Skocz do zawartości

ariaprimo

Uczestnik
  • Posty

    473
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    5

Wszystko napisane przez ariaprimo

  1. Bylam przekonana, ze wokol tych drzew jest mech i ze nie trzeba kosic. 20 arow do koszenia - fitness i silownia w jednym . Ale ja absolutnie sie na to nie pisze, juz nawet nie mowiac o tym, ze chyba takie chodzenie z kosiarka w lesie wygladaloby z lekka idiotycznie. Zbieranie galezi i szyszek mnie satysfakcjonuje w tej materii. Jest jeszcze chodzenie z kijkami... Chyba jednak mam troche inna kostrzewe. Wg PlantNet to jest kostrzewa sina, i ona faktycznie ma lekko niebieski kolor, a Twoja jest zielona.
  2. Calkiem spory masz ten areal mchowy! A jaka satysfakcja, ze nie musisz okrazac kosiarka tych drzew . Twoja kostrzewa jest zupelnie inna niz moja, i bardzo fajnie wyglada. A mech u mnie jest wlasnie taki, jak na Twojej ostatniej fotce. Teraz pokryty jest igliwiem i liscmi, ale widac go troche. Jest jak duza, miekka koldra i cudownie sie po nim chodzi. Grzybki, ktore tam rosna, maja strasznie dlugie nozki, zeby moc wydostac sie na swiatlo dzienne . Bylam w sobote na dzialce i przy okazji przeszlam sie po okolicy. Kostrzewa jest nie tylko u mnie, ale opanowala dzialki obok i las i pozera mech. Jest prawie polowa listopada, ale rosnie w najlepsze i jest mnostwo nowych kepek Strach sie bac, co to bedzie wiosna...
  3. Panowie - ojcowie, czy przodkowie, nie ma znaczenia. I tak jest mi wszystko jedno, na czym jadali. Czy co tam nam dali . Ale nie za wszelka cene. Wyobrazasz sobie ogrom tej pracy - zmiana ph gleby ? Z niewiadomym skutkiem? Wszelkie duze roboty u mnie zakonczone. Finito. Moge poprobowac przeszczepu mchu w kilku miejscach, jak bedzie chcial i mogl sie rozwijac, to swietnie. Jak nie, to trudno, pogodze sie z losem. Zostalo mi troche nasion mikrokoniczyny, jak wyrwe kostrzewe, to je tam posieje. Juz raz zrobilam takie male, doswiadczalne poletko. Pieknie wzeszla i rosla, ale potem musialam wyjechac i teraz jest tam sama kostrzewa. Tak à propos zmiany warunkow glebowych: zagladam czasami na "Ogrodowisko", i jest tam babka, ktora ma dzialke z lasem sosnowym. I ona wymienila cala glebe, nasadzila mnostwo roznych roslin wokol tych drzew. Jest taras dookola domu, z ktorego mozna ten ogrod podziwiac, jak rowniez sciezki do spacerowania. Ale po co w takim razie kupowac dzialke lesna? Nie wiem, moze odziedziczona?
  4. Mysle, ze tak bardzo nie zmienilam tych warunkow... Domek i wykop pod wodociag jest z jednej strony dzialki, a kostrzewa sie panoszy po drugiej. Strasznie pracochlonny ten program . Chyba niczego zmieniac nie bede, za duze przedsiewziecie. Kostrzewa (na razie) zajmuje tylko polanki, i miejsca, gdzie przedtem rosla trawa. Ta "normalna". I gdzie nic nie robilam. Ja jej tam nie chce, bo boje sie kleszczy. A nie wyobrazam sobie nie chodzic po dzialce, wszedzie. Isc na przelaj tu czy tam, nie moc obejsc dookola kazdego drzewa. Dlatego nie mam klombow ani rabat, ani, oczywiscie, sciezek. Tak mi sie teraz przypomnialo, ze chyba patrzylam w okolicy i ona jest rowniez na sasiednich dzialkach (tych niezabudowanych), jak i w lesie, po drugiej stronie drogi. Musze to sprawdzic, przy najblizszej okazji. Mam taki pomysl, zeby na wiosne wyrwac ja u mnie, i posadzic w tej piaszczystej, lesnej drodze. Niech ja troche wzmocni i zwiaze ten piasek, jak taka odporna na wszystko. Czy to ma sens? Przynajmniej by sie na cos przydala
  5. Taki on inwazyjny ? Ja uwazam, ze jest wspanialy ! Zielony jest ? Jest. Chodzic po nim mozna ? Mozna. A kosic trzeba ? Nieee !!! I jak tu nie lubic mchu ?! U mnie, niestety, wilgotno jest tylko w rogach dzialki, w okolicach ogrodzenia, gdzie jest wiecej cienia. A poza tym to raczej sucho, i nawet jak mech qdzies tam sie rozrosnie, to slonce go wypala. Aaa, teraz rozumiem... Sliczne sa te Twoje roslinki ! Z macierzanka probowalam, nie chce wspolpracowac. Suchodrzew za wysoki. Podobniez w lesie sa kleszcze, sasiedzi mowili, ze ich psy i koty czasami przynosza do domu. Dlatego nie chce miec roslin wyzszych niz do polowy lydki, zeby wystarczyly kalosze jako oslona. A w ogole, to najlepsze byloby tylko igliwie i wlasnie mech. Na wiosne ponowie probe z macierzanka i mikrokoniczyna, moze tym razem sie uda. Ale tam przedtem rosla sliczna, zielona trawka. I to cale place, a nie takie kepy. Teraz wyparla ja kostrzewa. Jestem gotowa wyrywac na wiosne kepe po kepie i siac od razu koniczyne albo cos innego, byle bylo niskie. Ja tam nie mam zamiaru niczego kosic. Zwlaszcza czesto i nisko .
  6. Sama pelnia nie wystarczyla, potrzebne byly jeszcze dwie niedziele i troche deszczu, zeby trafic na taki okaz: Jesli sam impregnat nie wystarczy, to moze wroce do pierwotnego pomyslu - szpachlowka i na to impregnat ? Odslonilam pien potraktowany tylko masa szpachlowa i wystawiony na dzialanie zywiolow wszelkich - i na razie trzyma sie. A podczytywacz ma racje - tak, czy owak, do nastepnego stulecia nie dotrwa. Zreszta, nie musi... A tego to nie rozumiem - dlaczego amerykanska ? Kuzyn sie byl zaoferowal, ze mi wkopie te roze. No wiec zamowilam rosa rugosa x3 i, dokladnie w dniu dostawy zadzwonil, ze dopadl go covid. Coz bylo robic ? Zakasalam rekawy i zabralam sie za kopanie. Najpierw trzeba bylo przygotowac miejsce, bo w tzw. miedzyczasie zmienily mi sie plany sadzeniowe i ostatecznie roze wyladuja pod ogrodzeniem. Czyli zajelam sie swoja ulubiona i do perfekcji opanowana czynnoscia - przeciaganiem galezi. Nie myslalam, ze ta ziemia bedzie tam taka twarda i zbita Moze przez te galezie woda do niej nie docierala ? Ale chyba jednak nie, bo po przeciwnej stronie, pod wiciokrzewy, kopalo sie bez problemu. Czarnoziem to to nie jest, ale zlocisty piasek tez nie. Musialam zalac to miejsce woda, zeby w ogole moc wbic lopate. I dluugo, dluugo czekac, zanim ta woda wsiaknie. W koncu, juz prawie w ciemnosciach, roslinki wyladowaly w miejscu docelowym. Kazda dostala porcje hydrozelu i po jednym jajku. I jak chca, to niech rosna. Upaly sie skonczyly, deszczu duzo nie ma, ale po nocnych zamgleniach odradzaja sie mchy: Zeby jeszcze tylko pozbyc sie tej kostrzewy... Jak kupowalam dzialke to jej nie bylo, jedynie fajna, zielona trawka, mech i wysciolka z igliwia. A teraz najwiecej mam tego Kostrzewa jest zbyt wysoka i w dodatku rosnie kepami. A mi sie marzy cos takiego: No coz, drugiej Japonii to ja nie zbuduje, ale pomarzyc mozna...
  7. Aluzju poniala, nie bede cementowac A stad: " Zapraszam więc w moje, niedalekie strony. CENTRUM WIKLINIARSTWA W RUDNIKU NAD SANEM" " Dnia 20.12.2023 o 22:55, ariaprimo napisał: Aaaaa, to ten wymarzony domek w Karkonoszach to Twoj ?! Nieee... w Galicji. " Czyli, ode mnie daleko. Najpierw pomyslalam - faktycznie, doskonaly pomysl ! Nawet zaczelam czynic przygotowania, bo wykopanie dolka w moim piachu jest dziecinnie proste i latwe. Znalazlam rowniez odpowiedniej wielkosci mocny worek do wylozenia tegoz dolka. I tu zaczelam sie zastanawiac: a co potem ? Co zrobic z reszta cekolu ? Bedzie tego chyba ponad 20 litrow. Moze potraktowac nim moje sliczne, betonowe ogrodzenie ? Ale po co ? Zreszta, na cale i yak go za malo, i poza tym, taka akcja nie jest przewidziana w najblizszym planie piecioletnim. Wiec na razie wstrzymalam sie. A gdyby tak uzyc tylko tego impregnatu ? I darowac sobie etap cekolowania ? Pytanie nie pozbawione sensu, bo chyba rowniez zrezygnuje tej jesieni z sadzenia wczesniej przewidzianych roz i glogow. Zostal mi na to tylko tydzien z hakiem (wlasciwie takim malym haczykiem), a roslinki nawet jeszcze nie zamowione.. Chyba przeloze wszystko na wiosne... Grzyby sa, a wlasciwie, to byly. Teraz pokazuja sie juz tylko jakies nedzne resztki. Poza olszowkami, krorych wysyp jest imponujacy. rosna nawet w szczerym piachu Mysle, ze wszyscy lubia ogladac fotki przed jakas akcja i po. Oto wiec otoczenie chatki przed jego ogarnieciem: Zdjecia "po" beda jak tylko to otoczenie ogarne . To dotyczy, oczywiscie, rowniez wnetrza. I na koniec jedyny, kwitnacy rdest Auberta. Chcialam powiedziec; kolorowy akcent", tylko, ze on kwitnie na bialo. Ale kwitnie, a to juz jest cos...
  8. Teraz mi sie pomyslalo, ze chyba nie odpowiedzialam @animus na jego propozycje namaczania rzezby w cekolu. To brzmi rozsadnie, ale nie mam tak duzego pojemnika, zeby moc ja namoczyc,. Nawet robiac to partiami - raz jedna strone, raz druga strone. W zwiazku z tym, pomysl @podczytywacz tez odpada. Bo jesli i tak nie bede mogla jej moczyc, to proba skutecznosci tego procederu staje sie zbedna. Sprobuje z gruntem i lakierem, porobie tez rozne probki z roznymi sposobami, i zobacze, ktore i jak przetrwaja zime. Dzieki za propozycje , ale na razie nie przemieszczam sie tak daleko... Gdzies czytalam taka zlota mysl: "Zadowolic wszystkich jest niemozliwe, ale wcurwic to juz zaden problem." I to jest swieta prawda
  9. Ubawilam sie . Niestety, mimo szczegolowych instrukcji przytwierdzania rzezby do daszka wychodka, przysiadzie ona na przewidzianym dla niej pienku. I jesli juz o pienku mowa, to nie wiem, przez co jest podgryzany i moze zamieszkany, ale doszlam do wniosku, ze w takim stanie nie moze pozostac na zime. Wiec zaklajstrowalam te dziurki masa szpachlowa i, zeby deszcz jej nie rozmyl, przykrylam dywanikiem samochodowym. A moze maznac jakims lakierem ? Bardzo sie ciesze, ze nie widac juz kolein pozostawionych przez ciezkie pojazdy w rodzaju betoniarki itp. Niedlugo znow wszystko porosnie jakas trawa, a i mech tez sie odradza. Uwielbiam mech, moze uda sie go rozmnozyc. Z zakupionych trzech rdestow Auberta tylko jeden rosnie w miare dobrze. Nawet zabiera sie za kwitnienie... Podobniez ten rodzaj rdestu jest ekspansywny, ale jakos tego nie zauwazylam. Moze rusza do akcji w przyszlym roku ? Jesli chodzi o wykanczanie domku, moge odhaczyc juz dwa punkty: 1. Inwestorka - wykonczona. 2. Fundusze - wykonczone. To upalne lato wybilo mnie kompletnie z rytmu (jakikolwiek on nie byl). Ogarnela mnie straszna niechcica i nie chce opuscic. Musze bardzo sie mobilizowac, zeby w ogole na dzialke jechac. Mam jednak nadzieje, ze nadejdzie kiedys moment przyplywu energii, taki zryw, ze strasznie bede miala ochote cos zrobic... I wtedy nie chcialabym tracic tej bezcennej chwili na zastanawianie sie, jak to zrobic, tylko od razu dzialac. Dopoki ta chwila trwa . W zwiazku z tym mam male pytanko (cos mi sie zdaje, ze chyba wszystkie moje pytanka sa male...) To jest beczka to sa kamienie Pomysl jest, zeby po uprzednim pomalowaniu tejze na jakis neutralny kolor, oblozyc kamieniami ten podest z bloczkow. Potem, na kamieniach, oprzec maly plotek. Plotek jest maly, tzn. niski, bo wlasnie taki ktos sprzedawal na olx. Dlatego, miedzy plotek a beczke mam zamiar wsunac jakas mate trzcinowa czy inna. Wszystko jedno jaka, byle beczka byla zaslonieta. Mam zamiar dac dwie warstwy kamieni i tu pytanie: czy byloby wskazane wlac miedzy kamienie troche zaprawy cementowej, czy czegos w tym rodzaju ? Tak, zeby lepiej sie trzymaly i byly bardziej stabilne. Czy tez nie jest to konieczne, tudziez wrecz niewskazane ? Chcialabym miec zagadnienie kamieni rozpracowane, na wypadek tego zrywu...
  10. technicznie chyba jednak niewykonalne
  11. A czemuz to, ach czemuz ? Nie musi . Podobniez zleceniodawca byl zadowolony. I to jest tylko makieta. Z ktorej strony ?
  12. Czyli, ze nie powinna stawiac na tyle duzego oporu, zeby wiatr ja stracil ? Moze, jak zrobie to wglebienie, wypelnie je jakims klejem do glazury (tym samym; ktorego uzyje do mocowania preta) - to powinno to sie trzymac ? Tak, czy owak, zaryzykuje. Najwyzej spadnie, i bede ja sklejac. I tak juz jest klejona, bo sie biedaczka przewrocila.. A rzezba przedstawia pewna plywaczke, wielokrotna mistrzynie i medalistke. Zrobiona na zamowienie jej synka. Dzieki wszystkim za cenne rady, teraz tylko byle do wiosny
  13. Oczywiscie, ze tak wyglada lepiej, problem w tym, ze boje sie, ze lakier moze sie zluszczyc albo gdzies tam odpasc. Jak woda sie dostanie i zamarznie, to czarno widze przyszlosc tej rzezby. Sposob, o ktorym pisalam, wymyslil sam autor. A czemu nie ? Juz to przerabialam:
  14. Myslalam o czyms takim, ale troche sie obawiam, ze przy silniejszym podmuchu wiatru rzezba moze sie zlamac w miejscu, w ktorym konczy sie pret. Mam tez zamiar wyzlobic wglebienie w pniu, tak, zeby mogla by posadowiona poziomo. Bo w tej chwili, to ten pien jest sciety ukosnie. A moze oprocz pretu dac rowniez jakis klej miedzy bloczek a drewno ? Tylko chyba to nie bedzie trwale, bo drewno jednak niszczeje, nawet, gdyby je jakos zabezpieczyla. Dzieki wielkie za podsuniecie rozwiazania.
  15. To chyba o okoliczny las nie musze sie martwic, jeszcze troche porosnie . Mam inny, maly problemik, ktory moze poczekac do wiosny, ale zaczynam juz teraz sie zastanawiac. Dostalam rzezbe, wlasciwie nie rzezbe, a makiete rzezby, wykonana w bloku z betonu komorkowego. Chcialabym ja ulokowac na zewnatrz, na scietym pniu. Material jest porowaty, mysle go zabezpieczyc farba - cramiczna albo jakas inna. Byc moze, byloby rowniez wskazane zamknac te pory masa szpachlowa, i dopiero malowac. Ale to drobiazg, prawdziwy problem, to jak ja przymocowac do tego pnia ? Czy to w ogole bedzie mozliwe ? Na tyle solidnie, zeby nie stracil jej silniejszy wiatr.
  16. @aru A rob co chcesz... Mialam na mysli kazdego homo sapiensa, w rodzaju "wszyscy Kowalscy" ale fakt, wyszlo niezrecznie Troche mnie uspokoiles, bo kilka miesiecy temu robili wycinke przeswietlajaca, ale te czeremchy i chyba jakies male buki zostawili. Balam sie, ze po wizji lokalnej moga zmienic plany. To strasznie skomplikowane, odpowiadac nq wpisy z roznych stron. Ciagle jakas odpowiedz znika i trzeba ja pisac od poczatku. Albo i nie...
  17. Jedno nie wyklucza drugiego...
  18. Podobniez wg fizyki kwantowej, istnieje nieskonczona ilosc wszrchswiatow i kazdy gdzies tam ma swojego sobowtora. Albo i kilku. Ciekawa jestem, jak moje sobie radza. Ale nie chce mi sie juz ciagnac tematu, chyba powinnam zjesc jakis obiad
  19. Nawet gdybym mieszkala w jakiejs grocie, tez bym byla gatunkiem inwazyjnym. Jak wszyscy homos sapiens sapiens. Moj kloc betonowy ma tylko 6x6 m, bywaja gorsze. Twoj ma ile m² ?
  20. Nie - szlag mnie trafia! Kostrzewa - trawa ozdobna. Nie chce zadnych traw ozdobnych w moich nedznych resztkach lasu. Ani tych 160 debow (tu musze powaznie porozmawiac z wiewiorkami ). Ani tej czeremchy amerykanskiej, ktora do spolki z kostrzewa opanowuje dzialke .. To sa obce, inwazyjne rosliny, ktorych dawniej tu nie bylo. W lasach panstwowych po drugiej stronie drogi jest ich pelno, i mam tylko nadzieje, ze nikt tam sie nie zdenerwuje, nie wytnie wszystkiego i nie posadzi jakiegos mlodnika.
  21. U mnie nie ma takich duzych okien, wiec mala szansa, by w jakies trafila. Jesli juz, to chyba bylo to jakies drzewo, bo znalazlam ja w zadrzewionej czesci dzialki. Wcale sie nie ciesze, i w ogole mi sie ona nie podoba. Bylo tak, i tak mialo zostac: intruz Mialo byc igliwie i ladna, zielona trawa, tymczasem ta kostrzewa opanowala prawie cala dzialke. Nie cierpie tych kepek. Kiedys na targu ktos ja sprzedwal, po 6 zl z groszami sadzonka. Zaproponowalam, zeby przyjechal do mnie i sobie ukopal, za darmo, ile tylko chce. Czysty zysk... To mi powiedzial: pani, ja swoich nie moge sie pozbyc . Nic to, na wiosne bede je systematycznie wyrywac i sadzic na drodze dojazdowej. Moze chociaz tam sie przyda.
  22. Wracajac do niechcianych roslin. Strasznie mi sie rozpanoszyla na dzialce kostrzewa sina, prawie calkiem wyparla moja sliczna trawe i mchy. Jej zywotnosc jest nieprawdopodobna. Z jednej strony domku jest kupa piachu, ktory zostal po wykopie pod fundamenty. Wiatr zawial na jej czubek mala kostrzewke, i ona sie zakorzenila i rosnie. W tym piachu, jej korzenie nie maja zadnej szansy dotarcia do gruntu, ale ma sie dobrze i rosnie. Teraz juz wiem na pewno, ze mam nornice. Zeby nie podlewac roslin zimna, chlorowana woda, napelniam 6-ciolitrowe butle i woda nabiera mocy urzedowej tudziez temperatury otoczenia. Kilka dni temu znalazlam w jednej butli nornice - a moze to zwykla, polna mysz ? Widok ten zasmucil mnie bardzo. Chcialabym, oczywiscie, zeby nornic nie bylo, ale wolalabym, zeby po prostu sie wyniosly, a nie w taki sposob... I kolejna smierc na dzialce - sliczna sojka. Nie wiem dlaczego, zadnej rany nie bylo widac Reszta zwierzatek chyba ma sie dobrze. Niedawno widzialam jeza i kilka nietoperzy. Tych malych nie biore pod uwage, i nie licze (np. mrowek )
  23. Oczywiscie, ze ziolowe . Czasami robie niektorym fotki i sprawdzam, co to jest i, kazde z nich jest dobre na cos tam, albo przeciwko czemus tam. Jak mi starczy energii, to bede je kompostowac. Moja osobista definicja chwastu: jest to roslina, ktora rosnie tam, gdzie jej nie chcemy. Na przyklad taka roza w lanie zboza jest chwastem... Tu ma;a poprawka, mialo byc140 a nie 40. A po przeprowadzeniu dokladniejszego spisu powszechego moich debow, okazalo sie, ze jest icj ponad 160. Mali spryciarze, ukrywali sie w wysokich trawach. Martwia mnie troche moje sosny. Bardzo zolkna im igly, Mam nadzieje, ze to z powodu suszy, a nie jakiejs choroby. I ze jednak odzyja po paru solidniejszych opadach. Oby tylko nie nadeszly jakies wichury. bo sa tak wysuszone i oslabione, ze moglyby sie lamac jak zapalki.
  24. Nie badz takim pesymista, zdarza sie, ze woda jest . Dzis na przyklad, jak wyjezdzalam z dzialki, to padalo... Z roslinkami bardzo czesto tak jest, ze najlepiej rosna te, krorych sie nie chce. Niby wszedzie piasek, a deby rosna jak glupie. Gdybym kupila sadzonki, to pewnie by padly w takich warunkach. Nie wiem, gdzie wiewiorki albo ptaki znajduja te zoledzie, bo nie widzialam w poblizu zadnego duzego debu. A mam juz ponad 40 debikow, dla ktorych naprawde nie ma juz miejsca na dzialce. Ale sa i z daleka ta bujnosc wyglada bardzo obiecujaco . W skrzyniach uprawowych (i nie tylko) zycie kwitnie, chociaz to nie jest to, o ktore mi chodzi. Niech se kwitnie, w przyszlym roku bedzie inaczej. Widzialam juz piatego rozchodnika, ktory sam znalazl moja dzialke, i jestem przekonana, ze gdybym go kupila i posadzila, to pewnie by sie nie przyjal. Tak bylo z macierzanka, karmnikiem oscistym. Z mikrokoniczyna ponowie probe, bo chyba nie przetrwala upalow i suszy. Nie, pnie po drzewach iglastych nie rosna. Jest ich sporo na dzialce, niektore juz sie rozpadaja, a po wielu juz nie ma sladu.
  25. Jak milo byc znow na dzialce ! Dzialeczka moja kochana... W tym roku niczego nie sialam ani nie sadzilam, bo i tak nikt by nie dogladal. Lato, rodzina i znajomi sie porozjezdzali. Ale, wlasciwie, to nie bylo czego sie obawiac, bo roslinnosc wspaniale zniosla moja nieobecnosc i zaskoczyla wyjatkowa bujnoscia Zreszta, zawsze, ze wszystkich moich truskawek najlepiej rosla pokrzywa . Chyba jeszcze nie pokazywalam stolu, jaki zrobil mi majster Jest po prostu swietny i bardzo sie z niego ciesze. Zostalo jeszcze mnostwo rzeczy do zrobienia, ale powoli, powoli, bede to ogarniac...
×
×
  • Utwórz nowe...