Pan Janek skończył podłogówkę i pojechał zostawiając wszystko gotowe na wylewkę (środa jak wyżej pisałem).
Ale zaczęło się oczywiście od tańca z chochołami.
Szef Pana Janka - skądinąd sympatyczny jegomość - zadzwonił z pytaniem czy znam namiary na jakieś piaskownie na miejscu "coby 18T piachu na wylewkę załatwić".
Dałem dwa.
Jeden to piaskownia z której piach mam pod podłogą - zasypane fundamenty.
Drugi to namiar na p. Koparkowego Pawła który też piasek przywozi w rozsądnych cenach.
Pierwszy piasek się nie nadawał, za dużo glinki. Natomiast Pan Paweł Koparkowy gdzieś zapadł się pod ziemię i miał problem z telefonem.
Częsta przypadłość u budowlańców gdy nałapią za dużo zleceń.
Dwa następne namiary podawałem już po środzie - planowanym terminie. Ale zanim zadziałały, nastąpił comeback Pana Pawła.
Piasek pojawił się na budowie, tylko ... musiałem za niego zapłacić bo nie było czasu na przelew.
W piątek otrzymałem info, że wylewki będą we wtorek (1 maja) lub środę. A z innego źródła, że w poniedziałek. Czeski film.
W tym czasie pojawiła się ekipa od bruku.
I zaczęli układać kostkę na około budynku.
oraz moje lotnisko tarasu od zachodniej części budynku.
Została też wykonana podbudowa pod podjazd (a w przyszłości garaż - blaszak tynkowany), plac manewrowy oraz ścieżki do domu. Od garażu i od furtki.
Zrobiono też już część podjazdu.
Trochę za wcześnie, bo ogród od zachodu niewyrównany i później będzie kiepski dojazd. Ale - jak to określił Pan Paweł - jak brygadzista zobaczył ile może "trzasnąć" metrów to nie mógł się opanować.
Pierwszego maja, rano po śniadaniu - kawa, dzwoni telefon.
Zerkam, Pan Paweł Koparkowy.
- Panie Piotrku, ma Pan tam mmsa z wyrównaniem ogrodu. - słyszę w słuchawce - Może tak być?
- Czy sugeruje Pan, że zamiast ze szturmówką na pochodzie, jeździ Pan koparką po moim ogrodzie???
- No pewnie!
- To ja jadę zobaczyć to na własne oczy! Za 10 minut jestem.
- Agata jedziesz ze mną? To zostaw tą kawę, odgrzejemy potem w mikrofali...
I tak w dresach, oderwani od kawy zajechaliśmy na budowę.
Góra ziemi zniknęła, ścięte drzewa zostały zepchnięte do lasu, a przy opasce pojawił się humus.
Tak wygląda mój zachodni kawałek ogrodu (do zagospodarowania) w całej okazałości.
Wczoraj (środa 2 maja) w końcu przyszedł czas na wylewki.
Pojawiła się ekipa z samym Panem Sebastianem, agregatem i innym sprzętem.
Niestety jak dotarłem na budowę (po pracy) to większość już była zrobiona i nie było jak zrobić zdjęć. Tylko tam gdzie sięgnąłem wzrokiem z przedsionka.
Potem przyjechałem jeszcze na budowę późnym popołudniem.
Kończyli salon
W niedzielę sobie wpadnę trochę pooglądać, bo już będzie można po tym stąpać.