Skocz do zawartości

ashantess

Uczestnik
  • Posty

    578
  • Dołączył

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez ashantess

  1. Parkiet jest drogi, panele tanie. Co znaczy, że za tą samą cenę można kilka razy zmienić panele Jednorazowy wydatek nie tak duży jak przy parkiecie. Cyklinowanie itp też za darmo nie jest. Panele może i szybciej się zużywają, ale raczej nie mam w pokoju ruchu jak na krakowskim, żeby mi nie posłużyły parę lat.
  2. Po prostu daja niezbyt tanie rozwiazanie Ja mam w domu wodomierz, nie przeszkadza, bo w garażu schowany i przynajmniej ma ciepło. Cały ten zestaw + jakieś zaworki itp też jest w domu. A w studzience samo zamykanie-otwieranie z głównej sieci. A żeby było śmieszniej cały rząd domów zamyka się na głównej linii, tylko ja mam takie "nowoczesne" rozwiązanie Może nie jest to zbyt eleganckie, ale przynajmniej sprawdzone. A co do chowania wodomierza w skrzynce, to powiem szczerze nie słyszałam, ale ja mało oblatana w wodomierzach jestem. Zresztą wygodniej odczytać jak się ma w domu, a nie studzienke wyjmować, pewnie latarką jakąś świecić... W zimie porażka ^^
  3. Parę zdjęć dodaję, bo na razie prace stoją Tylko tyle co graty do środka jakieś dajemy ^^ Przód po inwazji brukarzy: Tył po inwazji brukary: Taras + pierwsze zieloności. Brałam z babci ogródka jak leciało Dodatkowo mój kocurek kochany - Tofik ;p I mój pierwszy kwiatuszek^^ Zakwitł u nas, reszta była przyniesiona ukwiecona ;p
  4. To pisalam, ze tam wodomierza nie ma
  5. To ja już nic nie powiem o mojej dzialce Zielone dokola to moje "terytorium" tam widac elegancko dwa slupy po lewej stronie.
  6. Oj nie. W tej studzience jest tylko zawór. I z tej studzienki jest dalej podpięcie do domu, zanim były posadzki wylane, wodomierz i te wszystkie specyfiki schowane przy ścianie w garażu. Sama studzienka to grosze. Nie pamiętam żebym za to wszystko dała z 1000 zł...
  7. Fotki niestety nie dam, bo mi sie popsulo urządzenie pstrykające (czyt. aparat ;p), ale to mniej wiecej wyglada jak taka mala studzieneczka okrągła co sie czasem w drodze robi. Ma jakies 20 cm srednicy. W dol jest pionowo teleskopowa rura, ktora sie takim smiesznym kluczem zakreca i odkreca i wtedy jest woda albo nie ma Sprawuje sie tak, ze jak na razie nie wiem do konca, bo nie musialam sprawdzac A jak to jest do konca wykonanie nie wiem, bo to hydraulik robil Cos takiego tylko samo okrągłe. Obrazek zapożyczony z neta.
  8. Ja tam mam przed domem studzienkę. W razie czego zawór u siebie, nie muszę prosić żeby ktoś przyjechał wodę zakręcił. Zresztą jakby zakręcił to parę domów wody nie ma... Teleskopowa jakaś, chociaż głęboko to dostęp łatwy. I z kostki bardzo się nie odróżnia, bo niewielka.
  9. Z tymi nogami do drzwi to i ja słyszałam, że tak się zmarłych wynosi. Niby w zabobony nie wierzę, ale chyba podświadomie mam wszystkie łóżka bokiem do drzwi
  10. U nas były montowane na podpórkach... Otwór był większy od drzwi, ponieważ nie było jeszcze posadzki. Przy wylewaniu posadzki drzwi zostały zalane pod spodem razem z podpórkami (betonowymi zresztą). A z zewnątrz dodatkowo zabezpieczone przeciw przemakaniu. Nie wiem czy tak się robi prawidłowo, ale tak zrobili u nas ;p
  11. Najlepiej zacząć od sypialni. Jak się już ma takową, to można zaopatrzyć się w łóżko Tez się nasłuchałam i naczytałam o żyłach wodnych. W sumie zawsze można dla świętego spokoju nająć różdżkarza i zapłacić mu za rundę z kijkiem po sypialni. Jeśli to ma ukoić zszargane nerwy z powodu źle ustawionego łóżka ^^
  12. W sumie macie rację. Ja tylko taka bojąca jestem Spróbujemy chyba najpierw ugodowo z nimi, a potem się zobaczy co dalej. Ale powiem szczerze, aż się ucieszyłam jak sobie uświadomiłam, że mam tą umowę
  13. Szczerze mówiąc, to dopiero po fakcie zaczęło to wszystko wychodzić. Dla mnie dach jak dach, nie wiedziałam jak te dachówki powinny leżeć, to myślałam że jest ok. Tak samo reszta. Dopiero po trochu każdy mi przetłumaczał jak być powinno. Niby umowę mam, ale współpracę skończyliśmy w bardzo niemiłej atmosferze. Teraz nie wiem, czy mogę ubiegać się o jakieś odszkodowanie czy coś...
  14. Na mój gust łóżko się ustawia, jak pasuje Żeby wygodnie wstać i się położyć.
  15. To ja trochę o sobie ;P Do dachu mieliśmy "fachowca", że głowa mała. Na umowie: 1. wykonanie więźby 2. wykonanie pokrycia 3. zamontowanie okien dachowych 4. zamontowanie orynnowania 5. obróbki dekarskie i wykończenie kominów A teraz: 1. więźba krzywa, dachówki nie wszedzie chciały się układać... 2. pokrycie robione metodą "na śledzika" (dachówki są ułożone zapewne w jakiś konkretny sposób, tylko do tej pory nie wiemy w jaki ) 3. okna poziom trzymały tylko jak leżały na posadzce... Podczas wykańczania poddasza płytami g-k okazało się "niespodziewanie", że trzeba przy oknach poprawiać co się da, bo przy otwieraniu zachodzą... Jak autobus przegubowy... 4. rynny ciekły na każdym złączeniu... Tylko że podczas montażu nie padało, to się nie domyślił nikt wody wlać i sprawdzić No i spusty to już było za duże wyzwanie... 5. kominami woda na poddasze wpływała, ale że j.w. deszcz nie padał, to przy montażu wszystko było ok. Wizja lokalna ujawniła dziury w "uszczelnianiu" (nie wiem jak coś, co się nazywa uszczelnianie może być dziurawe, ale ok) i poszły na to prawie dwa uszczelniacze dekarskie. Na jeden komin. Kominy są dwa... w drugim jeszcze nie sprawdzane, bo już nerwy siadały... Tak, to wszystko można było pilnować w trakcie, owszem. Ale przy dwójce dzieci i limitowanym czasie to ja sobie mogłam... Zresztą, nawet jakbym tam mieszkała w trakcie budowy, to i tak nie wiedziałabym co jest nie tak. Dla mnie fachowiec wie co robi, jakbym umiała sama to bym fachowca nie brała...
  16. wystarczy miec duza sypialnie, to i łóżko moze byc duze
  17. Nieuchronnie zbliżała się zima, a dach ciągle nie był skończony. Głównie dlatego, że część dachówki nie dojechała w terminie, ale w sumie i fachowców miałam niekoniecznie skorych do roboty. Niestety musieliśmy się z nimi rozstać w niezbyt miłej atmosferze, ale przynajmniej ograniczyliśmy sobie nerwowość, która i tak przy budowie spora. Mimo iż dach jeszcze nie w pełni skończony, w środku ciągle trwały prace. Oprócz wspomnianej instalacji elektrycznej, hydraulik też dokończył swoje dzieło i po wylaniu posadzki: mogli wkroczyć tynkarze: W sumie najbrudniejsza robota została wykonana w miarę szybko, 5 dni pracy uwieńczonej pierwszą "parapetówką" 6-tego listopada 2010. W mało atrakcyjnym garażu, ale za to miejsca dużo i drzwi szerokie Przed zimą zdążyliśmy jeszcze otynkować zewnątrz: Wstawiony też został kominek, na razie bez obudowy, ale już ogrzewanie było Teoretycznie zimą prace ustają. W praktyce dopiero się zaczęło Poddasze, czyli nasz cudny "hangar" zwany też "lądowiskiem" powoli zaczął stawać się trzema pokojami, garderobą i łazienką. W międzyczasie kominek dostał swoją obudowę: W połowie stycznia przybył też glazurnik. Zaczęliśmy od kuchni, ponieważ niedługo potem miały zjechać meble pod zabudowę. Podłoga - też płytki. Pod koniec stycznia dotarły zamówione jeszcze w tamtym roku drzwi. A w łazience zamontowaliśmy podstawowe sprzęty codziennej potrzeby W połowie lutego udało się skończyć układanie płyt na poddaszu. Na razie bez szpachlowania: A gdy przyszła wiosna nasz domek wyglądał już tak: Czekaliśmy już z zewnątrz tylko na brukarzy (którzy w tamtym tygodniu ułożyli wreszcie kostkę - zdjęcia potem). A w środku powoli przygotowaliśmy dom do mieszkania. Ponieważ na początku marca urodziła nam się córeczka, zdecydowaliśmy się na chrzciny już w nowym domu. Głównie ze względu na dużą przestrzeń ^^ Zdjęcia z wykończeń dodam później, ciężko mi teraz się zebrać na fotografowanie^^ Co do kosztów, to powiem szczerze zaniedbałam regularne wpisy z faktur. Czasu mało, pracy dużo i dzieci dodają swoje. Staramy się szukać najtańszych rozwiązań, ale nie znaczy że najgorszych. Brukarzy jestem w stanie polecać każdemu. Nie wzięli dużo pieniędzy, zrobili co sobie wymyśliliśmy i jeszcze odliczyli na koniec trochę, za miłe słowo i trochę strawy ^^ Cdn..
×
×
  • Utwórz nowe...