Mój agent był tak nieuprzejmy, że nawet jak go bardzo poprosiłam, żeby mi nie łaził po domu w buciorach (tak, jakieś pozlepiane gliną) to udawał, że nie słyszy, a prowizje miał takie kosmiczne i tak sformułowaną umowę, że po całym dniu czytania zorientowałam się o co tak naprawdę chodzi, że podziękowałam przez telefon, żeby już nie oglądać tej twarzy.. A słyszałam, że teraz zdziera konkurencyjne oferty ze słupów...Człowiek-demolka.