Skocz do zawartości

Od 2017 wymagany wkład własny przy kredycie mieszkaniowym wyniesie 20%


Recommended Posts

Napisano
Od stycznia 2017 roku kredytobiorcy będą musieli mieć większy wkład własny, aby kupić dom. Przeklejam analizę Open Finance na ten temat.

Pozdrawiam
Marcin

Cytat

Nawet kilka razy więcej gotówki niż w Polsce trzeba mieć, aby kupić na kredyt mieszkanie w takich krajach jak Austria, Hiszpania, Słowenia, Węgry czy Zjednoczone Emiraty Arabskie – wynika z danych zebranych przez Open Finance. Na takim tle polskie wymaganie na poziomie 20%, z którego połowę można zastąpić ubezpieczeniem, nie wydaje się aż tak restrykcyjne. Nie zmienia to jednak faktu, że dla wielu osób jest to i tak za wiele.

Już za miesiąc (od stycznia 2017 roku), aby kupić mieszkanie na kredyt będzie trzeba posiadać sporo gotówki. Co do zasady sam wkład własny to 60 tys. zł przy zakupie mieszkania wartego 300 tys. zł. Do tego dochodzą koszty transakcyjne, wydatki na wyposażenie czy prace remontowo-wykończeniowe i z łatwością suma potrzebnej gotówki może niebezpiecznie zbliżyć się do niebagatelnej kwoty 100 tys. zł.

Oczywiście nie całą tę kwotę trzeba wydać od razu (np. wyposażenie), część można negocjować (np. wysokość taksy notarialnej czy prowizji), a przede wszystkim część banków nawet w 2017 roku zachowa możliwość udzielania kredytów hipotecznych osobom z 10-proc. wkładem własnym. Brakujący wkład trzeba zastąpić ubezpieczeniem, co oznacza dodatkowy koszt, ale dla wielu kredytobiorców będzie to jedyne rozwiązanie, które pozwoli zamieszkać we własnych "czterech kątach".

Bez wkładu mieszkania byłyby droższe nawet o 20-40%

To jest też największy minus wprowadzania wymagań odnośnie wkładu własnego – szczególnie osobom młodym utrudnia on zakup własnego „M” i skazuje na lata najmu i odkładania potrzebnej do zakupu kwoty. Problem jest tym bardziej palący w obliczu faktu, że o budżetowe dopłaty przy zakupie mieszkania (z programu „Mieszkanie dla młodych”) będzie coraz trudniej.

Dla porządku trzeba też dodać, że rosnące wymagania odnośnie wkładu własnego mają też swoje dobre strony – na przykład spadek ryzyka i stabilizację rynku nieruchomości. Najważniejszą przewagą wydaje się jednak fakt, że gdyby banki nie wymagałyby wkładu własnego, najpewniej ceny mieszkań w Polsce wyraźnie by wzrosły. Jest to szczególnie żywa obawa w otoczeniu niskiego kosztu kredytu nad Wisłą.

Z badań Międzynarodowego Funduszu Walutowego z 2011 roku wynika, że wzrost wymaganego wkładu własnego o 10 pkt. proc. ograniczało wzrost cen nieruchomości o 10 pkt. proc. Co prawda analizie poddano rynek koreański, ale gdyby wyniki te wprost przełożyć na rodzime warunki, to można zaryzykować stwierdzenie, że bez wymagań stawianych przez banki mieszkania w Polsce mogłyby być aż o 20-40% droższe niż są obecnie (kilka lat temu można było się zadłużyć nie tylko na 100%, ale nawet na ponad 120% wartości nieruchomości). Może tu dochodzić więc do paradoksu, w którym wysokie wymagania odnośnie wkładu własnego utrudniają osobom młodym zakup własnego „M”, ale brak takich wymagań powodowałby podobny skutek, bo mieszkania byłyby dla tychże młodych po prostu za drogie.

20% wkładu własnego to niedużo?

Na osłodę warto też zwrócić uwagę na dane zebrane przez Open Finance, z których wynika, że wymagania narzucone na banki przez rodzimą Komisję Nadzoru Finansowego nie są wcale nadmiernie restrykcyjne na tle obowiązujących w innych częściach globu. Dane zebrane przez Open Finance z 36 krajów pokazują bowiem, że w większości z nich banki pozwalają na zadłużenie osobom, które posiadają przynajmniej 20% wkładu własnego (LtV na poziomie maksymalnie 80%). Taka sytuacja ma miejsce w 28 przebadanych krajach, czyli mniej więcej w trzech na cztery wzięte pod uwagę.

Wymagany wkład własny przy kredytach mieszkaniowych w wybranych krajach świata

DSC01446.jpg



Z drugiej strony znaleźć można też kraje, w których wymagania dotyczące wkładu w własnego są znacznie bardziej restrykcyjne niż nad Wisłą. Przynajmniej 30-proc. wkładu własnego wymagają banki austriackie, hiszpańskie czy słoweńskie. Jeszcze trudniej jest zadłużyć się w Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy na Węgrzech. We wspomnianym kraju arabskim wymagania odnośnie wkładu własnego są zróżnicowane w zależności od kraju pochodzenia nabywcy, rodzaju nieruchomości i jej wartości, ale mogą wynosić nawet 50% ceny nieruchomości (lokale deweloperskie w trakcie budowy). Wysokie wymagania spotkają też Węgrów, którzy chcieliby zadłużyć się w obcej walucie. Gdyby mieszkaniec Budapesztu próbował zadłużyć się we franku szwajcarskim lub jenie musi mieć aż 65% ceny mieszkania w gotówce.

Bartosz Turek, analityk Open Finance


  • 1 miesiąc temu...
Napisano
Dnia 1.12.2016 o 10:34, Redakcja napisał:

Od stycznia 2017 roku kredytobiorcy będą musieli mieć większy wkład własny, aby kupić dom.

Mam takie spostrzeżenie i pytanie do wszystkich!

Uważam że większość pomocy Państwa sprowadza się do zasilnia bankow, a nie inwestorow.! 

Dawniej odpisywało sie koszty budowy od PIT i było OK - nie płaciłeś części podatku. 100% pomocy szła do inwestora.

Teraz przy termomodernizacji - kredyt, przy ogniwach - kredyt, przy kredycie - kredyt - oczywiście kredyt to koszty + odsetki - do tego wyceny, kosztorysy, wymóg odpowiedniej firmy, na koniec audyt. Wszystko to pochłania dużą część pomocy i przejmują ją pośrednicy - przymusowi w dodatku. Dodatkowo pełno papierów.

To prosty transfer  publicznych środków do prywatnej kieszeni banków i pośredników (prawdziwi beneficjencii) - a inwestor jest tylko częściowym beneficjentem.

  • 2 tygodnie temu...
Napisano

Ogólnie zmiana o tyle rozsądna, że sama kwota kredytu będzie niższa więc może mniej osób popłynie z finansami przez taki kredyt. Z drugiej strony uzbieranie 20% wkładu może zająć lata niektórym osobom.

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Nie kombinuj z kitowaniem/szpachlowaniem/akrylowaniem - wsadzisz kupę kasy, a efekt będzie nijaki   Dużo tej podbitki masz?     Najtaniej będzie, jak kupisz zwykłą płytę HDF  3mm drewnopodobną w odpowiednim kolorze, podocinasz  tak, aby wypełniły przestrzeń między belkami, czarnym markerem - dla picu - zaznaczysz niby-deski, przykręcisz do istniejącej podbitki i nikt nie zauważy różnicy, o ile nie pokażesz palcem... Szpary przestaną przeszkadzać...   Sugerowany laminat jest kilkukrotnie droższy, trudniejszy w obróbce i aplikacji, choć jest odporny na warunki zewnętrzne, a płyta HDF w takiej lokalizacji nie jest narażona na zmoknięcie, czy światło słoneczne i wytrzyma wiele lat...
    • Będziesz miał dużo więcej szpar, tyle ze mniejszych. Bez sensu. Kup arkusze laminatu i zakryj powierzchnię pomiędzy krokwiami. Albo szpary wypełnij akrylem i pomaluj.   Możesz też zrobić własny kompozyt, kup jakiś lakier do parkietu i wsyp do niego parę worków drobnych trocin z piły taśmowej, będziesz miał własny kit drzewny do wypełniania tych szpar.  Tylko trociny muszą być wysuszone!
    • A coś tam żeby w te szpary dać nie mam już pomysłów ,od nowa nie wchodzi to w grę żeby dawać .Jakaś masę szpachlowa ,malutkie jakieś deseczki w te szpary ?
    • Cześć! Mam u siebie sufity napinane od ponad roku i muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolony. Montaż przebiegł bardzo szybko i czysto, a efekt jest naprawdę świetny – gładka powierzchnia i elegancki wygląd. Jeśli chcesz poczytać więcej albo zobaczyć przykłady realizacji, to polecam stronę: sufity napinane warszawa. Tam znajdziesz sporo inspiracji i informacji, co może się przydać przy wyborze. 😊  
    • Cześć! Zastanawiam się nad montażem sufitów napinanych w salonie. Czy ktoś z Was ma takie rozwiązanie u siebie i może podzielić się opinią? Jak to wygląda w praktyce – warto, czy może lepiej inne wykończenie?  
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...