Co w tym złego, że jeśli ktoś dba o swoje zwierzęta i go na to stać, to kupuje jedzenie, które wzbogacone jest o różne dodatkowe składniki, które dla organizmów zwierząt mogą okazać się całkiem przydatne? I nie sądzę, by czyjąkolwiek winą był tutaj fakt, że niektórzy nie mają co jeść i wyciągają jedzenie ze śmietników. Dzisiaj niewiele trzeba, by swoje życie wziąć w garść. Odnośnie tych "czarnych literek", to rozumiem, że w taki sam sposób podchodzisz do wszystkiego? "A co mi tak umowa o pracę, albo papierek z banku - to tylko czarne literki" ;). A tak poza tym, to piszesz w taki sposób, że trudno cokolwiek zrozumieć.