Caly wczorajszy dzien spedzilam na dzialce, i wrocilam strasznie zmeczona. Swieze powietrze chyba jest szkodliwe
. A tak w ogole, to odbyla sie wycinka Drzew Ktorych Sie Balam. Jeszcze w lipcu, na jednym zlamal sie duzy konar, ale nie odpadl.
Myslalam, ze poleci przy ostatnich wichurach, ale twardo sie trzymal, wiec drzewo zostalo sciete. Niestety, zawislo na konarach innego drzewa, i trzeba bylo je tez wyciac, nad czym mocno ubolewam.
Widoczek drzewa rozlozonego na czynniki pierwsze
Tu bedzie chatka, chateczka, chatunia ![]()
Ten rysuneczek to dzielo natury ![]()
Zanim zabralam sie za spalanie galezi, oczyscilam maly placyk pod ognisko, i przygotowalam w poblizu trzy duze stosy
ktore potem przeciagalam w ich poprzednie miejsce, tzn. pod ogrodzenie. No coz, kazdy zabawia sie, jak moze... Galezie z ostatniej wycinki rowniez wyladowaly pod ogrodzeniem. Fotka z dedykacja specjalna dla PeZeta ![]()
po wycieciu roznych krzakow, oczom moim ukazal sie chyba jalowiec. Mam nadzieje, ze jest pospolity