Witam, znowu powraca odwieczny problem kominka... W naszym przyszłym domu (ok 157m) planujemy piec na ekogroszek (mąż przeforsował- głównie dlatego że można zostawić to na jakiś czas i nie bać się ze dom się wychłodzi), nie trzeba kontrolowac co kilka godzin itd. Ja mam słabość do kominków z płaszczem i za przemawiał nie tylko urok ale i koszt eksploatacji (informacje od znajomych z tej samej wsi). Jenak pomyślałam że skoro nie śpimy na kasie to nie ma sensu pakować się w dwie całkowite instalacje i może jakoś obciąć koszta żeby i mąż był syty i ja cała. Wymyśliłam że kominek z rozprowadzeniem. Z tą koncepcją pojechaliśmy do naszego budowlańca. On posłuchał i się wypowiedział. Odradza stanowczo. Powiedział ze jeśli chodzi o instalacje to różnica nie jest duża czy kominek taki czy taki. Z płaszczem trzeba podpiąć do instalacji od ekogrochu a z rozprowadzeniem trzeba prowadzić kanały. Znowu powrót do punktu wyjścia czyli kominek z płaszczem + ekogroch. Ale nie daje mi spać ten pomysł ponieważ (za własne wybudujemy stan zero a potem kredyt na 200tyś i za tyle musi stanąć dom gdzie chić na dole musi się dać zamieszkać) Może obciąć koszty i dać kominek bez żadnych rozprowadzeń? Może po prostu ciepło z kominka w jesienne dni będzie na tyle mocne że rozejdzei się po dole i powędruje choć troszkę na górę??? A eko będzie chodził na min mocy??? Ja już sama nie wiem czy wierzyć w bajki? powiedzcie? proszę