-
Posty
16 346 -
Dołączył
-
Dni najlepszy
420
Wszystko napisane przez bajbaga
-
Mam trochę czasu, to tak humorystycznie, odnośnie logiki (logicznego myślenia) i kubatury – na co powołuje tu się część piszących. Przyjmijmy, zgodnie z założeniami „większości firm” wymiana wynosi 0,5 kubatury pomieszczenia w ciągu godziny. Wchodzimy do kibelka (takiego osobnego 1,3 x 1,2, wys. 2,5) i robimy to co mamy robić, a wcześniej spożywaliśmy kapustę, która była głównym składnikiem pysznego bigosu (może być po fasolce lub grochowce). Policzmy teraz ile powietrza wymieniamy przy 0,5 - aż 2m3/h. Skutkiem czego przez najbliższe 2 – 3 godziny z rzeczonego WC nikt nie skorzysta – chyba, że w masce PG. A te firmy mniejszościowe, które nie liczą z krotności, zapodadzą (zgodnie z przepisami) wymianę 30m3/h , a to spowoduje, ze ten kibelek, może odwiedzić następny użytkownik już po kilku minutach i bez maski PG. Teraz poważnie. Rolą wentylacji (upraszczając) jest: - dostarczenie powietrza do oddychania, - usunięcie wilgoci z pomieszczeń, - usunięcie „zapachów” z pomieszczeń. Powinna ona (wentylacja) działać nieprzerwalnie. Człowiek „zużywa” do oddychania kilka m3/h powietrza, ale „produkuje” sporo „wilgoci” – stąd minimalna ilość 20m3/h na jedna osobę . Kuchnia, łazienki, WC, „produkują” wilgoć i „zapachy” – stąd wymóg aby z tych pomieszczeń usuwać powietrze w określonych w m3/h minimalnych ilościach. Stąd wymóg, aby instalacja zapewniała możliwość redukcji nocnej, ilości powietrza wentylacyjnego, przy uwzględnieniu ilości osób, bo w okresie nocnym ani kuchnia, ani łazienki nie „produkują” wilgoci. Logika raczej twierdzi, że kubatura nie produkuje ani wilgoci, ani zapachów – to co ma do wentylacji?
-
Obowiązujące, w zakresie ustalenia ilości powietrza wentylacyjnego, są te które przytoczyłem – nie ma innych, które regulują ten zakres. Najważniejsza jest przywołana norma – bo to ona w zasadzie to reguluje i regulowała od 1983r. Zapis §147 też w zasadzie, w podobnym brzmieniu, obowiązuje od lat osiemdziesiątych – choć miewał różną numerację porządkową. Wentylację trzeba rozumieć – a wystarczy tylko zrozumienie jej definicji. Natomiast nie wystarczy przeczytanie 27 czy nawet więcej „pozycji”. poprawiłem: literówkę.
-
Przepisy przywołane przez Ciebie, nie obowiązują od kilkunastu lat (w budynkach mieszkalnych, krotności nie liczy się – poza wyodrębnionymi przypadkami, od 1983r.). W zasadzie temat tu poruszony, czyli ilość powietrza wentylacyjnego w budynkach mieszkalnych, w tym jednorodzinnych, zawarte jest w Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz. U. Nr 75, poz. 690, z 2003 r. Nr 33, poz. 270 oraz z 2004 r. Nr 109, poz. 1156)+ nowela z grudnia 2009r. Upraszczając; ogólnie zasada jest taka, że liczy się ilość usuwanego powietrza (w m3/h) z brudnych pomieszczeń – przy czym ilość powietrza świeżego nie może być mniejsza niż 20m3/h na 1 osobę stale przebywającą. dopisałem: poprawki "techniczne"
-
Omijaj takie firmy szerokim łukiem i fachowców, którzy tak twierdzą i "obliczają" z krotności wymian.
-
A ja proponuję, aby utworzyć listę (wykaz) SKARŻYPYTÓW. Ułatwi to zadanie Redakcji, która nie będzie musiała stosować uciążliwej (także dla siebie) „cenzury” i jeszcze wysłuchiwać „życzliwych” porad w tym zakresie. A my będziemy uważać, coby nie „urazić” nadwrażliwców.
-
Nie załapałem. Dach można pokryć również wiórem osikowym – to dopiero jest jazda.
-
Taki gont (z osiki) układano podczas renowacji dachu przybudówek zamku Grodno. Były łupane z brązowego rdzenia – tak jak pozostałe gonty, których wiek oceniano na ponad 100 lat. Robactwo tego nie rusza, a i ognioodporność tez (ponoć) jest. Niczym nie impregnuje się takich pokryć – tak słyszałem.
-
Nie obraź się, ale jeśli możesz, nie zaczynaj swoich postów od „więc” – jestem człowiekiem „starej daty” i jakoś mnie to rozprasza.
-
Idę o zakład, że jeśli rodzime to z osiki.
-
I tu, moim zdaniem, jest klucz całej sprawy – właściwy sposób reklamy, czy ściślej ujmując, budowania wiarygodności swojej firmy. Wiele osób , czytając wypowiedzi sporej części forumowiczów, nawet nie zwraca uwagi na „dyskretny” napis w stopce.
-
W tematach, w których się „udzielam” w zasadzie tylko jedna osoba konsekwentnie i bezczelnie reklamuje swoja firmę i sprzedawane w niej produkty (usługi). Bywają też pojedyncze wyskoki, ale kudy im do mistrza
-
Nie bardzo wiem co to są te ?uprawnienia wykonawcze? .
-
W zasadzie, dobre programy projektowe, poparte wiedzą i doświadczeniem projektanta, pozwalają na zaprojektowanie ?nówki? budynku w ciągu kilku godzin ? łącznie z ?konstrukcją? i obliczeniami ?energetycznymi?. Można zaryzykować twierdzenie, że dniówka na to starczy. ?Nakładki? branżowe też potrafią projektować. Jeśli jest się obrotnym i konkurencyjnym na rynku, takich projektów można załapać od kilku do kilkunastu miesięcznie. Jak dodać do tego adaptacje i przygotowanie (opracowanie) projektów budowlanych, to wychodzi kilkanaście tysięcy miesięcznie. Koszty roczne, to; - około 1.000zł na amortyzację programów, - około 500zł na amortyzacje sprzętu, - około 6.000zł na materiały eksploatacyjne, - około 2.000zł na aktualizacje programów, - ZUS to (z ?pochodnymi?) to około 11.000zł - opłaty na Izbę to około 900zł. Razem około 21.500zł co daje około 1.800zł miesięcznie ? czyli 1 taki projekt załatwia koszty. Dla jednoosobowej firmy, pracującej we własnym mieszkaniu ? całkiem przyzwoity zarobek.
-
W kurnikach, w zasadzie nie ma "ustawowego" obowiazku projektów branżowych - choc przyznaję, ze naditerpretacja urzędnicza nieraz je wymaga. Za 3k x ilość projektów w miesiącu - można bardzo wiele, wiecej niż za te 15k ale tylko od 1 inwestrora. Projektant prowadzacy budowę?
-
Moim zdaniem, to czysty przejaw „formy nad treścią”. Bo te mikroby do bzykania (rozmnażania) potrzebują stabilnej (określonej) temperatury i raczej spokoju, a tam hula halny. Jeśli już, to po kilku latach – dla spokojności sumienia.
-
A ja dodam, że aktualne na dzień wykonania projektu (w tym przypadku domu).
-
Ciekawe ? skąd te dane, bo raczej inwestorzy (ci od gotowców) o tym nie piszą, bo chyba mieli szczęście i trafili na te kumate biura projektowe, które o tych wymogach wiedziały. To gdzie się podziała reszta, czyli te 60% ?
-
Ciekawe jest to, że utożsamiany jest gotowiec – czyli projekt budynku (projekt architektoniczno-budowlany), z projektem budowlanym - czyli projektem wykonania obiektu budowlanego w skład którego ten projekt (budynku) wchodzi. Tak się zastanawiam, skąd takie „pomieszanie” pojęć. Przychodzą mi do głowy dwie możliwości: 1. Celowe działanie aby namieszać inwestorom. 2. Brak wiedzy w tym zakresie.
-
Oj coś z tą fachowością coś nie tak – czyżby pozorowana? A co mam zmieniać jeśli gotowiec mi pasi pod każdym względem , spełnia również w 100% zapisy MPZP – bo tak wybrałem? Po co mi projektant adaptujący projekt? Mój projektant, posadawia tylko budynek na działce + przyłącza, + itp.
-
Nie bardzo lubię takich, którzy w jakimś tam celu, zakładają że adresaci ich wypowiedzi są debilami, albo zupełnymi laikami, którym wcisnąć można wszystko. Ten wpis (cytowany wyżej) właśnie jest taki. Z drugiej strony, może sugerować zupełny brak znajomości przepisów w zakresie podstawowym w branży którą zdaje się reprezentować autor wpisu. ?Napadanie? na kolegów po fachu ? przemilczę.
-
Taka sugestia. Raczej nie „wszczynaj postępowania” reklamacyjnego (na zasadzie gwarancji i jej warunków), tylko „postępowanie niezgodności towaru z umową” (Ustawa konsumencka) . Jeśli już jest w toku, pamiętaj, że zawsze możesz, nawet „równolegle”, wystąpić z ta „niezgodnością towaru z umową”.
-
Tak trochę tłumacząc się; mam tego świadomość, dlatego staram się w niepewnych sytuacjach, raczej pokazywać ogólną istotę zagadnienia niż konkretne rozwiązanie – co poniektórzy, raz za razem, w swojej łaskawości, wytykają mi to . Co do meritum sprawy – przyznam, że też myślałem o tym „SWC” (Strychowym Wymienniku Ciepła). Mam jednak wątpliwości; - nic nie ma za darmo, ciepło trafiające do tego „SWC” będzie „uzupełniane” ogrzewaniem domu. Ile tego może być? To zależy od wielu czynników. - istnieje duże prawdopodobieństwo, że w tym SWC zacznie „rosić”. Ale spróbować nie zaszkodzi – zwłaszcza, że koszty i zakres prac, znikome. Ps. Tak na marginesie, akurat nie do Ciebie była ta „wolta” – choćby z uwagi na to co pisałeś o kotle. Z czego około 90% niewiadomo, za co
-
Aj tam. To tylko kwestia wytrwałości i uroku osobistego. Natomiast kuszą oboje – Pani bardziej
-
- Budynek na terenie na którym istnieje ryzyko zalania (powodzi). - Budynek w „dziczy”, wszelkie stwory, uwielbiają dla gniazdowania materiały ociepleniowe. - Budynek, gdzie „bywają” dzięcioły i inne „stukacze”. - Budynek „narażony” na uszkodzenia mechaniczne elewacji. - Budynek ……, kilka innych powodów.
-
rumia130m – zanim ulegniesz pokusie, podsycanej przez „radzącego”, pomyśl logicznie - po co i dlaczego jest zaizolowany kanał (przewód) czerpni powietrza. Zanim zlikwidujesz jego ocieplenie, sprawdź temperatury na strychu – zwłaszcza latem. Pamiętaj również o tym, że porady udzielane na odległość, bez rozeznania warunków, a zwłaszcza te „ja tak mam” – mogą Cie wpuścić w przysłowiowy kanał, a koszty poniesiesz Ty, a nie „radzący”.