Na początek pięknie witam:) Od dłuższego czasu podczytuje sobie to forum, będące jakże nieocenioną skarbnicą wiedzy. Wraz z rozpoczęciem naszej budowy postanowiłam porzucić anonimową rolę kuli-szpieguli i przedstawić swe skromne ( wielce nieobyte w tematyce budowlanej) oblicze. W wielkim skrócie( choć skróty nie są w moim stylu;) opisze jak dotarliśmy do tego momentu. Wraz z mym Małżonkiem rozpoczęlismy kilka lat temu samodzielne życie w małym ( aczkolwiek bardzo uroczym) mieszkanku w bloku. Miejsca mamy niewiele-34m2 ale najbardziej umęczyła nas osiedlowa okolica i brak balkonu. Od urodzenia mieszkamy w mieście, jednak z natury jesteśmy wiesniakami ( w dobrym tego słowa znaczeniu;) i najbardziej cieszy nas moment, kiedy pakujemy siebie i psa do auta wybywając na wieś. Im mniej mieszkańców tym lepiej:). Przy takich wypadach snuliśmy plany jakby to było pięknie na wsi, w domku, jaki pies byłby szczęśliwy itd:). Wizje, które były czystą fantazją zyskały bardzo konkretny kształt, kiedy mój Mąż został obdarowany przez rodziców niewielką (aczkolwiek bardzo uroczą działką pod lasem. Było to w Sierpniu zeszłego roku. Wtedy właśnie zdecydowaliśmy się na realizację marzeń. Projekt wybraliśmy bardzo szybko, nie mieliśmy konkretnych wizji jak dom ma wyglądać. Działka jest mała, założylismy dom w okolicy 100m2 , tradycyjny bez udziwnien. Wybór padł na projekt Wega I http://www.wybieramydom.pl/projekty_domow/3263-wega_i.html w odbiciu lustrzanym( dodatkowo w projekcie wprowadziliśmy podpiwniczenie całego domu). Rozpoczęło się bieganie za pozwoleniami, przyłączami, mapkami i wszystkim co niezbędnę do PnB( tu wielki ukłon w stronę mojego Teścia, który wziął sprawy w swoje doświadczone ręce). Trochę to trwało ale na początku Stycznia b.r. uzyskaliśmy PnB. Kolejny etap to kredyt, z powodu dziwnych wymagań banku trzeba było załatwiać kolejne papiery, znowu wsystko wydłużało się w czasie. Suma sumarum w marcu kredyt nam przyznano. Na chwilę obecną mamy wykopaną dziurę na piwnicę ( wiem, wiem brzmi to bardzo profesjonalnie ) a w sobotę (znaczy wczoraj) miły Pan Geodeta wytyczył w niej nasz przyszły domek. Jest już Kierownik Budowy ( podobno, bo na oczy go jeszcze nie widziałam). Trwają negocjacje z trzema ekipami murarzy, które mają się zakończyć w przyszłym tygodniu i zaczynamy:). Zdjęcia obiecuję niebawem:). Dziennik zakładam w celu dokumentacyjnym ale przede wszystkim liczę na jakże cenne porady i pełne życzliwośći uwagi:). Z góry uprzedzam, że dusza ze mnie humanistyczna i w świecie budownictwa poruszam się niemal stojąc w miejscu;).