Mam mieszane uczucia. Jestem zwolennikiem pogladu, ze obywatel powinien miec prawo do swobodnego rozporzadzania swoja nieruchomoscia. Taka jest istota odwiecznego prawa wlasnosci. Swobodne rozporzadzanie obejmuje takze mozliwosc wybudowania sobie czegokolwiek co tylko nie szkodzi osobom trzecim. I tu dochodzimy do tego murku oporowego. Nie da sie ukryc, ze taki murek o wysokosci prawie 2 m gdyby byl niepoprawnie wykonany moglby stanowic zagrozenie dla mienia a moze i zycia sasiada. Pozwolenie na budowe jest procedura majaca min. zapewniac bezpieczenstwo budowanych obiektow. Z tego punktu widzenia chyba trudno nie przyznac racji urzednikom (choc urzednikow z definicji nie lubie). Prosze sobie wyobrazic hipotetyczna sytuacje: Kilkanascie dni deszczowej pogody, ziemia nasiaka woda, skarpa traci stabilnosc i przewraca (zbyt slaby) mur na bawiace sie obok dziecko sasiada. Dziecka nie udaje sie uratowac. Wyobrazam sobie te artykuly w gazetach i sytuacje prawna urzednika "ktory zaniedbal obowiazki". Pozdrawiam.