Przecież wiesz, że adaptacja wymaga, z przyzwoitości chociaż raz, bycia na miejscu, wymaga zaprojektowania przyłączy, pozyskania zapewnień dostawy mediów, uzyskania mapy do celów projektowych, uzgodnień z miejscowym ZUD'em, osadzenia w miejscowych realiach wymyślonego przez siebie projektu. Za takie pieniądze nie da się przeprowadzić całego procesu otrzymania pozwolenia na budowę. Poszliśmy krok dalej, ale na trzy się na damy namówić, chyba że piekarz dostarczy mi bułki do domu co dzień rano, a właściciel sklepu H&M mojej żonie przywiezie sukienki do domu i pozwoli wybierać przez godzinę w cenie sukienek. Dlatego wszyscy nie oferują adaptacji typowego projektu. Jeśli ktoś będzie chciał, bo nas polubi i zaakceptuje odrębną wycenę dla adaptacji, to czemu nie, pewnie że wykonamy. To, że trzeba wykonać adaptację, to nie jest nasz pomysł, tylko obowiązującego prawa, nie patrzyłbym na to z perspektywy, że trzeba zapłacić, tylko że trzeba wykonać, a jeśli ktoś ma temu poświęcać czas, paliwo, opony, sprzęt i kilka lat na studiach, to chyba trzeba za to zapłacić.