Skocz do zawartości

Nowa kotka w domu przy starszym kocie


Deamos

Recommended Posts

Witam,

W niedziele przywiozlem do wynajmowanego jeszcze mieszkania nowa kotke miesieczna. Wspollokatorka ma kota kastrata okolo poltorarocznego.
Nie mialem pojecia jak je ze soba poznac by zyly razem i...

Podejscie pierwsze - kotka napuszona z wystawionymi pazurami, kot przyglada sie i omija wielkim lukiem

Podejscia kolejne nastepnego dnia - kotka dalej napuszona, ale ze jest ciekawska to nawet podchodzi, ale na dystans. Kot spokojny tez podchodzi a jak jest blisko to wali lapa po glowie na co konta agresywnie odpowiada. Kot po ucieczce robi szybkie podchody naskakujac na kotke i wieje.

Co zrobic by zyly razem?, nie chce kotki zamykac w pokoju na cale dnie icon_neutral.gif
Link do komentarza
Czas i tylko czas. Przyzwyczają się.

Ja miałem dwa psy. Na podwórku goniące koty.

Pewnego pięknego, burzowego dnia żona przyniosła do domu trzy(3!),kocięta. icon_eek.gif Drugi pies był wtedy na wczasach u teściowej, więc nie miał miny jak ja. Będący wtedy w domu pierwszy pies zbaraniał, potem uznał, że chyba ma zły sen i poszedł do łazienki posiedzieć w wannie. (Boi się burzy i tam spędza większość czasu podczas grzmotów i błyskawic) Jak wyszedł, kotki były już wysuszone i nakarmione. Siedziały na ręczniku.
Pies popatrzył i ostentacyjnie odwrócił się zadem do kotów... i do nas.
Kolejne dni wyglądały tak, ze pies z dworu szedł do łazienki i popadał w depresję(raz zaszczekał na kociaka i raz zawarczał jak ciągły go za jego puszysty ogon) Później się zaakceptowały. Koty spały przytulone do psa, albo wylizywały go, co przyjmował z rezygnacją.
Drugi pies wrócił z wczasów i wydarł się na koty. Koty zwiały do łazienki, chowając się za pierwszego psa.
Drugi pies pobiegł za nimi i zobaczył pierwszego psa. icon_eek.gif
Ponieważ drugi pies uważał pierwszego psa za wzór i zawsze go naśladował, zaczął sypiać z kotami i dawać się im wylizywać. Mógłbym napisać i żyły długo i szczęśliwie, ale niestety drugi pies miał białaczkę i opuścił nas i swoje koty rok temu icon_sad.gif Przez cały czas od pojawienia się kotów, do swojej śmierci drugi pies spał z kotami.
Pierwszy pies wylizywał kotom uszy.

Czas, a trwało to ponad tydzień, pozwolił pierwszemu psu przyzwyczaić się do nowych towarzyszy. Tak też będzie z twoimi kociakami.
Link do komentarza
Deamos ... one se muszą hierarchie same ustawić ....
przeżywałam to samo z Rudym i Zołzą ...
Zołza była pierwsza , po roku doszedł malutki kociak Rudy ...
Zołza urządzała sceny z sykami , prychaniami, straszeniem ....
a po 2 tygodniach razem spały , razem jadły , razem psa gnębiły ,
Zołza oprowadzała małego po zakątkach posesji ....

ale na tym to właśnie polega ... na początku starszy pokazuje że tu rządzi ...
ustawia sobie hierarchie w stadzie ... a potem to już z górki ...
nic się nie stanie - czasu im trza ... daj im spokój i wolną rękę....
Link do komentarza
Cytat

W niedziele przywiozlem do wynajmowanego jeszcze mieszkania nowa kotke miesieczna. Wspollokatorka ma kota kastrata okolo poltorarocznego.


Szkoda, że kot to kastrat, bo tak to by się bez problemu dogadali icon_biggrin.gif
A poważniej to trzeba czekać jak napisała daggulka aż same ustalą hierarchię.
Link do komentarza
jimt-niekiepska historyjka icon_wink.gif Szkoda tylko,że w sumie kończy się smutno icon_sad.gif

A problem nowego kota przerabiałam na trzy sposoby i wspominam niemiło.....Za każdym razem krzyki, wrzaski, obrażanie się(ostentacyjnie odwracanie się tyłkiem do nas).:
Miałam kiedyś rocznego kastrata i przybłąkał kilkumiesięczny młody kotek: "walka" trwała dwa miesiące- bez akceptacji.Sukcesem wtedy było jak dwa spały na moim łóżku(ale w dwóch najdalszych kątach)...
Mój obecny Rysiek miał zaledwie 3tyg. jak go znalazłam a po tygodniu zabłąkała się śliczna kotka, starsza od niego,którą chciałam zatrzymać...Nie sądziłam,że taki smyk też już uznał nasze podwórko za swoje ale ganiał ją niemiłosiernie(dość pokracznie) i charczał jak "lew".Komiczna sytuacja.
Niestety splot zdarzeń(tragicznych) jakoś do tej pory nie pozwolił mi na posiadanie dwóch kotów-aczkolwiek chciałabym.
Podobno jest skuteczna metoda przyzwyczajania starego kota(psa) do nowego.Trzeba malucha przed spotkaniem potrzymać trochę zawiniętego jakimś swoim ubraniem,które już nosiło się.Wtedy pachnie "swojsko" i łatwiej wtedy o akceptacje...
Link do komentarza
U mnie sprawa wyglada teraz tak...

Wczoraj wpuscilem kota do pokoju by sie dalej poznawali. Wszystko szlo by ku dobremu bo kot podchodzil z zaciekawieniem ale kotka sie bala i syczala pokazujac pazurki. Kot sie ploszyl, uciekal a pozniej juz tylko podbiegal z zaskoczenia machajac lapami jakby atakowal... kotka z pazurkami, kot uciakal i tak wkolo. Byly sytuacje gdy podchodzil nie zauwazony i kotke obwachiwal po tylku do momentu az kotka go zauwazala i przepedzala. Co ciekawe zaprowadzilem ja do miski kota i zaczela mu wyjadac kolacje. Stalem obok a kot chodzil dookola i sie tylko patrzyl.

Mam wrazenie, ze poszlo by lepiej jak by kotka go tak nie przepedzala od siebie. A kot jest taki, ze cos mu sie czasem przestawia i tak sie zachowuje jak by atakowal z zaskoczenia
Link do komentarza
zostaw je same sobie .... podglądaj , ale nie interweniuj .... one same muszą sobie z tym poradzić ...
jak bedziesz się trząsł nad mała to wtedy kocur może sie obrazić i pogorszysz sytuację...
nic jej nie powinien zrobić ... nawet próby ataku to tylko pokazanie "ja tu rzadzę" ... one muszą ze soba przebywać cały czas , oswajać żeby sie dotrzeć ...
Link do komentarza
Spokojnie - tak jak wszyscy piszą - daj im czas.
U mnie trochę było takich kocio - psich i kocio-kocich zapoznań.
Pierwsze były dwa kocurki - przybłąkały się jeszcze za czasów budowlanych. Wprowadziliśmy się, kocurki zostały wykastrowane. Po 2 miechach przybył szczeniak - koty zdziwione zwiały na schody, ale sucz - wychowana z kotem w domu hodowcy - chciała się z nimi bawić. Wszystko się ułożyło - koty ją zaakceptowały, co prawda nie śpią razem, ale ocierają się o Nadiowe łapy i pysk, u weterynarza (całe stado wożę na raz) chowają się za nią icon_biggrin.gif. Po roku jeden kiciul zginął i wzięliśmy kolejnego kocurka - ze schroniska, dorosłego, wykastrowanego już. Nie pamiętam, żeby jakies bitwy były, zaakceptowały się bez problemu.
Potem wzięłam przecudną kicię - długowłosą trikolorkę, ona goniła do kocurów, one ją olewały, po niedługim czasie spały razem i się wylizywały. Nadii się wcale nie bała - kilka godzin po przyniesieniu do domu Nadia przyszła ją powąchać to mała (ważyła 1420g icon_smile.gif jak ją brałam od weterynarza) wskoczyła walecznie na krzesło w kuchni i sprała psicę łapą (ze schowanymi pazurkami) po nochalu. Ten schroniskowy nawet uczył ją polować na myszy.
Końcem roku trikolorka nam zginęła icon_sad.gif, przytargałam kolejną kocią bidę, która przyplątała się do koleżanki nielubiącej kotów. Też trikolorka, ale z krótką sierścią. Ta to ma wredy charakterek - Warka się zwie i od razu pokazała naszym 5-cioletnim kocurom, że z nią nie tak łatwo. Warczała i syczała na nie, jak tylko się pokazały na horyzoncie, nie dopuszczała ich do ich własnej miski!! Musiała na początku dostawać jedzenie w osobnym pomieszczeniu. Z Nadią zeszło jej najdłużej, do tej pory (od połowy listopada) zwiewa jak widzi, że czarna biegnie.
Jak widzisz ruch w zwierzyńcu mamy spory, ale wszystko jakoś współgra.
Link do komentarza
Cytat

Będzie dobrze, zobaczysz. Może spróbuj podstępu z "wędką". "Wędka" to kijek z sznurkiem a na końcu szeleszczący papierek. Szeleścisz i uciekasz sznurkiem-kot goni. Może wspólna zabawa ich połączy.


Takie cos wczoraj trenowalem - dwie smyczki (takie na szyje) polaczone razem i na koncu sreberko po czekoladowym jajku icon_wink.gif Mala sie bawila, na duzym to nie robilo wrazenia, byl skoncetrowany na malej
Link do komentarza
Ja niedługo będę musiała oswajać swoją kicię ze szczeniakiem, bo już kiełkuje w brzuszku u mamusi i za jakiś czas jak wszystko będzie ok. to do nas zawita. Też jestem ciekawa jak Mrucha na nowego członka stada zareaguje (świnkę morską przyjęła raczej obojętnie), ale szczeniak pewnie będzie za nią biegał, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i u Twojej kici i u mojej.
Link do komentarza
  • 3 miesiące temu...

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Nie widać żeby siadał. Przynajmniej patrzę po chudziaku że jest na tym samym poziomie
    • Duży błąd. Moja zona przez lata prowadziła tematy remontów w spółdzielni i mówi, że w takiej sytuacji winniście wszyscy iść na zebranie najpierw osiedlowe, a później Walne i wyrzucić zarząd na zbity pysk. U nas w mieście miałbyś o zrobione za darmo.   Przede wszystkim balkon najczęściej traktowany jest jako element elewacji, a więc część wspólna, dlatego niezależnie od własności mieszkania, zarządza nim ten, kto zajmuje się elementami wspólnymi. A to o czym Ty piszesz, to są bardzo rzadkie przypadki i raczej nie w spółdzielniach a w wyjątkowych wspólnotach. Dlatego pytałem o zarządzającego budynkiem. W spółdzielni to niemożliwe.
    • Przyjrzyj się jak mają zrobione to zabezpieczenie, porozmawiaj z właścicielami balkonu...   Rozmawiaj w spółdzielni... może planują jakieś remonty i może to uwzględnią w swoich planach...   Balkon - o ile nie jest to inaczej w akcie notarialnym sformułowane - jest własnością spółdzielni i ona powinna wadę usunąć...   Nie bardzo wiem dlaczego nie ma na tych balkonach okapników blaszanych zamontowanych pod wylewką na balkonie... A na Twoim balkonie, za balustradą widać obróbkę blaszaną?   Wszystkie  balkony, które remontowałem u nas, mają obróbkę blaszaną i co najwyżej była potrzeba wymiany blachy, co wiązało się z ingerencją w płytę balkonową, dodatkowym doszczelnianiem, nową - albo fragmentem nowej wylewki i ponownym układaniem płytek na podłodze balkonu... Tym powinna zająć się firma, zatrudniona przez spółdzielnię, albo inny wykonawca, który wystawi fakturę, a spółdzielnia rozliczy tę fakturę... W moim przypadku spółdzielnia miała jakieś ryczałty, zwracane mieszkańcom...   O ile Spółdzielnia nie będzie chciała z jakichś tam powodów zadziałać, i jak będziesz już tam na własną rękę coś kombinował - po zakomunikowaniu tego zarządcy budynku - możesz zamontować (lub to zlecić) kapinos - pas blachy wzdłuż krawędzi "sufitu" balkonu, wystający na zewnątrz balkonu, z małym spadkiem i doszczelniony od zewnątrz silikonem dekarskim...  Do tego potrzebna będzie dość długa drabina, z której dostaniesz się na wysokość balkonu na drugim piętrze... albo zwyżka - tak byłoby najbezpieczniej...  
    • Spółdzielnia mieszkaniowa, podejrzewam że będą mieli gdzieś, u mnie w bloku większość balkonów tak wygląda że są łuszczenia na sufitach , to samo na osiedlu, raczej mieszkańcy sami ogarniają we własnym zakresie 
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...