
Sig
Uczestnik-
Posty
42 -
Dołączył
-
Ostatnio
Sig's Achievements

Początkujący (1/4)
0
Reputacja
-
Witam, gdybym kiedyś budował drugi dom to tylko z odkurzaczem centralnym. Pewnie, że można dać sobie radę bez niego, tak samo jak można mieszkać bez spiżarni, garażu, piwnicy, dwóch samochodów... ale ja już nie chcę bez CO i już (dołożyłbym tylko dodatkową szufelkę automatyczną w okolicy kominka).
-
To nie mnie szukasz bo nie mam w domu wentylacji mechanicznej, ale skoro jej użytkownicy się nie odzywają, to ja napiszę, że po 1,5 roku mieszkania w domu z wentylacją "naturalną" czy jak ją tam zwą, nie żałuję, że nie mam mechanicznej.
-
W przypadku separatora popiołu to "wiadro" jak piszesz jest tylko dodatkiem do filtra. Szarpnąłem się i nie żałuję - nie wzbijam już tumanów popiołu wywijając zmiotką i szufelką.
-
1. otworzyć szyber a zamknąć drzwiczki lub 2. wymienić sznur uszczelniający w drzwiczkach lub 3. wezwać firmę montującą kominek - niech poprawią fuszerkę
-
aktualnie 312 km. Do pracy jadę 3,5 godz. do domu 4 godz. Pomysł Drzymały z domem na kółkach nie był wcale głupi...
-
OK, nie będę się spierał, może straciłem 50 tys. Można przeliczać na różne sposoby, powierzchnie, objętości, roboczogodziny..., koszty zależą też od miejsca budowy i czasu (budowałem akurat podczas boomu budowlanego grrrr). Nikt nie policzy ile czasu sam poświęcił na budowę - szukanie, umawianie, kupowanie materiałów, pilnowanie transportów, telefonowanie, przejazdy, stracone nerwy... mnóstwo innych rzeczy, których nie musiałem wykonywać, a w czasie, który bym na nie przeznaczyć musiał, po prostu pracowałem w swoim zawodzie zarabiając pieniądze, aby pokryć tą różnicę. Od rozpoczęcia budowy wiedziałem jaki efekt uzyskam za określoną w umowie kwotę, to też był duży plus. Jestem zadowolony z efektu końcowego i polecam taki sposób. Ty jesteś zadowolony ze swojej budowy i polecasz inny. W gruncie rzeczy o to chyba chodzi - żeby być zadowolonym, no nie? Nikogo do niczego nie zmuszam, dzielę się zwyczajnie swoimi spostrzeżeniami.
-
Musi być zrobione to na co bierzesz kredyt, dlatego uważaj co wpiszesz w kosztorysie, żeby nie przesadzić. Jeśli kredyt bierzesz na budowę domu, to powinno dać się w nim zamieszkać "po zakończeniu budowy". Zatem na pewno instalacje, podłogi i ściany, kuchnia, łazienka. Można dopisać w kosztorysie, że pewne prace będziesz wykonywał systemem gospodarczym (malowanie, położenie paneli czy płytek). Kiedy braliśmy kredyt na budowę, zapisaliśmy w kosztorysie wykończenie tylko parteru, a poddasze po zamieszkaniu systemem gospodarczym. Nie mieliśmy ogrodzenia, bramy, pozbruku, czy tarasu, bank się nie czepiał (i nadal się nie czepia ).
-
zdecydowanie nie mamy nieograniczonej kasy i dlatego zdecydowaliśmy się właśnie na taką a nie inną formę budowy. Zanim machina ruszyła próbowałem umawiać się z murarzami, cieślami, instalatorami... Nie kleiło się to zbytnio w całość. Znalazłem firmę budującą domy w pełnym zakresie. Trzy spotkania i podpisywaliśmy umowę. Koszt stanu deweloperskiego wyszedł około 2000 zł/m2 budując nie z najtańszych materiałów. Jeśli nawet wydałem o 10 czy 15 tys. więcej to nie żałuję - nie biegałem po hurtowniach budowlanych, nie martwiłem się o to czy wystarczy cegły albo czy nie kupiłem jej za dużo, czy ktoś mi coś ukradnie, czy cieśla będzie na czas, czy instalatorzy się wpiszą z terminami... Miałem zapewnioną ciągłość robót i 5 letnią gwarancję. Jestem zadowolony z efektu końcowego.
-
Używając do podgrzewania cwu gazu, rachunek w sezonie letnim (łącznie z kuchnią gazową) wyniósł mnie coś koło 230 zł za dwa miesiące. Zatem odliczając kuchenkę byłoby to jakieś 100 zł na miesiąc (rodzina 4 osobowa) - ktoś wcześniej podał podobne wyliczenia. Zwrot inwestycji po kilkunastu latach, w czasie których ze trzy razy coś się w tej instalacji zepsuje. Poza tym, poprawcie mnie jeśli się mylę, do solarów montuje się duży zasobnik na ciepłą wodę, tzn. znacznie większy niż w instalacji bez paneli, a zatem w miesiącach zimowych trzeba tą wodę podgrzewać "klasycznie", co czyni inwestycję jeszcze mniej opłacalną. Nie, dziękuję. Nie wchodzę w ten interes dopóki nie mam pensjonatu nad morzem nastawionego na letnich wczasowiczów.
-
Hej, w kwestii zmian, gdybym budował jeszcze raz Małgośkę i posiadał tą wiedzę, którą nabyłem mieszkając w niej przez 1,5 roku, na pewno zrezygnowałbym z balkoników. Ten nad wykuszem jest po ociepleniu domu taki wąski, że nie wiem, czy da się przejść po nim po zainstalowaniu balustrady, natomiast ten duży od frontu powoduje, że i tak już wysunięty z bryły budynku pokój jest dodatkowo nieosłonięty od góry, co skutkuje bardzo szybkim wychłodzeniem wnętrza, zwłaszcza, że usytuowany jest od północy (przydałoby się też pewnie ocieplenie ściany wewnątrz garażu, tak chociaż 5 cm, ale to jeszcze da się zrobić). Dom wtedy straciłby sporo na wyglądzie zewnętrznym, ale ciepełko by nie uciekało tak (i złotóweczki też nie ). Poza tym zrezygnowaliśmy w kuchni z komina na rzecz "grzybków dachówkowych". Błąd. Musiałem pozatykać te kanały, bo wiało z nich jak za cara... Prawdopodobnie wyloty wentylacyjne są zbyt nisko i brak jest właściwego ciągu - przekombinowałem . To tyle minusów. Reszta sprawdza się rewelacyjnie. Spiżarka - rzecz bezcenna (nigdy byśmy z niej nie zrezygnowali!), 9 m2 kuchni w zupełności wystarcza (o ile obok jest spiżarka ). Salon - idealny jak na nasze potrzeby, ani za duży ani za mały. Dwa pokoje na dole pozwoliły nam swobodnie zamieszkać z dwójką małych dzieci bez wykończonej góry, a w przyszłości może przydadzą się babciom? Pomieszczenie gospodarcze za garażem z wyjściem na zewnątrz - super sprawa dla posiadaczy ogrodu (chyba na równi ze spiżarką dla posiadaczy kuchni ) - nie oddałbym za nic. Kotłownia także niemała - oprócz kotła, jest dużo miejsca na hydrofor, odkurzacz centralny i niemały składzik opału czy innych klamotów. W pomieszczeniu nad garażem obok łazienki mamy pralnię i suszarnię (trochę się nie chce zapierniczać z dołu do góry z brudami, ale jak zamieszkamy na górze to będą same plusy), a w tym drugim planujemy dużą garderobę (kto by nie chciał wchodzić do szafy?). Zmieniłbym tylko nazwę projektu - zamiast Małgosia nazwałbym go "Skarbonka bez dna".
-
Wybrałem (i polecam do wyboru ) budowę domu od podstaw przez jedną firmę (która sama zatrudnia sobie ewentualnych podwykonawców - instalatorów, cieśli, ..., których zna od dawna) - wybierasz projekt, umawiasz się z szefem firmy na wycenę stanu tzw. deweloperskiego z uwzględnieniem konkretnych materiałów z jakich chciałby budować, ustalasz kwotę i przyjeżdżasz dwa razy w tygodniu patrzeć na postępy robót. Oczywiście niezbędny jest niezależny kierownik budowy (najlepiej ktoś z polecenia albo znajomy). W międzyczasie wybierasz kolory dachówek, okien, parapetów, elewacji (zamawia i kupuje firma wykonawcza i ona martwi się żeby czegoś nie zabrakło albo żeby coś nie zginęło)... Firma się sprawdzi to zlecisz jej też wykończeniówkę - malowanie, płytki, podłogi... (dzięki temu nie usłyszysz na wstępie tekstu od glazurnika: "kto te podłogi wylewał?"). Po kilkunastu miesiącach sprowadzasz graty i mieszkasz.
-
Na sprzętach do kuchni (zmywarka, kuchenka, lodówka i okap) zaoszczędziliśmy około 2000 PLN kupując w sklepie internetowym "Medialux". Stres był - bo to pierwsze zakupy wirtualne, ale wybraliśmy opcję płatne przy odbiorze (kilkanaście PLN drożej) i było wszystko dobrze (choć kurier przyjechał dzień wcześniej niż zamawialiśmy - na to ponoć sklep nie ma wpływu - ale przynajmniej rano zadzwonił, że będzie i dało się jakoś zorganizować odbiór). Poza tym lampy. Internet to nieograniczona baza danych lamp. Pani żona przeszczęśliwa mogła obejrzeć kilka tysięcy egzemplarzy bez wyjścia z domu. Oszczędność mniejsza niż w przypadku sprzętu agd ale warta zachodu. Podobnie firanki, zasłonki, obrusy (wysyłają bezpłatne próbki materiałów). Zdecydowaliśmy się też na zakup roślin przez internet. Jedyny plus to, że około połowę tańsze niż w szkółkach, ale... każda roślina jest inna, nie wszystkie wyglądały tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Na szczęście w ziemi z każdym dniem wyglądają lepiej.
-
My podbudowę tarasu z niesortu kamiennego otoczyliśmy gazonami a nawierzchnię ułożyliśmy z kostki brukowej. Jesteśmy zadowoleni. Wybór kostki jest w tej chwili ogromny - każdy znajdzie coś dla siebie. Zimą i po deszczu nie będzie ślisko, a i fugi nie będą pękały.
-
Kto pracował przy jakichkolwiek robotach ziemnych, ten wie, że woda jest wszędzie; pytanie tylko na jakiej głębokości zalega warstwa wodonośna (a nie jakaś żyła wodna ) i ile jest wody. Polecam poszukać artykuły, wykłady prof. Jana Jeża z Politechniki Poznańskiej, który niegdyś też świadczył "usługi" radiestezyjne, ale na szczęście "nawrócił się" i dzisiaj je wyśmiewa, podaje za to inne metody stwierdzania obecności wody (obserwacja szaty roślinnej). Reasumując: - nie wierzę, że istnieją "żyły wodne", natomiast istnienie warstw wodonośnych jest faktem niepodważalnym, - nie ma czegoś takiego jak "promieniowanie wodne", - ludzie, którzy potrafią "wykrywać" wodę wahadełkami, witkami itp. artefaktami mają niemałą wiedzę na temat geologii i hydrologii ale są przede wszystkim fachowcami od robienia w trąbę naiwniaków. Wiem, że niełatwo jest się przyznać, że ktoś z nas zrobił jelenia, dlatego od teraz przyjmuję na klatę wszystkie uwagi od "zadowolonych" (choć biedniejszych o parę stów) klientów poszukiwaczy żył wodnych, szkodliwego promieniowania itp. bzdur.