało, nie wiem. Tyle musiało być za przyłącze podziemne. Gdybym chciała tymczasowy słup i przyłącze napowietrzne, to po odbiorze wyniosłoby mnie ok 3 500 zeta! A tak ma być tylko tylko niecałe 2 100zł. Ciekawe czy tyle wyjdzie? ................ W pierwszą sobotę września 2008 postanowiliśmy zalewać posadzki w piwnicy. Przygotowanie owych terenów polegało na nawiezieniu żwirku do garażu. Reszcie pomieszczeń powiedzieliśmy "żwirku nie będzie". Dlaczego? Ano dlatego, że musielibyśmy wyskrobać glinę na około 10cm i tyleż samo żwirku rozplanować. Duży stwierdził "ani myślę" a i mnie niezbyt się widziała taka perspektywa. Zaowocowało to bolesnym dojrzeniem faktu, że znów skurczy sie wysokość drzwi... Tak więc glina, folia, 5cm twardego styro, mata /siatka/ zbrojeniowa i ok5-7cm betonu. Nawalalismy z Dużym we dwójkę. On przy betoniarce robił dość suchy beton. Ja na dole poziomy i uciąganie. Jak fajnie uciąga sie suchy beton rączkami wie ten, kto się w to babrał Raz Duży, dla zaoszczędzenia czasu, zrobił taki suchy, że sam nie mógł uciągnąć Później już wiedział, że to żadna oszczędność. Tak zrobiliśmy dwa i pół pomieszczenia, całą prawą stronę domu i główny hol. Później sąsiad wrócił z pracy i mnie wygnał. Dobrze, bo moje choróbsko już dawało mi się we znaki. Dzięki. .................. Zostało odgórnie, czyli przez czas, postanowione, że garaż i pom. za garażem zostaną zrobione w następny wekend. Ja ze względów zdrowotnych miałam zakaz wstępu A przyjechał mój Tato.........powytykałam niskie futryny, a on na to "myślałem, że bedziecie wybierać glinę jeszcze wewnątrz..." I się bałam........co nawymysla....... Garaż - żwirek, folia, beton. Nie ma styro, więc siatka niepotrzebna. I co? I jak mnie nie ma to poziomy szlag trafia! Duży chciał "dobrze" i przedobrzył. Dzięki żwirkowi i pomysłowości Dużego i Taty wyszło tak, że posadzka garażu jest o 3cm wyżej niż próg Czyli o jakieś 12cm wyżej niż posadzka w reszcie piwnicy. A posadzki w reszcie piwnicy są tak skąpe, żeby wogóle można było przejść przez drzwi /a i tak muszą być podkuwane do futryn/ Pom. za garażem - glina, folia, styro, siatka, beton. I wyszedł większy poziom niż właściwy. Na szczęście zadziałałam /przylazłam sprawdzić, a co!/ i różnica w porę została zauważona. Musiałam sie z Tatą wykłócać, ale stanęło bardziej na moim i jest tylko jakies 1,5cm wyżej niż hol, a nie 5cm! Trochę jazdy było. Szkoda, że nie było mnie, jak Duży słuchał Taty w garażu...
  13. A co ja będę gadać? Podoba mi się i tyle!
  14. Gdzieś chyba pod koniec czerwca, albo z początkiem lipca przyjechały duuuże rzeczy. 3x okno, 2x drzwi i jedna brama garażowa 200x300. Montaż oczywiście własnoręczny Tylko bramę garażową pomógł wstawić szwagier, resztę systematycznie wstawialiśmy sami ............... Niestety bez kucia się nie obyło Ościeżnice ledwo mieściły się w otworach, które wymurował Tato Duży musiał kuć nadproża, żeby wyżej je osadzić. Inaczej drzwi nie można by było później otwierać. Z oknami też był cyrk. Znając wcześniejsze prace mojego Taty na budowie, poszłam i przed zamówieniem okien i wymierzyłam otwory. I co? I każdy inny! Dodatkowo obmurówka /wymurowane cegły w głąb otworu okiennego/ po bokach od złej strony i za duża Musiałabym osadzić okno od zewnątrz /nie byłoby to takie złe/ ale bym go nie otwarła. Nie chcieliśmy kuć, więc okna są 140cm zamiast 150cm szerokości, osadzone równo w świetle. Zawzięłam się. Miarka się przebrała Tato pomógł, ale i napsuł To był ostateczny powód, by dostał Kategoryczny Zakaz Wstępu Na Budowę. W tym czasie okazało się, że jest poważnie chory, więc mieliśmy dobrą wymówkę i nie musieliśmy się tłumaczyć ...............
  15. W czerwcu nabyliśmy mnóstwo różnych drobnych rzeczy typu pianki montażowe, kotwy, wiertła, zamki, klamki i inne takie. Ubyło 140zeta. Okazjonalnie Duży kupił MŁOT - WIERTARKĘ firmy Makita za 180zł. Jakie to chol....wo ciężkie A co to potrafi Jak zobaczyłam wiertło do ustrojstwa, 80x3cm /jakoś taki wymiar był/ to Doszłam też do wniosku, że dokupimy jeszcze jedne drzwi, z garażu do domu. Miało przyjechać wszystko razem, tj. okna, brama garażowa i drugie drzwi, zamówione wcześniej. W tej samej hurtowni zamówiłam też folię, styro i maty /siatki/ na posadzki. Koszt 1181zł. Miało przyjechać później. Na Smoczycę zapakowałam kilkanaście suporexów i folię za które to dałam 154zeta i pojechałam do domu. Przyszło mi też zapłacić za kolejny kamaz żwiru - 150 zeta. Ile jeszcze tego żwiru pójdzie? ................... Zaczęliśmy myśleć o wyprowadzeniu instalacji wodnej do kotłowni przed zalaniem posadzek. Kilka metrów rur, kolanka, mufki i inne takie, co już zapomniałam i 380zeta poszło. Miałam też fuksa i trafiłam na likwidację sklepu elektrycznego z dobrym polskim sprzętem szkoda, że tak późno, ale zawsze coś. Brałam wszystko co mogło mi się przydać: gniazda wewnętrzne i zewnętrzne, puszki, przełączniki krzyżowe, zwykłe, lampion plastikowy zewnętrzny, ze 20 metrów kabla na przedłużacz, trójniki, końcówki do przedłużaczy, wtyczki, żarówki, mała latarka, jarzeniówki nowe i używane /część wyposażenia sklepu, ale z żarówkami/ Za to wszystko dałam...........175zeta!!! Jest tego tyle, że elektrykę w piwnicy mam z głowy Chciałam jeszcze wyłączniki i gniazda do siły, ale już wyprzedano. I takie uchwyty do montażu kabli na ścianach, ale już nie było. Znaczy były, ale nie ten wymiar ................. Lipiec pod względem ubywania kasy był bardzo spokojny.Tylko paleta cementu, już trochę taniej - 615zł. I duża miotła podwórzowa za 13zł. W sierpniu okazało się, że trzeba jeszcze trochę hydrauliki, poszło 50zł.
  16. elutku, ja mało ogrodowa jezdem przyznaję się bez bicia. Jakbym planowała grzebanie w ziemi, to działeczka byłaby pewnikiem ze 100m2 większa. Wolę się powyzwierzęcać kosiarką. Tylko trza se będzie sprawić taką z koszem, bo za grabieniem też nie specjalnie przepadam. A do koszenia jest wszystko po za domem i po metrze wokoło więc jakieś 600m2. Ale nie powiem, kfiotki bym chciela, nawet dla nich ewentualnie mogę pogrzebać w ziemi
  17. No i powstał problem ze schodami frontowymi. Dom się podniósł, więc i stopni więcej. Ja chciałam 30x15 i wyszło 3m schodów. Tato mój mało nie dostał zawału jak wymierzyłam długość podestu. Duży stwierdził, że zrobi 20x20cm, to mnie szlag trafił. Nieszczęsna sztuka kompromisów. Podest zrobiliśmy do schodów 18x30, ale tuż przed zalaniem poprawiliśmy na 17x30. Nie dało się jednak przestawić podestu wbitego w ziemię na 30cm. Według przepisu na prawidłowe stopnie jest ok. 2x wysokość + szerokość stopnia nie może przekroczyć 65cm. My mamy 64cm. .............. Marzec i kwiecień minął głównie na zakupach. Cement, pianki montażowe, zbrojone szyby do okna w garażu, 4 szybry do komina, brama garażowa, drzwi zewnętrzne do piwnicy, okna do piwnicy /2szt 140x100 i 1szt 140x80/ pustaki Alfa 230szt /nie pamiętam do czego / 3 przyczepy piasku i parę innych drobiazgów jak rękawice, czy pace do tynkowania. Na te wszystkie małe i większe rzeczy poszło 5 016zł. ............... No i najważniejsze ZALEWANIE STROPU. Koszt całkowity robocizny.........226zł Jedzonko i wszelakiej maści napoje, łącznie z procentowymi, właśnie tyle nas kosztowały. Należy jednak uczciwie dodać, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie szwagrowie i sąsiedzi oraz mój kochany Tato W sumie przy zalewaniu stropu pracowało 5 facetów i ja, biegająca robić jedzonko, pilnująca zapełnienia wody w beczkach i prawidłowej izolacji styro. Wodę i prąd dostaliśmy w prezencie od sąsiadów. Nasze dwie betoniarki. Obie pożyczone, nasza własna odpoczywała. i kawałek późniejszego lotniska Tak wygląda zalana Terriva od dołu ................ Podczas zalewania stropu oczywiście brakło nam cementu. Zamówiliśmy całą paletę, żeby się nie rozdrabniać, i tak będzie potrzebny. Płatne w maju 2008, kosztowało nas 650zł.
  18. Były wakacje, odpoczynek, czas więc wrócić do budowania, czyli luty 2008. Jak wiadomo nabyliśmy strop terriva w postaci belek i pustaków. Zamówiony został również cement w ilości 5 600kg = 2 240zł, z dowozem w odpowiednim czasie. Niestety podczas próby ułożenia belek, okazało się, że ściany nie trzymają poziomów. Trzeba wyrównać do poziomu M-ek, i obmurować M-ki dookoła cegłami. W tym celu udaliśmy się na rekonesans do pobliskiej cegielni. Jeszcze coś tam mieli na stanie, wiec udało sie przyczepę cegieł luzem nabyć za kwotę 345zł. Oczywiście musieliśmy sami załadować i własnym transportem przywieźć na budowę. Nie było problemów ze sprzętem, ale pogoda nie najlepsza na jazdę pod górkę nawet ciągnikiem, a trzeba było jechać polami W każdym razie cegły przyjechały i Duży przystąpił do poprawek. Wcześniej jednak namówiłam Go na poziomicę 2-metrową za 75zł, bo nie zawsze są 2 osoby do wodnej waserwagi No i należało dokupić cementu, 10 worków za 100zł,żeby nie uszczuplać zapasu na wylanie stropu. ................. Nadszedł marzec. Wraz z Dużym kładliśmy Terrivę. Wyglądało to tak, że łapaliśmy hakami za belki, sznurami wciągaliśmy na górę i przenosiliśmy na docelowe miejsca. Kiedy już wszystkie belki były mniej-więcej /jak używam tych słów, to zawsze kojarzy mi się Duży, ze słowami "mniej-więcej, to dwa palce w du.ie" / na swoich miejscach, powkładaliśmy na końcach po jednym pustaku i dosuwaliśmy, aby nie było przerw. Jednak na tyle luźno, żeby można było wkładać pozostałe pustaki. Gdy już całość była wymierzona i rozplanowana, nastąpiło powolne i mozolne wkładanie pustaków na górę i układanie. Ja byłam od biegania po stropie, a Duży i mój Tato od podawania. Zajęło nam to po pracy chyba ze 2 tygodnie. ................... Na szczęście zbrojenie stropu było kupione wraz z fundamentowym, należało tylko je zamontować i połączyć. Podjęliśmy też decyzję , że taras, ze względu na wielkość działki i jego wysokość, będzie okrojony z 5x5 do 3x5m. Musieliśmy wylać słupki pod tenże taras, bo niestety wyszło tak, że zaczynał się w okolicach 190cm nad ziemią. Z jednej strony się cieszyłam, bo można tam wejść na stojąco i sobie zagospodarować. Z drugiej jednak cały dom podniósł mi się o więcej niż przewidywałam. Pół metra robi wielką różnicę jak ktoś chce dom parterowy... Miało być od frontu 80-100cm piwnicy a wyszło po podmurówce około 140-160cm. Podsypać się tego nie da, ponieważ wyglądałoby koszmarnie. Trudno inni mają gorsze problemy. Zastanawiam się tylko, jak ten mój domek będzie wyglądał już pod dachem i czy się zmieścimy w warunkach zabudowy...
  19. Miałam nie wklejać, bo to mało budowlane, ale widoczki takie piękne i wspomnienia uśmiech od razu wywołuja... Nasze kilka dni urlopu w ostatnim tygodniu sierpnia...rok bieżący 2009. Tu mieszkaliśmy Widok z drogi przed domem Kilka minut w dół od drogi, przez łąkę powyżej, i możemy się popluskać Jeszcze dalej spacerkiem i piękny wodospad Wilczki Po drodze na Śnieżnik, tuż za centrum, znaleźliśmy taką piękność Widok z Sanktuarium Marii Śnieżnej
  20. Ądź się od pół godziny próbuje dostać na forum Ciąg dalszy planowany na dziś, jak sie bydlę odmuli! Grrrr...wrrr....itp.itd. Patrz, a ja myślałam, że to ja taki głąb kapuściany jestem i nie umim molytek, kiedyś mi dobra kumpela-ogrodnik powiedziała, ale wiesz...moja pamięć aktorska...dobra, ale krótka
  21. bobik, tylko pozazdrościć. Ja jeszcze o takich nie myślę...chyba, że owocowe badyle powtykane w ubiegłym roku. Z 6-ciu 4 się ostały, bo króliki wrąbały. Ale się przyjęły. Zobaczymy co dalej.
×
×
  • Utwórz nowe...