-
Posty
6 399 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
87
Wszystko napisane przez PeZet
-
Retro, dzięki za cenne słowo. W moim przypadku za strychulec robiła poziomnica; popełnię jeszcze pięć gładkich powierzchni i śmiało powiem, żem fachowiec. Ropa, o ile blat nie leży w kuchni, to dobry pomysł; myślę o oleju rzepakowym. Blat, a uprzednio stolik, wypoziomowałem. Powierzchnia niedostępna dla wody... Kluczowa sprawa. OK. Z wibrowaniem stołu jest pewien kłopot: o ile nieduży blacik, to i owszem, o tyle blat w kuchni, lany po całości ciężko będzie wibrować. Dodam, że zaprawa na ten mój blacik była na bieżąco wibrowana i obstukiwana. Mogłoby być lepiej.
-
Podzielę. Albo zrobię czysto eksperymentalny egzemplarz, bez zbrojenia.
-
Na suchym blacie eksperymentować czy na trzydniowym?
-
Zrobiłem na próbę nieduży blat: Zastanawiam się, jak go wygłaskać. Ważne jest, by zrobić to bezpyłowo i w jak najmniejszej ilości wody. Zanim blat wyschnie i stwardnieje. Pytanie zamieściłem również w moim dzienniku: link do pytań w moim dzienniku Może jednak tutaj, choć się nie upieram, dyskusja rozwinie się szersza a głębsza. Co z warstwą szkliwa na powierzchni blatu? Ścierać czy nie? I pytanie kluczowe: Chcę beton pomalować żywicą poliestrową. Czym pomalować żywicę, żeby nie truć produktów żywnościowych?
-
Bajbago, kolejne pytanie quizzu: Warstwa szkliwa na powierzchni blatu: zachować ją czy zedrzeć?
-
Ok, dzięki. A gdybym chciał uniknąć osełkowania na mokro i próbował wygładzać teraz, czyli kiedy zaprawa jest jeszcze miękka?
-
BETONOWY BLAT - ĆWICZENIA Taśma klejąca, którą obklejone były listewki, złapała wilgoć i porobiła rowki. Warto inaczej temat rozpracować - olej spożywczy albo listewkę owinąć stretchem przed montażem. Cegiełka dystansująca zbrojenie: Zastanawiam się, jak obrobić boki blatu zanim zaprawa wyschnie i zwiąże na 100%. Czymś szlifować? Uzupełnić cementem i zatrzeć? Obrabianie wydobywa ziarnistą strukturę. A może nie ma się czym przejmować, skoro blat zostaje zaciągnięty żywicą jachtową? A oto patyczek szalunkowy. Spryciarz zaklinował się między betonem a drewnianą ramką i nie sposób go ruszyć. Vintage, panie, vintage. Taśma klejąca potrafi wleźć również w przestrzeń blatu. Niefajnie. I tu z kolei pojawia się pytanie - co dalej z tym blatem? Na powierzchni jest szklista warstwa, która całkiem ładnie wygląda. To wtarty cement. Szlifować to szkliwo? Ono gładkie jest, ale ziarniste. Myślę, żeby zeszlifować lekko póki blat nie wysechł i np. wetrzeć kolejną posypkę cementową. Nie wiem czy to dobry pomysł. Albo nic z tym nie robić, tylko pomalować żywicą. Obawiam się jednak, że ta warstwa wierzchnia może się odspoić razem z żywicą. Lepiej więc byłoby przetrzeć, zedrzeć, niech odpada co ma odpaść. Jednakże! Powierzchnia została dwukrotnie zasypana cementem i zatarta dość głęboko właśnie celem wzmocnienia! Więc skoro tak zostało zrobione, to chyba powierzchnia jest mocna, co nie? Dziurki na boczkach blatu nawet mi się podobają. Wypełnione żywicą mogą ładnie wyglądać. Może te tutaj z lekka są przyduże. Oto efekt działalności taśmy klejącej. I kijek, którego nie sposób wyciągnąć I tyle, na tymczasie. Głowię się, jak w prosty i bezpyłowy sposób wyrównać blacik. Zastanawiam się, czy jest (będzie) trwały. Czy pojawią się pęknięcia. Czy żywica złapie się betonu i wyrówna ziarnistości? Czy żywicę się szlifuje? Czy warstwa finalna - jakiś lakier czy coś innego, chwyci się żywicy?
-
Z albumu Kuchnia
-
STUDIUM BUDOWY BETONOWEGO BLATU Na początek wpada się na stary drewniany stolik, który okazuje się być całkiem idealny na to, by zerwać z niego blat. Po demontażu blatu stolik powinien chcieć się rozpaść się i powinien wymagać dodatkowych wzmocnień. Inaczej cała akcja jest nieważna. Stolik wyposaża się w zestaw naprawczy, iżby całość nie rozpadła się nim cokolwiek zdążymy zrobić. Na zestaw składają się dopiero co odbity blat (zamontowany z powrotem, ale od spodu) oraz druty. Najlepszy jest do tego drut naciągowy wycięty z ogrodzenia oraz siatka zbrojąca wyrwana z wylewki podłogowej. Kolejny krok to zbrojenie brzegów blatu. Na tym etapie mamy już z grubsza wyobrażenie o przydatności blatu - każdy stolik wszak go ma – oraz oczyma wyobraźni widzimy finał naszego eksperymentu. Na tym etapie istotna dla budowy blatu jest niezaplanowana zmiana koncepcji. Nie ma bowiem nic piękniejszego niż wprowadzanie poprawek do działań poprawnych i przemyślanych. Zmiana koncepcji służy pogłębieniu wiedzy na temat konsekwencji niestarannego wykonania zbrojenia, tudzież małej grubości części wiszącej czy cokolwiek_tam_innego_przyjdzie_nam_do_głowy co wymaga przetestowania. I to jest właśnie ten moment. Gniemy druty, plączemy, choć bardziej odpowiednie tu określenie to "plątamy", wyobrażając sobie jak chcielibyśmy, żeby było, acz intuicja podpowiada, że raczej będzie inaczej. Kolejny krok to uszczelnianie szalunku. Najlepiej zadanie to zlecić osobie kompletnie niezaznajomionej z betonowaniem: uszczelnienie wypadnie dzięki temu najszczelniej na świecie. Na tym etapie warto podjąć kolejne decyzje co jeszcze można by tu przetestować, na przykład dla uzyskania gładkiego boku blatu: szlifować krawędzie listew czy oklejać taśmą przezroczystą. Warto dla porównania zrobić i to, i to. Boki wszak blat cztery ma. Przydatny może się okazać czołg. Betonujemy najgęstszą możliwą do osiągnięcia w warunkach łąkowych mieszanką cementu i piachu w proporcji 1:3. W ramach eksperymentu nie używamy plastyfikatora. Zabieg ten szczególnie polecany jest wszystkim, którzy plastyfikatora nie posiadają, a myśleli, że owszem. Beton zawsze znajdzie przeciek... ...i wody zawsze będzie więcej niż być powinno, taka jest bowiem uroda betonowania bez betoniarki, miksokreta i przydomowej betoniarni. Po około godzinie, którą należy bezwzględnie wykorzystać na sprzątnięcie gratów, bo zanosi się na ulewę, przychodzi czas na pieszczoty. Po jakimś czasie na blat sypiemy cement w sposób znany z czynności kulinarnych, gdzie na przykład faworki posypujemy cukrem pudrem, czy placki ziemniaczane posypujemy cukrem kryształem, o ile kto placki ziemniaczane z cukrem jada. Każda inna posypka może tu posłużyć za przykład czynności analogicznej względem tego, co robimy z cementem. Niektórzy zalecają wręcz, by robić to przez sitko. Następnie wcieramy wysypany cement w blacik, w sposób nijak nie przypominający przyrządzania potraw. Na koniec blacik powinien wyglądać na coś tak jakby gładkiego w miarę. Pieszczenie powierzchni powtarzamy tyle razy, ile komu stanie pary. Z uwagi na zbliżającą się, zgodnie z prawem Murphyego, ulewę, stolik z blacikiem przykrywamy stołem z blatem, a do budowy konstrukcji wykorzystujemy dodatkowo co tylko się da. Tym sposobem mamy zagwarantowaną niezłą uciechę i pokaźną ilość pytań pozostawionych bez odpowiedzi przynajmniej do następnego dnia, a być może i na dłużej.