2 godziny temu, Gość Rysiek napisał:Panie Michale, widzę, że „ekspert” nabrał wody w usta i milczy
Pies pogrzebany jest w ciągłym grzebaniu w prawie budowlanym przez prawników i ich klientów i falandyzacji tego prawa. Dawniej było wiadomo, o co chodzi, dopóki nie zaczęto różnych określeń "interpretować", jak choćby określenie "sąsiada".
"Powierzchnia zabudowy działki", "Powierzchnia całkowita", "powierzchnia czynna biologicznie działki" - to takie strategiczne szczególnie dla deweloperów określenia do naginania prawa, czy łamania zdrowego rozsądku - byle wyżyłować ile się da zysku.
Oczywiście deweloper to robi, bo musi być konkurencyjny wobec innych kolegów po fachu - winny jest ustawodawca, który od czasu PRL zrobił wszystko, co mógł, by zepsuć prawo, zrobic go mało zrozumiałym i urabialnym interpretacyjnie przez zainteresowanych i bogatych - bo biednemy jak zwykle, wiatr w oczy..... itd.
I bynajmniej nie mam tu pretensji do autora artykułu, bo wydaje się, że napisał w miarę jasno..