W czarowanie zmianami klimatycznymi nie wierzę (klimat sam się zmienia w różnych cyklach od powstania planety, przyśpieszany czasem różnymi zdarzeniami i teraz jesteśmy na początku kolejnej zmiany i nic na to nie poradzimy) i w te pół miliona regularnie eksploatowanych samochodów", ale na wpływ zanieczyszczonym powietrzem w eksploatowanej kuchni z płytą gazową i zatrutym tlenkami azotu powietrzem na zdrowie mieszkańców - w szczególności dzieci - już tak...
Zawsze jednym z najważniejszych argumentów na odejście od gazu w rozmowach z inwestorami były "oszczędności" przy utrzymaniu czystości w pomieszczeniach - przede wszystkim kuchennych i mniej pracy w odtłuszczaniu kuchni ( mebli, ścian, okien)... Że powietrze się zanieczyszcza tlenkami azotu, węgla - tego inwestorzy byli świadomi, aleeee... oni przecież będą wietrzyć, czujniki gazu i czadu instalować, wentylację poprawiać i nic złego nikomu nie grozi... Mniej więcej w połowie przypadków udawało mi się przekonać inwestorów do rezygnacji z gazu...
Nawiasem mówiąc, parę dni temu mieliśmy na osiedlu w którym mieszkam poważną awarię w zasilaniu w energię elektryczną - po prostu sfajczył się transformator i przez ponad dwie doby byliśmy bez prądu... światło z ledowych latarek, z naświetlacza z panelem FV, powerbanków, telefony i laptopy ładowane u dzieci (mieszkających w innych częściach miasta)... Problemem było to, że płyta indukcyjna była zimna jak umarłego doopa i nie chciała - tak sami zresztą jak i czajnik elektryczny nawet wody na herbatę i kawę zagotować Na taką okoliczność kilka lat temu zakupiłem... gazową kuchenkę turystyczną z małym zapasem kartuszy z propanem... I pomogła ta kuchenka "przetrwać" mnie i sąsiadce... ale w kuchni dało się poczuć różnicę w komforcie przebywania podczas gotowania wody, czy odgrzewania zupy... Nawet garnki i patelnia "inaczej" się "zachowywały"
Kuchenka wygląda tak - obrazek z allegro: