Wieki całe nie pisałem o postępach budowlanych, zupełnie jakby moja budowa dobiegła końca. Nic z tego! W zawirowaniach losowych moje budowanie osiągnęło ślimacze tempo. Ale dalej buduję. Chyba do końca świata będę budował ten mój dom. Właściwie to powoli się kończę w tym temacie. Pozostało mi tak niewiele, żebym mógł napisać, że skończyłem. Bardzo niewiele.
Na parterze nie ma już nic do robienia. Prawie nic, jakieś bzdety w rodzaju wstawić drzwi do wiatrołapu.
Pozostało skończyć poddasze. Na poddaszu mam pracownię. Kończę kłaść płyty gipskartonowe. Robię to z doskoku, co parę dni, po trochu. Bałem się tego gipskartonu, bo niezbyt mam warunki, żeby z rozmachem rozkopać się w sposób budowlany i nabrudzić wszędzie. Okazało się, że jednak da radę kłaść gipskarton tak, żeby było czysto.
Przede mną do zrobienia:
Wstawienie jakiejś koszmarnej ilości drzwi wewnętrznych: parter 3 sztuki, poddasze 5 sztuk! Ich koszt mnie obezwładnia, bo chcę wstawić normalne drzwi z drewna, a nie papierowe.
Ponadto:
Balustrady w oknach balkonowych
Wykończenie schodów na poddasze
Kawałek instalacji wodno - kanalizacyjnej na poddaszu (pralnia, łazienka)
Wyposażenie łazienki poddasza
Podłoga poddasza
Malowanie poddasza
I pewnie z tysiąc innych rzeczy wyjdzie jeszcze po drodze.
Ale jest okej. Jest bardzo okej. Mam totalnie ciepły dom.
Ogrzewam tylko parter, a ciepło mam w całym domu. To niezwykłe, jak bardzo sprawdza się zasada, żeby porządnie ocieplić dach. 30 cm wełny w dachu na połaciach i 35 cm wełny na części poziomej sufitu poddasza - zatrzymuje ciepło. Poddasze jest ogrzewane wyłącznie tym, co idzie z parteru.