Reasumując najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Pamiętam jaki szok u mnie wywołała wizyta w Londynie. Byliśmy w porze lanchu w londyńskim City i zobaczyłem stada maklerów i bankowców którzy wyszli wtedy z pracy i rączo pognali do pubów na piwko. Kolejny przykład to kiedy moja sąsiadka parę lat temu budowała dom i sprowadziła sobie ekipę 4 górali do zrobienia dachu. Goście mieli taki system pracy że dzień zaczynali od wypicia flaszki 0,75 na czterech, ale potem nic nie pili a pracowali tak że tylko pozazdrościć.