Skocz do zawartości

ManfredBee

Uczestnik
  • Posty

    138
  • Dołączył

  • Ostatnio

  • Dni najlepszy

    1

Wszystko napisane przez ManfredBee

  1. Wężyk uniwersalny dostępny w handlu mógłbym bezkarnie wybrzuszyć. Te dostarczone z baterią łatwo się łamią. Gdybym miał kilka centymetrów wyżej zawory łuk byłby "spokojniejszy" i byłaby szansa na to, że się węże nie złamią. Kilka centymetrów niżej, to może sięgnęłyby z lekkim wygięciem - to byłoby optimum, ale oczywiście naciąganie na sztywno byłoby zdecydowanie złym pomysłem. Dziś wiem, że powinienem zamówić baterię z rurami miedzianymi - można by je wygiąć i po prostu uciąć na wymiar. Ale nie przyszło mi do głowy, że bateria może mieć nietypowe złącze do wężyków i w chwili zakupu nie przywiązywałem wagi do kwestii jej podłączenia. Aktualnie bateria ma już założone 30cm przedłużki (najkrótsze, jakie znalazłem) i funkcjonuje prawidłowo. Trochę tylko niepokoi mnie kwestia złamanych wężyków - czy nie osłabiły się zanadto. Ale chyba jestem przeczulony, bo kiedyś, o 4:45 strzelił mi wąż od baterii zlewozmywakowej. Stało się to w mojej obecności, bo akurat wstałem. Ale takie zdarzenie nawet parę minut wcześniej lub godzinę później skończyłoby się zalaniem lokalu więc mogę mówić o ogromnym szczęściu.
  2. Nie trzeba. Są specjalne wałki do narożników.
  3. U mnie nie było kwestii obrotu wężyka (jestem uczulony na wężyki i traktuję je z przesadną delikatnością). Wężyk jest za długi, żeby z lekkim odgięciem trafić na zawór i za krótki, żeby zrobić jakiś sensowny zawijas nad zaworem. W konsekwencji nieco zbyt ciasnego zawijasa załamał się. Więc nie wiem: spróbować zdobyć wąż na wymianę i wymienić, czy zostawić? Przypomnę też drugie (pierwsze) moje pytanie: czy przedłużki z IVENY jakie znalazłem będą OK, czy stanąć na głowie, żeby kupić inne?
  4. Zdecydowałem się na nowe baterie. Akurat ORAS. Wannowa i natryskowa nie sprawiły mi kłopotu, ale gorzej było z umywalkową stojącą. Ma zainstalowane fabrycznie wężyki. Tak wyszło, że ich długość w ogóle mi nie pasuje - odrobinę dłuższe lub odrobinę krótsze pasowały by idealnie. Ideałem byłaby możliwość ich wymiany na dowolną długość albo nawet na rurki, ale popularna wyszukiwarka pokazuje, że są nietypowe (w sensie mocowania do baterii) i mogą mieć tylko 30cm. Oczywiście można je przedłużyć (spośród GW3/8-GZ3/8 znalazłem tylko IVENĘ - warto?), ale podczas próby montażu baterii jeden z oryginalnych wężyków załamał się i to w dwóch miejscach. To w sumie dziwne, bo przy testach na starym wężyku anonimowego dla mnie producenta nie udało mi się doprowadzić do załamania, a tymczasem ORASowy do tego stopnia się Z ŁATWOŚCIĄ zgiął, że nie chciał puszczać wody. No i mam pytanie - czy tym załamaniem się przejmować, czy też poszukać oryginalnego wężyka i go wymienić?
  5. Witam! Osoba, której nie bardzo mogę odmówić pomocy poprosiła mnie o zrobienie „czegoś” z podłogą. Jest to stary parkiet, około 30m2, nie znam się, ale to chyba buk, spore deseczki ułożone w jodełkę. Na części podłogi stał kiedyś piec kaflowy, po jego likwidacji wypełniono wolną część podłogi drobną klepką dębową. W przejściach podłoga jest pozbawiona lakieru a około 2m2 jest mocno „zmęczone” (podrapane, prawdopodobnie materiałami budowlanymi podczas jakiegoś remontu przed laty). Problemem jest występowanie pewnej ilości pojedynczych (lub po kilka) deseczek bukowych, które odkleiły się od podłoża. W zasadzie nie można ich wyjąć bez większych zniszczeń, bo zachodzą za inne deseczki, trzymające się dobrze podłoża. Ponadto klepki bukowe zostały ułożone ze sporym luzem, wypełnionym potem za pomocą masy, prawdopodobnie z pyłu po ich szlifowaniu i lakieru. Te spoiny wykruszyły się na zdecydowanej większości powierzchni parkietu. Na krawędziach deseczek pozbawionych spoin powstały uszkodzenia (ciemne krawędzie) od mycia wilgotnym mopem bądź szmatą. Lokal nie jest duży i musi być stale zamieszkany, więc demontaż parkietu, ponowny montaż, cyklinowanie i lakierowanie uważam za niecelowe. Czy się mylę? Uważam, że optymalnym rozwiązaniem będzie przykrycie parkietu panelami. Jednak z tego, co wyczytałem wynika, że parkiet pod panele musi być dobrze związany z podłożem. A jeśli nie będzie? Czym związać pojedyncze deseczki? Może dać płyty jakieś na parkiet a na to dopiero piankę i panele? Będę wdzięczny za wszelkie podpowiedzi.
  6. Dlaczego z kanalizacji? Może to po prostu śmierdzi ciepła woda wskutek aktywności bakterii w rurach? Podane przesłanki zdają się na to wskazywać. W szczególności z kanalizacji śmierdziałoby bez puszczania wody albo po puszczeniu wody (jeśli doszłoby do obniżenia lustra wody w jakimś syfonie w związku z przepływem wody) a nie "podczas puszczania pierwszej wody".
  7. Ekipa hydraulików od CO w 50-letnim bloku (wspólnota) - montaż całkowicie nowej instalacji. Trochę brudzili, bo wiercili otwory w ścianach i stropach. Nie mieli odkurzacza, ale ekipa rozkładała kartony (od grzejników) a wiercąc w stropie ustawiali piętro niżej na drabinie człowieka z wiadrem i w ogóle bardzo uważali. Niestety: Na koniec pojawił się pan z workiem foliowym, szufelką i zmiotką. Zanim zdążyłem się zająknąć zsypał zawartość kartonów na podłogę i zaczął energicznie zamiatać. 98% kurzu na meblach wzięło się z tego "sprzątania".
  8. 100% racji. Dla profesjonalisty to jest abecadło, więc jeśli ktoś pyta o takie rzeczy, to powinien sobie odpuścić samodzielne grzebanie.
  9. Ależ ja to wszystko wiem, tylko zaskoczył mnie ten kolor, w którym rury PP nie są znane sprzedawcom w okolicy bliższej i dalszej oraz zaprzyjaźnionym hydraulikom. Nawet google w sekcji grafika pokazuje szarości i zielenie, zdaje się, że nawet błękit gdzieś widziałem, ale z pomarańczy - tylko kanalizacyjne. Ewentualnie rury z powłoką w kolorze czerwonym. Dlatego wolałem zapytać.
  10. Witam ponownie. Rozumiem więc, że rury są "normalne" i tylko dla marketingu zabarwione nie na odmianę szarości, jak wszystkie w Polsce a akurat na pomarańcz... Rura zdaje się niemiecka, bo w drodze szczegółowego przeglądu odkryłem jednak jakieś kreski i dotarłem do napisów, z których udało się odczytać: "Typ 3", "PN20" oraz "OENORM" i "geprüft". Rura jednak "wylatuje", bo po szczegółowych oględzinach miejsca cięcia wspomnianego luźnego kawałka, który "podczas cięcia wydaje się być bardziej kruchy od rur z którymi pracowałem do tej pory" doszedłem do wniosku, że z rurą jest coś nie tak: Obejrzałem miejsce cięcia i wygląda na to, że narzędzie tnące, takie z ostrzem wtłaczanym w rurę, cięło ją gdzieś tak do połowy a potem rura w zasadzie pękła, nieco tylko wspomagana ostrzem. To samo narzędzie rury polskich producentów tnie gładko do końca.
  11. Myślę, że jedna rura (4m) może mi wystarczyć na całość prac, a może odrobinę zabraknie. I da się wymienić wszystko, problem jednak w tym, że rura nie idzie sobie tak po prostu po ścianie, tylko błądzi za innymi instalacjami i obiektami, więc nie będzie łatwo, nawet jeśli spróbuje się wybrać inną trasę - tutaj odzywa się zwykłe ludzkie lenistwo. Oczywiście dochodzi też trochę kosztów - te elementy z wtopką 32/1" są relatywnie dość drogie, choć przy cenie całej inwestycji można to pominąć...
  12. A gdzie tu mowa o POMARAŃCZOWEJ odmianie tych rur?
  13. Witam! Poproszono mnie o wykonanie zmian w instalacji wodnej w pewnym budynku u osoby z rodziny w związku z przyłączeniem kanalizacji - chodzi o przygotowanie do opomiarowania wody NIE zużywanej do wyprodukowania ścieków (na hydranty ogrodowe). Zastany układ wyglądał tak, że w miejsce hydroforu doprowadzono wodę (naście lat temu) zza wodomierza za pomocą rury plastikowej 32 w kolorze POMARAŃCZOWYM (żaden ciemny żółty, normalny, mocny pomarańcz jak na cytrusie o takiej nazwie). Na rurze nie widać napisów, na kształtkach widać "PP" oraz "PP R" (zależnie od sztuki), oba rodzaje napisów są na wypłaszczeniu w kształcie koła. Jako ciekawostkę dodam, że uchwyty metalowo-gumowe mają gumę pomarańczową. Ponad wszelką wątpliwość rury są barwione w masie a nie pomalowane na pomarańczowo - oglądałem luźny kawałek takiej rury, który się uchował - jest jednolicie pomarańczowy, a podczas cięcia wydaje się być bardziej kruchy od rur z którymi pracowałem do tej pory. Zapewne źle szukam, bo wzmianki o takich rurach nigdzie w Sieci nie znalazłem. Więc pytam tutaj: Co to za rury i czy można je łączyć z "normalnymi" szarymi rurami? Oraz czy pomarańczowa guma uchwytów jest "kompatybilna" ze zwykłymi rurami? Może to jakaś specjalna odmiana o specyficznym składzie tylko do tych rur źle reagująca z innymi?
  14. Nowy sezon grzewczy powoli się rozkręca a z nowym kotłem starych problemów NIE stwierdza się. Pozdrawiam.
  15. Wiemy o tej instalacji tyle co nic. W tym i o grzejnikach. A może to płyty stalowe? Młode - jakoś działały a może potem zamuliły się? Znam taki przypadek. Pompka rozwiązała wszelkie problemy.
  16. Chcę pokryć żelbetowe schody drewnem, ale o ile wiele innych prac budowlanych i wykończeniowych jest opisanych a nawet zilustrowanych zdjęciami i filmami w Internecie, to tutaj cisza... Szukałem informacji na temat obkładania schodów drewnem - i albo źle szukam, albo jest ich mniej niż mało, głównie oferty firm usługowych. Generalnie dowiedziałem się, że są specjalistyczne kołki, na które montuje się poziomą część obudowy stopnia i wstrzykuje pianę niskoprężną (rozumiem, że poliuretanową) w szczelinę (rozumiem, że pomiędzy stopniem i drewnem). Znalazłem także szkic, jak powinna być ułożona deska pionowa w stosunku do poziomej, ale nawet śladu informacji o tym, jak i do czego się ją mocuje. Wiadomo, że coś bym wymyślił, ale nie koniecznie dobrego. Znalazłem także informację (którą zamierzam zignorować), żeby samemu się za to nie brać. Mam już gotowe elementy drewniane z obietnicą korekty o ile podczas montażu wyjdzie taka potrzeba. Mam kontakt do "solidnego fachowca", którego oferta cenowa (chyba rozsądna - patrząc na inne ceny) jest dla mnie nie do przyjęcia (abstrahując od tego, że lubię różne rzeczy samodzielnie robić). No więc: Jak to się robi?
  17. Moja chińska gwintownica od nowości dużo łatwiej gwintuje 3/4 niż 1/2 - widocznie lepiej wykonana narzynka. A wracając do tematu: można dotrzeć do kogoś, kto gwint dla nas wykona. Za browarka na elektrycznej gwintownicy - pryszcz. Tylko trzeba dobrze wszystko przemyśleć, wymierzyć, rurę wykręcić z instalacji (jeśli nie nowa) i dociąć, coby uprzejmości nie nadużyć. I w ramach małej dygresji: mnie kiedyś facet od regeneracji pomp na tokarce gwint nacinał - to był poemat na temat gwintowania, ale koszt 10zł kilkanaście lat temu.
  18. Ja osobiście montowałbym na stali - zapewni solidne podparcie obu króćców a zwykle odcinek "pompowy" (od trójnika do trójnika) jest stosunkowo łatwy do wykonania w tej technice (sama rura to zwykle jeden odcinek, góra dwa, reszta to zawory, kolana, nyple, śrubunki pompy, pompa, filtr, może jakaś mufa). Rury z PP wytrzymują sporo, ale ważąca pewnie ze trzy kilogramy pompa na nich wisieć raczej nie powinna. Nic nie piszesz o kotle a ja założyłem, że to coś klasycznego na paliwo stałe - tutaj łatwo o przekroczenie temperatury maksymalnej rur z PP. Z drugiej strony - znam instalacje w połowie wykonane ze stabilizowanych rur PP, w których wielokrotnie w ciągu nastu nawet lat gotowała się woda i ciągle funkcjonują. Jeśli zapewnisz stabilne mechaniczne umocowanie pompy, użyjesz rur stabilizowanych i zrobisz to dobrze - wszystko powinno działać ALE TYLKO NA TWOJĄ WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ. (Dygresja: rury stabilizowane daje się niby po to, żeby zredukować wydłużenia do porównywalnych ze stalą, ale przy okazji rura dostaje wyższą wytrzymałość mechaniczną.)
  19. Przeczytałem z pięć razy Twoje zapytanie i nie widzę, w jakiej technologii wykonano instalację CO. Z tego, że jest stara, można wnosić, że jest z rur stalowych spawanych albo skręcanych, albo mieszana (bywa i tak). Jeśli instalację spawano, to rury powinny być zbyt cienkie do gwintowania, chyba, że ktoś spawał rury przeznaczone do gwintowania - o grubszych ściankach. Jeśli instalacja była gwintowana - niby nie powinno być problemów, ale jest pytanie o stan rur (czy nie są osłabione korozją). Co do położenia pompy - są rozmaite argumenty, można przyjąć w praktyce, że daje się tam, gdzie wygodniej, ale szczerze mówiąc jeszcze nie widziałem, żeby ktoś dał pompę w starej instalacji na powrocie. Chociaż twierdzę, że montaż na powrocie powinien być w ogólnym przypadku korzystniejszy. W trakcie montażu pompy wspomagającej musisz przerwać grubą rurę prowadzącą do lub z kotła (ona musi istnieć - trójnik na śrubunku łączącym kocioł z instalacją oznacza przeróbkę albo sprawdzamy drugi króciec) i umieścić zamiast jej fragmentu dwa trójniki, np. redukcyjne a między nimi zawór różnicowy. Jest to najtrudniejsza część pracy, bo duża (na 2 piętrowy dom) stara, grawitacyjna instalacja ma tutaj wielkie przekroje, na przykład 6/4 cala albo może nawet i 2 cale, które wymagają dużego wysiłku przy pracach łączeniowych i wykonywaniu gwintów. Na odgałęzieniach z trójników dajesz zawory odcinające, np. kulowe, filtr siatkowy i podłączasz za pomocą śrubunków przyzwoitą pompę (żeby wytrzymała zagotowanie wody - to najdroższy element zestawu i nie wolno na nim oszczędzać) - to wszystko ma tworzyć gałąź równoległą do zaworu różnicowego. Zwróć uwagę na kierunek przepływu przez ten zawór i jego pozycję - musisz ją przemyśleć, uwzględniając uwagi jego producenta (może być problem zwłaszcza na powrocie - przy przepływie w dół konkretny zawór może się nie zamykać, z przepływem poziomym może być różnie). Zwróć także uwagę na kierunek przepływu przez pompę i filtr siatkowy. Jeśli obwód hydrauliczny pompy wykonasz rurami stalowymi (w praktyce prawdopodobnie jeden krótki odcinek plus kolana i nyple, można kupić gotowy, zmontowany zestaw, ale nie wszędzie się nada), np. 3/4 cala, to z łatwością utrzymają jej ciężar. Rury plastikowe odradzam w tym miejscu z uwagi na wytrzymałość mechaniczną (pompa musiałaby mieć wspornik) i cieplną (praca do 90 stopni w zasadzie). Silnik pompy możesz załączać ręcznie, w wariancie minimum wtykając wtyczkę do gniazdka, ale warto pokusić się o sterownik, reagujący na temperaturę z czujnikiem przypinanym opaskami do rury na wyjściu z kotła. Reasumując - praca jest do wykonania dla rozgarniętego amatora, ale może być potrzebna pomoc przy rozkręcaniu/skręcaniu rur i konieczna jest możliwość wykonania gwintów (choćby w zakładzie pracy) - tylko przy wyjątkowym szczęściu może się skończyć na zamontowaniu typowych elementów możliwych do kupienia w sklepie.
  20. Witam! Czy tylko ja zastanawiam się, gdzie umieścić baterie natryskową? Myszkowanie po Sieci pozwoliło mi jedynie określić wysokość tejże nad podłogą, ale potrzebuję jakichś wytycznych co do położenia na ścianie w poziomie. Kabina to nieco więcej niż 1/4 koła, wejście z prawej strony. Z uwagi na wiele przesłanek umieszczenie baterii natryskowej na wprost wejścia nie jest możliwe, pozostaje tylko ściana po prawej. Bateria musi być natynkowa, do tego "sitko" na pionowej rurze zamontowanej niezależnie od baterii natryskowej (odrzucam wariant z rurą wychodząca bezpośrednio w górę z baterii natryskowej), bez deszczownicy. Logika podpowiada mi, że bateria powinna być z brzegu a natrysk w głębi, wręcz w rogu kabiny, alternatywnie wszystko na środku ściany, natrysk nad baterią (umieszczenie natrysku obok pozwoliłoby zejść niżej z sitkiem – być może lepiej dla dziecka). Będę wdzięczny za wszelkie uwagi, które pozwolą mi najlepiej wybrać położenie baterii i natrysku w kabinie.
  21. Dziwne. A mnie się wydaje, że takie cudo kupowałem. I nazwę miało oficjalnie odpowiednią. Na końcach widać taką właśnie "plecionkę", jakby pęk drutów w dolnej części nadproża. I pęk musi być naciągnięty, bo delikatnie wygina nadproże w łuk. Ale ostatnio takiego nadproża w okolicy szukałem i nie było. Kupiłem więc inne nadproże zazbrojone pojedynczym cienkim drutem, w postaci belki wylanej z betonu w czymś w rodzaju szalunku z ceramiki. Tym razem bez śladów łukowatości. I nikt nie twierdził, że to inne nadproże jest strunobetonowe.
  22. Brygada idzie w zaparte, że tak ma być. Szef już jest święcie obrażony. Jedyne wyjście to chyba sąd. Łatwo napisać, ale co do czasu rozstrzygnięcia (załóżmy, że korzystnego dla właścicieli balkonu) z balkonem? W idealnym, teoretycznym świecie na tym etapie należałoby wziąć ekspertów, zapłacić za opinię a potem wziąć firmę, która wykona balkon na nowo jak należy a koszty sądownie ściągnąć od wspomnianej brygady. Niestety: wątek będzie miał wkrótce rok. Znalezienie kogokolwiek, kto zechce obejrzeć balkon i cokolwiek powiedzieć było prawie niewykonalne. Znalezieni "fachowcy" nie błysnęli chyba fachowością. Może poza jednym panem, który wypowiedział się dość dosadnie o kierowniku budowy i jego uprawnieniach oraz wyraził wstępnie chęć przygotowania kosztorysu prac (że niby musi to sobie przemyśleć i policzyć) - ostatecznie po kilku dniach powiedział, że za to się nie weźmie, bo ciężkiej roboty sporo, a efekt niepewny. Generalnie znalezienie dotychczasowej ekipy, która chciałaby podjąć się takiej roboty i jeszcze robiła jako takie wrażenie było trudne. I parę kilometrów do pokonania mieli. Z daleka - znaczy. Ale widziałem parę ich dokonań (niestety nie balkony ) i klienci byli zadowoleni. Zważywszy na to, co napisałem, przyjmuję, że balkon musi pozostać takim, jak jest. Znalazłem co najmniej dwa balkony i taras, gdzie na papę klejono płytki i na pewno nie było to 3,5cm jastrychu plus izolacja plus klej. Technologia jest mi nieznana, ale warstwa widziana z zewnątrz, to trochę więcej niż normalna porcja kleju na papie. Oglądałem te balkony pod spodem - bez wad (jeden balkon ma zaciek w miejscu skorodowania obróbki blacharskiej przy krawędzi) i chodziłem po noszącej piętno czasu, ale mocno trzymającej się warstwie gresu. Również spory taras trzyma się nieźle od kilkunastu już lat i w pomieszczeniu pod spodem nie widać przecieków. Zaprzyjaźniony właściciel wspomina coś o jakiejś siatce wtopionej w warstwę kleju. Narzeka jedynie, że nie mógł dać właściwego spadku, bo uparł się na styropian pod papą (potem panikował, że źle zrobił, bo ktoś mu powiedział, że łączenie tych materiałów nie jest dobrym pomysłem, ale jak do tej pory nie ma z tym kłopotu) i zabrakło miejsca pod progiem drzwi tarasowych, przez co po deszczu robią się kałuże. Może nie będzie to wzorcowy balkon, ale chcę powtórzyć sukces właścicieli tych trzech obiektów budowlanych. Proszę o podpowiedź, co mogę zrobić, by ów sukces uprawdopodobnić. Bo nie biorę pod uwagę rozbiórki istniejącego balkonu a coś z nim zrobić muszę.
  23. Tyle, co instalacja - jakieś trzydzieści lat. W sumie już od jakiegoś czasu się prosił o wymianę - to i owo poprzepalane, pęknięte, urwane. Ale działał a nowy kocioł to i zamieszanie i koszt...
  24. Kocioł został wymieniony na nowy. Tyle, że nowy nie miał jeszcze okazji do pracy - ciepło się zrobiło. Na zimno wody nie gubi. Natomiast z oględzin starego kotła: patrząc w świetle dnia od strony czopucha, we wnętrzu widać zacieki od części otworów na spaliny. Ale oczywiście kocioł jest suchy. Próby ciśnieniowej nie było (czas, te sprawy). Z uwagi na masy i uciążliwą pracę z dużymi średnicami stalowych rur, wymiany kotła dokonała ekipa dostawcy. Majster za nic nie chciał uwierzyć, że kocioł bez śladu traci wodę, ale oglądał każdą rurę z osobna, zrywając izolację, gdzie tylko była, by na koniec stwierdzić, że on nam nie potrafi pomóc, ale to na pewno nie "piec". Stanęło więc na tym, że zainstalował nowy kocioł i teraz czekamy (bez utęsknienia) na następny sezon grzewczy, żeby sprawdzić, czy inwestycja w nowy kocioł miała sens.
×
×
  • Utwórz nowe...