Oczywiście, że budowałam świadomie.
Przy takich pieniądzach, jakie trzeba wydać na budowę, musiałabym być milionerką, by budować bez dogłębnego przygotowania, bez myślenia, jak utrzymać dom z emerytury, bez przekopania się przez setki tematów na forach budowlanych.
Dlatego dom był budowany w standardzie NF 40 (na pasywny zabrakło niestety kasy), tak by spełniał wymogi energetyczne na rok 2021.
Energooszczędność to był priorytet (projekt indywidualny), a nie ozdobne daszki, lukarny, balkoniki i inne niepotrzebne, ale ładnie wyglądające bajery - czym kuszą na wizualkach gotowce. Dlatego mój dom to klocek.
Na dziś wiem, że wybór gazu był błędem, trzeba było zdecydować się na czysty prąd. Stchórzyłam.