Czym różni się mysz Amerykańska, Rosyjska i Polska ? Mysz Amerykańska po wypiciu 10 szklanek whisky idzie spać. Mysz rosyjska po wypiciu 5 szklanek bimbru idzie spać. Mysz Polska po wypiciu buteli wódki podchodzi do barmana i mówi: - Daj mi jeszcze kota, to mu wpier***ę ! Noc. W kuchni ze skrzypieniem otwierają się drzwi od lodówki. Wychodzi z niej spasiona mysz, w jednej łapie trzyma prawie kilogramowy kawał żółtego sera a w drugiej wielkie pęto kiełbasy. Idzie do pokoju, skąd rozlega się głośne chrapanie gospodarzy i taszczy ten caly majdan przez środek izby w stronę szafy, pod którą ma wejscie do swojej norki. Już jest przed wejściem, gdy w świetle księżyca dostrzega pułapkę na myszy, a na niej malutki kawałeczek słoninki. Mysz kręci z dezaprobatą głową i mruczy pod nosem: - Jak dzieci... jak dzieci. Z dziury wychyla łeb niemiecka mysz, patrzy na boki, kota nie ma, wyskakuje, biegiem ile sił do barku, nalewa sobie piwo, wychyla i ucieka czym prędzej do norki. Za chwilę wychyla łeb francuska mysz, patrzy na boki, nie ma kota, biegiem do baru, winko i z powrotem do norki. Za moment mysz ruska, patrzy na boki, kota nie ma, biegiem do baru, łyka spirytus i ucieka do dziury. Następna mysz polska, patrzy na boki, nie ma kota, biegiem do baru, strzela sobie setkę, rozgląda się na boki, kota nie ma, strzela drugą setkę, patrzy dookoła, nie ma kota, strzela trzecią setkę, potem czwartą i piątą. Po piątej siada, rozgląda się dookoła, kota nie ma i mruczy: - No to sierściuchu poczekamy! Sędzia pyta mysz: - Czemu zabiła pani słonia? Cisza. - Czemu zabiła pani słonia? - sąd ponawia pytanie. Mysz dalej milczy. - No, słucham? Nic. - Proszę odpowiedzieć! - krzyczy sędzia. - ...prawo buszu... - odpowiada w końcu nieśmiało mysz. Na zapleczu kina mysz gryzie znany film. - Dobry ten film? - pyta jej koleżanka. - Książka była lepsza - odpowiada mysz. Wesele. Podpita mysz podchodzi do orkiestry, kładzie stówę na stół i mówi: - Panowie! Grajcie Myszerej! - A co to jest? - Płacę i wymagam - grajcie! - No dobrze, ale jak to idzie? - Myyszereeeej paanceerniiiii... Jak długo żyje mysz? To zależy od kota... Pewien kot w pogoni za za zdobyczą zapędził się na wąski cypel nad jeziorem. Podjadł trochę i zamierzał właśnie ułożyć się do snu - co jak wiadomo nader ważną czynnością w życiu każdego kota jest - kiedy zobaczył zmierzającego w jego kierunku bullteriera z mordem w oczach. Kot rozejrzał się - wkoło woda, żadnych drzew, a jedyną drogę ucieczki zagradza prześladowca. ,,Ale wpadłem'' pomyślał. Nagle dojrzał w pobliżu stertę ogryzionych kości - ślad ucztowania jakiegoś większego drapieżnika. Udając, że nie dostrzega zbliżającego się napastnika, usiadł przy resztkach, przeciągnął się leniwie i powiedział głośno: - Mniam, to był rzeczywiście smaczny bullterier. Trzeba się rozejrzeć, może w pobliżu jest ich więcej? Słysząc to bullterier wycofał się cichutko na bezpieczną odległość. Tymczasem mała myszka, która obserwowała całą scenę ze swojej norki, uznała, że oto nadarza się świetna okazja, żeby pozbyć się kota z okolicy. Podeszła do bulleriera i wyjaśniła mu, w jaki sposób sprytny kot go oszukał. Pies był wściekły, że tak dał się zastraszyć i zawołał: - Siadaj mi na grzbiecie myszko, a zobaczysz, jak się rozprawię z tym cwaniaczkiem. Kot zauważył zbliżającego się ponownie bullteriera z myszką na grzbiecie. Zamiast uciekać, usiadł tyłem do nich, udając że nic nie widzi, i miauknął z irytacją: - Co za czasy! Nikomu już wierzyć nie można. Posłałem tą mysz już szmat czasu temu, żeby przyprowadziła mi jakiegoś bullteriera, i nadal nici z obiadu! Przychodzi umazana zaprawą murarską mysz do baru, zamawia ludzkim głosem piwo, wcześniej siadając na barowym krześle. Barman pozostaje przez chwilę w stanie osłupienia, ale podaje jej zamówiony trunek. Ta wypija, dziękuje i wychodzi. Następnego dnia dokładnie ta sama sytuacja. Przychodzi umazana zaprawą murarską mysz do baru, zamawia piwo, wcześniej siadając krześle. Barman podaje jej trunek. Ta wypija, dziękuje i wychodzi. Na trzeci dzień, przed wizytą myszy barman dzwoni do znajomego dyrektora cyrku: - Stary, przyjeżdżaj. Ja tu mam gadającą mysz, która do tego pije piwo. Zarobisz na niej miliony, musisz ją tylko zatrudnić. Dyrektor skuszony perspektywą zysku przybył. Zaczekali na mysz, ta oczywiście wchodzi umazana zaprawą murarską, zamawia piwo, wcześniej siadając krześle. Barman podaje jej trunek. Ta wypija, dziękuje i chce wychodzić. Tu jednak w progu łapie ją dyrektor i od razu przechodzi do sedna: - Mam dla ciebie świetną robotę w cyrku. Mysz skonsternowana przez chwile, zaczyna grzebać w pamięci, po chwili twarz jej się rozjaśnia i mówi: - Cyrk! To jest ten taki okrągły namiot? - Tak - krzyczy uradowany dyrektor. - I wy tam macie takie ściany z płótna? - Tak, dokładnie tak - mówi rozanielony cyrkowiec. - I tam jest tak dużo drewnianych ławek? - pyta mysz. - Dokładnie tak jak mówisz - dyrektor nieomal popadł w euforię. A mysz na to: - No dobra, ale na diabła wam murarz? Do sklepu zoologicznego przychodzi mała, słodka dziewczynka: - Poplose małą myśke. Sprzedawca: - Dobrze, dziewczynko, a jaką chcesz myszkę? Białą? Szarą? Czarną? - A... mój pyton ma glęboko w powazianiu to jaki ona będzie mieć kolol.