Skocz do zawartości

Będzie śmierdzieć. I nic z tym nie zrobimy


Recommended Posts

Napisano
Cytat

 

Sejm dziewiętnastego lipca błyskawicznie uchwalił, a senat ma w przyszłym tygodniu błyskawicznie klepnąć ustawę ustanawiającą w Polsce raj dla wszystkich śmierdzieli i trucicieli z całej Europy. Ściągną do Polski jak muchy do miodu. Bo nigdzie w Europie nie funkcjonuje prawo tak życzliwe dla biznesów psujących środowisko.

Komisja senacka ma o tym rozmawiać we wtorek. Jak pisze "Rzeczpospolita", na dyskusję o sejmowej nowelizacji prawa dotyczącego tak zwanej "Oceny Oddziaływania na Środowisko" senatorowie przewidzieli półtorej godziny.

Niezbyt dużo, zważywszy, ze swoją obecność już zapowiedział Rzecznik Praw Obywatelskich, a problem dotyczy - i to bardzo poważnie - literalnie każdego, kto mieszka lub chce mieszkać w Polsce.

 

Gdyby ta ustawa weszła w życie w swoim obecnym kształcie, to, po zalewie rosyjskiego węgla i niemieckich śmieci co roku płonących na polskich składowiskach, będziemy niebawem mieli wielką inwazję wszelkiego paskudztwa pod naszymi oknami.

Dotychczas jako potencjalni sąsiedzi mogliśmy protestować przeciw tak zwanym "uciążliwym inwestycjom". Teraz to się skończy. I to definitywnie.

Wystarczy, że teren inwestycji (nie działki, na której się znajduje) będzie od waszej działki oddalony o przynajmniej 100 metrów, żebyśmy zgodnie z nowelizacją nie mieli już prawa przeciw niej protestować.

Pod nowym pisowskim prawem będziemy więc mogli tylko bezradnie patrzeć, jak sto kilka metrów od naszych wypieszczonych okien rośnie cuchnąca góra, która zatruje nie tylko powietrze, ale też wody gruntowe.

Ale może być to także ubojnia lub hodowla „dużej jednostki przeliczeniowej” zwierząt (do 300 świń, 10 tysięcy kur, 40 tysięcy szynszyli), tartak impregnujący drewno trującą substancją, centrum handlowe, przetwórnia mączki rybnej lub azbestu, magazyn paliwa, grzebowisko zwłok zwierzęcych, garbarnia, zakład testujący silniki lub turbiny itp.

Jeśli to się PiSowi uda, refren piosenki Mazowsza trzeba będzie zmienić na "Piękna nasza Polska cała, lecz śmierdząca to zakała". Albo "Piękna nasza Polska cała - cuchnąca i odpychająca".

 

Brudna kasa

Oczywiście nie cała Polska będzie zaraz truła i śmierdziała. Ale nie sposób wątpić, że nowa zaraza rozniesie się po kraju błyskawicznie. Bo kiedy tak łatwo będzie w Polsce truć i smrodzić, wszystkie trujące i śmierdzące geszefty z całej Unii bardzo szybko tu ściągną. Na początku może to nawet być niezły biznes, który przyspieszy nam wzrost PKB i zwiększy podatkowe dochody budżetu.

Minister finansów może się jakiś czas cieszyć. Ale potem dość szybko się okaże, że reputacja śmierdziela Europy ma jednak swoje słabe strony. Nie tylko dlatego, że będzie tu coraz trudniej mieszkać, ale dlatego, że inwestowanie w Polsce stanie się bardziej ryzykowne. Luksusowy hotel albo szpital stojący 100 metrów od śmierdzącej fermy lub wyjącej hamowni silników będzie przecież stał pusty.

Wyobraźcie sobie, że jesteście deweloperem, siecią hotelarską, że inwestujecie w szpitale, szkoły, podmiejskie centra handlowe.

I że nie jesteście w stanie przewidzieć, czy za płotem waszej inwestycji rok po jej oddaniu ktoś nie zbuduje fermy na 10 tysięcy kur, czyli że nie możecie być pewni, ani w żaden sposób sobie zagwarantować, że wasze sklepy, szpitale, hotele nie utoną w odpędzającym potencjalnych klientów smrodzie.

Czy zaryzykujecie taką inwestycję? Ja bym nie ryzykował. Wiele potencjalnych biznesów z wielu branż przez taki hazard do Polski nie przyjdzie, więc początkowe korzyści z przyciągnięcia do kraju śmierdzieli i trucicieli szybko zamienią się w straty nie tylko moralne, lecz także materialne.

To wszystko jest dość oczywiste. I jeśli chodzi o bezradność zwykłych ludzi w Polsce wobec smrodów, trucizn i innych uciążliwości mogących pojawić się pod naszymi prywatnymi oknami, i w odniesieniu do wielu inwestycji, których rentowność będzie obciążona dodatkowym ryzykiem.

Nie trzeba być Einsteinem, żeby to rozumieć. Trudno więc uwierzyć, że mogli tego nie rozumieć posłowie głosujący za nowelizacją. I trudno racjonalnie przyjąć, że nie wiedzieli, iż takie nowe prawo zaniepokoi/wkurzy/rozgniewa dużą grupę wyborców.

Zwłaszcza wyborców PiS mieszkających na wsiach i w mniejszych miejscowościach, gdzie uciążliwe (śmierdzące, trujące, hałasujące) inwestycje najczęściej są lokalizowane.

Tu dochodzimy do arcyciekawego pytania: dlaczego PiS, który jak lew walczy w tej kampanii o większość konstytucyjną, na kilkanaście tygodni przed wyborami parlamentarnymi wchodzi na ryzykowną ścieżkę rozeźlenia swojego elektoratu?

Odpowiedzi oczywiście nie znamy. Ale ogólnie nie trudno się domyślić, że ktoś musiał mieć w tym jakiś ważny interes. Kto - tego też nie można być pewnym, chociaż pewne tropy same się nasuwają.

 

Kto na tym zarobi?

Nie można oczywiście z całą pewnością stwierdzić, kto całą nowelizację wylobbował. Wiele związanych z obozem władzy firm na niej skorzysta. Ale można z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że stracą na niej niemal wszyscy.

Nie tylko ci, którym już coś wokół ich domów śmierdzi, ale też ci, którym teraz będzie mogło śmierdzieć niemal bezkarnie. I którzy staną się wobec przyszłych śmierdzieli oraz trucicieli bezsilni. Czyli Pani, Pan i ja także.

Dla wielkich ferm zwierzęcych nowelizacja jest oczywiście niezwykle wygodna. Nie tylko zabiera większości potencjalnych przeciwników – samorządowców czy sąsiadów wielkich zakładów hodowli i przetwórstwa mięsa - prawo do sprzeciwu na przyszłość, ale też zamyka toczące się sprawy, jeśli nie zakończą się prawomocnym wyrokiem przed wejściem nowego prawa w życie.

Trudno o bardziej luksusowe wyjście z narastających kłopotów.

Wiele firm, biznesów i biznesików związanych z obozem władzy też na tej nowelizacji skorzysta. Ale można z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że stracą na niej niemal wszyscy.

Nie tylko ci, którym już coś wokół ich domów śmierdzi, ale też ci, którym teraz będzie mogło śmierdzieć niemal bezkarnie. I którzy staną się wobec przyszłych śmierdzieli oraz trucicieli bezsilni. Czyli Pani, Pan i ja także.

To się jeszcze nie stało. Ale może się stać, jeżeli w przyszłym tygodniu pisowski senat klepnie sejmową ustawę i jeśli ją podpisze prezydent. Dlatego warto się trochę zmobilizować i wpływać na senatorów, żeby się nie ugięli przed smrodem. A potem warto będzie dochodzić, jak, kto i u kogo lobbował za takim prawem.

 

Bo to bardzo źle pachnie.

 

 

Program Smród+

Wiatraki, ku...wa przeszkadzały, ale chlewy i smród już nie.

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Cześć, jakie kołki użyć do zawieszenia szyny pod szafki wiszące, jeśli do żelbetonu mam dystans około 4 cm? Ten dystans to 2 płyty g-k, gładź i sporo kleju - było dane tak, w celu wyrównania ściany w bloku. Oryginalny plan nie przewidywał wieszania szafek na tej ścianie. Dlatego tak elegancko zrobione.   Fischer duopower 10x80 da radę czy to będzie za mało? W najgłębszym punkcie kołek byłby tylko w 3-4cm w żelbetonie, a reszta w gipsie.
    • Analizowałem przyczynę zawilgocenia tej wełny ("wełna była cała mokra"), wspominał pan o obecności papy w posadzce. Jej wysoki współczynnik oporu dyfuzyjnego (Sd) wskazuje, że jest to materiał niemal paroszczelny.   Więc jak?   W związku z tym pomyślałem, że ułożono wełnę  stroną z papą do góry, co  uniemożliwiło jakiekolwiek odparowanie wilgoci.   Po doprecyzowaniu okazało się jednak, że czarny materiał nie jest papą, lecz welonem szklanym. Jest to warstwa w pełni paroprzepuszczalna, umożliwiająca swobodne przenikanie pary wodnej.   To wyjaśnia, dlaczego wilgoć mogła wnikać w strukturę materiału i powodować jego zawilgocenie.   Jakie warstwy leżały jeszcze na posadzce?     Ale warunki się nie zmieniły.  
    • Raczej nie będzie pan mógł tego robić bez uzgodnienia z konserwatorem. Wpis do ewidencji zabytków oznacz, że w bardzo wielu przypadkach wymagane będzie jednak uzyskanie pozwolenia  w starostwie powiatowym i w ramach tej procedury uzgodnienie prac z konserwatorem. Dotyczy to choćby ocieplenia elewacji. Jak i tym bardziej prac które w "zwykłym' budynku (bez wpisu do ewidencji) wymagały przynajmniej zgłoszenia robót (dobudowa ogrodu zimowego) albo i pozwolenia na rozbudowę (taras na piętrze).  Tu wykorzystywany jest Art. 30 ust. 7 ustawy Prawo Budowlane 7. Organ administracji architektoniczno-budowlanej może nałożyć, w drodze decyzji, o której mowa w ust. 5, obowiązek uzyskania pozwolenia na wykonanie określonego obiektu lub robót budowlanych objętych obowiązkiem zgłoszenia, jeżeli ich realizacja może naruszać ustalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, decyzji o warunkach zabudowy lub spowodować: 1) zagrożenie bezpieczeństwa ludzi lub mienia; 2) pogorszenie stanu środowiska lub stanu zachowania zabytków; 3) pogorszenie warunków zdrowotno-sanitarnych; 4) wprowadzenie, utrwalenie, zwiększenie ograniczeń lub uciążliwości dla terenów sąsiednich.  Podkreślenie dodałem sam. Chodzi o to, że skoro władze lokalne podjęły decyzję o wpisaniu jakiegoś obiektu (budynku) do ewidencji zabytków, to mają pełne prawo żądać uzyskania pozwolenia (wraz ze wszystkimi uzgodnieniami) na prace, które wpływałyby na stan tego zabytku. Nie mają takiego obowiązku, ale wychodzi na to, że z takiego prawa chętnie korzystają.  Proszę porównać chociażby tu: https://www.eporady24.pl/ocieplenie-domu-wpisanego-do-gminnej-ewidencji-zabytkow,pytania,8,112,28398.html https://www.prawo-budowlane.info/termomodernizacja-budynku-zabytkowego,396,material_prawo_budowlane.html
    • W pierwotnej księdze (całego domu) jest zapis w rubryce 2.3 wlaściciel wyodrebnionego lokalu udział jest określone w pkt 3 Wielkośc udziału w nieruchomości wspólnej którą stanowi grunt oraz cześć budynku i urządzenia nie służą wyłącznie do użytku właścicieli lokali - wielkość udziałów 43/100 i numer księgi wieczystej tego mieszkania   i drugi 57/100 i numer księgi wieczystej tego mieszkania.
    • Jeżeli rzeczywiście ułożono taką wełnę to ona w ogóle nie powinna być ułożona w podłodze. Ona nie osiadła pod ciężarem wylewki? Ta czarna warstwa (welon szklany) nie pełni zaś roli izolacji przeciwwilgociowej. Krótko mówiąc w żaden sposób jej nie zastępuje.  W takim miejscu należało położyć przynajmniej dwie warstwy grubej, atestowanej folii podłogowej z polietylenu (PE). Najlepiej bez połączeń. Jak nie da się ich uniknąć to z szerokimi zakładami (przynajmniej 30 cm) i sklejonymi. Na to twardy styropian o obniżonej nasiąkliwości albo XPS.  Wełna w takim miejscu, przy dużej ilości wilgoci, to proszenie się o kłopoty.   Ponawiam pytanie o izolację poziomą fundamentu i jej połączenie z izolacją podłogi.
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...