-
Posty
73 -
Dołączył
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez agus181
-
Zostaje nam tylko mobilizowanie się na forum a na jeiennym zlocie porównamy efekty . Ja palnuje zrzucic jakies 13 kg
-
jak dziś sobie popuszcze żeby zacząc od jutra to znów się nie zmobilizuję. Muszę dac radę. zawezmę sie i już .Póki co to idę na rybkę a wieczorem ślubny przyjedzie to mi humor od razu poprawi
-
dziś pierwszy poważny dzień diety proteinowej. chhodzę zła i nabuzowana bo akurat mam ochotę na czereśnie i arbuza a nie moge przecież. Trzymajcie kciuki, żebym chociaz do końca tygodnia wytrwała. Potem to już będzie z górki- mam nadzieje
-
http://odkrywcy.pl/kat,111394,title,Musi-j...g4sticaid=6a845 jak poczytałam to od razu zaczęłam lubic te moje nadprogramowe kilogramy patrzę na nie z większym dystansem
-
Dzis jeszce sobie odpuszczę. Wystarczy mi, że nie moge ani sie położyc ani ściąśc normalnie. mam nadzieję, że zaraz dojdę do siebie i naprawde zacznę. Najgorsze jest to, że teraz o żadnych cwiczeniach nie ma mowy dopóki wszystko nie wróci do normy. Wobec tego powiczę chociaz palce śmigając po forum
-
Hej. Moją dietę znów szlag trafił- jako ofiara poparzenia słonecznego (tak, tak - głupich nie sieją, sami się rodzą ) dałam sobie dyspensę i wchłonęłam całe opakowanie lodóew. Dośc mam cierpień spowodowanych przez boląca skórę- dodatkowo katowac się nie będę. Zacznę znów jak skora zejdzie i wszystko się zagoi ale wtedy obiecuję publicznie (jak obiecam tylko sobie to znów się złamię ) że wezmę się ostro do roboty i wytrwam
-
A elutek ma jakieś tajemne sposby na schudnięcie? Najlepszy byłby taki: klaszcemy w ręce i .... juz 10 kg mniej
-
Z tym jedzeniem to jest tak: 1. śniadanie- 6,30 (płatki i mleczko prosto od krówki- i to tuczące ale takie dobre ) 2. w pracy kawka i czasem kanapka lub jabłko- czasem wogóle jeśc się nie chce i nie moge sie zmusic 3. około17-18 obiadokolacja (najczęsciej ziemniaczki, kotlecik itp...) 4. w międzyczasie zdarza mi sie od czasu do czasu podjadac- ale nie za dużo (za to kalorycznie: batonik, cukierek ) główny problem polega chyba na tym, że ja prowadze nieregularny tryb życia i od października, gdy mam zajęcia ze studentami i pracuję jeszcze etatowo to jem njczęsciej tylko około 18-19.. Teraz za to zauważyłam u siebie kompletny brak silnej woli (zresztą chyba jakiejkolwiek- jesli chodzi o odchudzanie..)
-
Hm... i tak będziemy się wzajemnie mobilizować? Ok. nie wiem tylko jaki kierunek diety obrać żeby za bardzo na psychice się nie odbiła i żeby pozwoliła zrzucić jakies 10 kg
-
Witajcie! kiedy tak czytam Wasze wpisy to jestem pełna podziwu. Moja dieta skończyła się... zanim na dobre się rozpędziła chodziłam zła i sfrustrowana, że nie moge zjeśc tego na co akurat mam ochotę, a to odbijało się na najblizszych.. Więc zarzuciałm ją w czortu. Poprostu mniej jem bo latem to apetyt jakby mniejszy. Troszkę więcej poruszam się i zobaczym co z tego będzie Gdyby ktoś mnie mobilizował i pilnował tego co jem a nie powinnam to moze byłoby inaczej. Samozaparcie i samodyscyplina w tej kwestii to zdecydowanie moja słabiutka strona. Podziwiam Wasze samozaparcie i trzymam kciuki
-
mysza223 jestem od Ciebie 7 lat młodsza ale posłuchaj rady....ZWOLNIJ. CHWILE Z RODZINĄ SĄ BEZCENNE. Może to brzmi jak banał ale teraz wiem jak szybko można wszystko stracić. Rodzina to niewątpliwe wsparcie w takich sytuacjach. Mi czasem maż musi krzyknąć, przypomnieć że mam zwolnić i zadbać o siebie. To czasem taki mój życiodajny filtr..
-
miałam 27 lat i zawał. Właściwie "zawalik" ale to nie zmienia postaci rzezcy. Od kilku lat lecze się na nadciśnienie i wiem jedno... nie umiem zmienić swojego życia. Ciągle jestem w biegu. Pracuje na 2 etatach- dokształcam się.. Staram się dawać z siebie jak najwięcej. Nie dane mi mieć dzieci- może wtedy patrzyłabym na wszystko troche inaczej... Stresów w obecnym świecie nie zawsze da sie uniknąć dlatego czasem nachodzi mnie jednak potrzeba kompletnego zwolnienia- wyłączenia na weekend telefonu, komputera, telewizora. Pobycia z mężem, celebrowania wspólnych chwil. Oczywiście dieta, sen, witaminki... a przede wszystkim docenienie czasu spędzanego z rodziną bo nigdy nie wiadomo, które słowo lub spojrzenie skierowane na kochaną osobe bedzie naszym ostatnim..
-
To było niebo w gębie na swojej działeczce, jak już postawie chałupkę, to będę miał rabarbar- inaczej moje dzieci wogóle nie będą wiedziały co to A taki zimny kompocik lub ciepły placuszek... Eh... rozmarzyłam się nadto
-
Rabarbar- wstyd się przyznać ale nie pamiętam już jego smaku. Jako dziecko to owszem owszem... kompociki i bułeczki z rabarbarem serwowane przez dziadka. A jak sie usamodzielniłam to zwyczajnie jakoś nie było okazji na te bułeczki. Ten, który można kupić na bazarze zwyczajnie mi nie smakuje a w rodzinnym domu już nie uświadczysz...
-
A ja dziś - z okazji Dnia Matki- zabieram swoją rodzicielkę na obiad. Ostatnio bardzo mało czasu z nia spędziłam (ciagłe życie w biegu) to trzeba to teraz choć troszkę nadrobić. Oczywiście drobiażdzek przewidziany . Wcześniej była mowa o filiżnace do kawy a ja w sklepie z kawami i herbatami z całego świata napewno wybiorę coś fajnego. Kilka smakowitych i egzotycznych gatunków, ładnie zapakowanych, aromatycznych
-
nas z yaco łatwo zakojarzyć- my jesteśmy całkowite przeciwnosci. a awatarki tylko to potwierdzaja A tak poważnie to już mi smutno, że sie nie zobaczymy - tym bardziej, że na zlot mamy w zasadzie blisko. Ale cóz.. siła wyższa raczej nie do przeskoczenia zadziałała. Wszystkim życze udanej zabawy i wypijcie za nasze zdrówko
-
Lewku Kochany Sękacza na następną imprezkę osobiście ukręcę dla Ciebie, duzego, jajecznego, żółciutkiego. Takiego, że mmmm.... palce lizać dla ogółu społeczności forum też będzie- drugi, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony Kurcze...już zawsze będziecie mnie kojarzyć z tym legendarnym sękaczem ?
-
My też żałujemy
-
Z żalem nieststy musimy z yaco zrezygnować ze zlotu mimo, że zapisalsmy się na listę. Okazało się, że mam tego dnia egzamin licencjacki u swoich studentów szkoda mi bardzo, że was nie zobaczę. Ale na Frania pieniądze oczywiście wpłacimy Loczymu też, że parę fotek ze zlotu będziemy mogli zobaczyc
-
Fajnie wkomponowany w bryłę domu garaż może miec same plusy. Ja się zdecydowałam na garaż w bryle. Choc projekt juz zmienilismy 2 razy to jednak taka opcja nadal pozostała. A nad garażem będzie spory pokój, który mój mąz chce wykorzytac na swoje zabawki (stół do pingponga ) Drugi garaż/ składzik będziemy miec oddzielnie i to napewno będzie "królestwo" mojego slubnego. Postanowiłam, że nawet nie będę tam wchodziła i nie będę sie denerwowała, że ma tam "artystyczny nieład"
-
Mi ten komplet wydaje się zimny i sztywny ale to przez tą biel bo osobiście wolę żywe i ciepłe kolory. Ten kolor napewno jest uniwersalny i do wielu rzezcy można go dopasowac. A prosta linia mebla to zdecydowany plus
-
Co do tego mieszkania z teściami to nie dokońca się zgodzę. Moi sa ok (odpukac w niemalowane, żeby im sie nie odmieniło ) Mieszkam z nimi juz 2 rok i mąż pewnie nadal by chciał ale ja mam (jak każada kobieta) potrzebę zmiany czegoś w swoim życiu. Dojrzewam do budowy domu. Myslę o kredycie- jakies 200tys. (mamy własną dzialkę- 1400m kw. więc cześc zabezpieczenia już jest) ale zaraz przeraża mnie co będzie jak strace pracę (a wiem, że za około 2 lata mój zakład pracy idzie do likwidacji) i z czego będę spłacała ten kredyt. Z drugiej strony powtarzam sobie jak mantrę, że sroce spod ogona nie wypadliśmy, jesteśmy młodzi i zdrowi więc nie ma opcji, że sie nie uda. Chocbym własnymi ręcyma miała nosic pustaki na budowie. szaleństwa kredytowego nie przewiduję i mam nadzieję, że rozsąnie uda mi się wszystko skalkulowac. Chciałabym postawic SSZ, zrobic instalację a potem to już pomalutyku ciułac na resztę. Wszystkim budującym na kredyt (i sobie również) życze mnóstwa optymizmu i wiary, że załamania rynku finasnowego nie będzie
-
Jak sprawdzić wiedzę i umiejętności wykonawcy?
agus181 odpisał Integrator KNX – EIB w kategorii Gorące debaty
I ja dołoże parę słów do tematu. Bardzo dobrym rozwiazaniem jest wykonywanie pracy etapami i płacenie za te etapy. Róznie może sie w życiu zdarzyć a to (+ umowa na piśmie) gwarantuje nam wykonanie przynajmniej części pracy sensownie podzielonej na etapy i zapłaty za wykonaną pracę. Co do "oprowadzania wycieczek po rezydencjach"- wielu wykonawców pyta inwestorów, u których pracowali lub pracuja, czy ewentualnie mogliby dać na nich namiary kolejnym klientom w celu późniejszego potwierdzenia referencji. Jsśli ktos sie zgodzi to ok, jesli nie to jego prawo. Uważam, że jeśli jestem zadowolona z pracy danej ekipy to dlaczego nie polecić ich dalej? I wcale to nie musi oznaczać "oprowadzania wycieczki po rezydencjach" (małe, prywatne domy również wspaniale nadają się do pokazania fachowości wykoania ) Fakt,że jest wielu "fachowców" ostatnimi czasy ale nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Często ci, którzy "uprawiali rolę i malowali oborę" są bardzo solidnymi pracownikami bo zwyczajnie znają wartośc pracy...