Skocz do zawartości

Dlaczego... koza?


Redakcja

Recommended Posts

Napisano
Dzisiejsze "kozy" są często bardzo pięknymi i dekoracyjnymi piecami i jeśli ktoś nie może obyć się bez ognia w salonie w długie zimowe wieczory to warto rozważyć zakup kozy. Jest to o wiele bardziej interesujące rozwiązanie niż kominek.
  • 6 miesiące temu...
Napisano
Kozy choć wyglądem często przerastają kominki, to mają względem nich jedną wadę - nie można z nich rozprowadzać ciepła na wyższej kondygnacji, może dlatego nie są tak popularne...
Ja wolałabym mieć w domu stadko kóz niż jeden kominek icon_lol.gif , eh tylko te kominy icon_confused.gif
  • 4 tygodnie temu...
Napisano
Rozprowadzić ciepłego powietrza nie można ale za to mozna się ustrzec błędów montażowych popełnianych przy budowie kominka np. źle dobrana izolacja lub jej całkowity brak, źle dobrane materiały na zabudowę kominkową. Koza to urządzenie grzewcze gotowe. Wystarczy podłączyć do kanału dymowego i można palić. Inną zaletą jest to, że kozy posiadają zazwyczaj mniejsze przekroje wylotu dymu (niż kominki) co zmniejsza wymagania co do przekroju kanału dymowego.
A kozy śliczne są przyznać trzeba icon_mrgreen.gif
Napisano
podstawową zaletą kozy jest to, ze nie można poprowadzić z niej przegrzanego, wykańczającego nasze śluzówki i płuca, powietrza na pokoje, czyli najbardziej kretyńskiego DGP. wadą zaś jest, brak modeli otwartych.
Napisano
Dodatkową zaletą jest to że w razie jakiejś awarii w okresie eksploatacji np. peknięcie ścianki (które niestety się zdażają) nie musimy liczyć się w trakcie usuwania usterki z większym bałaganem w domu. Albo usterkę można (jeżli budowa kozy na to pozwala) usunąć na miejscu bez większych przeszkód lub wymieniamy koze na nową. Z kominkiem jest gorzej. Gdy pęknie któraś ścianka lub nastąpi jakieś delikatne rozszczelnienie musimy sie liczyć z koniecznością rozebrania mniejszej lub wiekszej części zabudowy. A to juz bałagan icon_confused.gif

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Sugeruję zastosowanie puszek głębokich, bo bo inaczej rzeczywiście będzie duży problem z upchnięciem wszystkiego.
    • Nie zagłębiałem się w analizę połączeń, ale w tym układzie - czy też po jakiejś modyfikacji - da się niezależnie sterować obiema lampami sufitowymi - choćby tylko z przełącznika A? Wydaje mi się to istotniejsze, niż gaszenie z łóżka... Ale to taka - tylko moja uwaga...  
    • Robimy  układ w którym:  - lampy I i II będą zapalane i gaszone wspólnie (obie równocześnie) z każdego z trzech miejsc A, B, C; - lampa III będzie zapalana i gaszona niezależnie od lamp I oraz II z każdego z tych trzech miejsc.  Potrzebujemy dwóch podwójnych łączników schodowych w punktach A i C oraz jednego podwójnego łącznika krzyżowego w punkcie B. Ich już nie opisuję na rysunkach, żeby szkicu nie zaśmiecać.  Rozbiłem to na dwa szkice. Pierwszy pokazuje sposób podłączenia lamp sufitowych I i II, do czego jest wykorzystywana pierwsza para w podwójnych łącznikach schodowych i w podwójnym łączniku krzyżowym. Drugi szkic to natomiast sposób podłączenia lampy (kinkietu) numer III. Tak jest czytelniej i nic się nie pomiesza.  Na szkicach każda zrobiona przeze mnie linia to jedna żyła przewodu. Czarne to żyły fazowe (L). Tylko one są przerywane przez łącznik. Natomiast niebieska linia to żyła neutralna (N). Zielona jest natomiast ochronna (PE), w instalacji to ten przewód z żółto-zieloną izolacją. Retro opisał tu zasady oznaczania żył przewodów koszulkami albo taśmą izolacyjną w odpowiednich kolorach, nie będę tego powtarzał.  Wszędzie zaczynamy od puszki w punkcie A, bo tu mamy doprowadzone zasilanie. Tu zaczynamy mając trzy żyły - czarną fazową (L), niebieską neutralna (N), żółto-zieloną ochronną (PE). Prosto z puszki A prowadzimy żyły N oraz PE do lampy I, od niej zaś do lampy II. Natomiast od pierwszego łącznika schodowego w puszce A mamy dwie żyły L do łącznika krzyżowego w puszce B. Od łącznika krzyżowego w puszce B mamy również dwie żyły L do drugiego łącznika schodowego w puszce C. Natomiast od tego drugiego łącznika schodowego w puszce C prowadzimy już tylko jedną żyłę L do puszki A. Jednak ona trafia już tylko do puszki, nie przyłączamy jej nigdzie do łącznika schodowego w tej puszce. W puszce robimy zamiast tego połączenie tej żyły L z żyłą L biegnącą do lamp I i II.  Natomiast podłączenie lampy III (kinkietu) wymaga poprowadzenia żył N oraz PE od puszki A do puszki C, następnie do lampy III. Łączymy po prostu odpowiednie żyły, łączniki w tych puszkach nas w tym momencie nie interesują. Dopiero kolejny etap to  poprowadzenie dwóch żył L od łącznika schodowego w puszce A do łącznika krzyżowego w puszce B. Od łącznika krzyżowego w puszce B mamy znów dwie żyły L do łącznika schodowego w puszce C. Natomiast od łącznika schodowego w puszce C prowadzimy jedną żyłę L do lampy III.  Starałem się to opisać możliwie jednoznacznie. Zabawy trochę będzie, bo w puszkach jest wiele żył do upchnięcia.
    • Nie mam pojęcia, po co chcesz sobie skomplikować aż tak ten malutki kawałek instalacji  Użyjesz to kilka razy w ciągu pierwszych dni, a potem i tak będziesz światła używał lokalnie...   Ale wiem - to Twój wybór, Twoja decyzja...
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...