Skocz do zawartości

Historia edycji

demo

demo

16 godzin temu, Elfir napisał:

Demo - może to kwestia tego, co uważamy za "śmiecenie"? Bo dla mnie to sytuacja, w której resztki rośliny walają się po całym ogrodzie i sa trudne do usunięcia (coś jak igły modrzewia), a dla ciebie to chyba po prostu jakiekolwiek liście leżące u podstawy rośliny? 

Nie chciałem już w to wchodzić ale pytasz więc z grzeczności odpowiadam.:) 

Bardzo lubię naturalnie wyglądające ogrody i takie wiesz mocno zarośnięte z wieloma gatunkami roślin. Wspomniany modrzew i jego igły nigdy by mi nie przeszkadzały, ale walające się po całym ogrodzie, roznoszone przez wiatr, liście miskanta niestety już tak. Skądinąd porównanie liści miskanta do igły modrzewia jest jednak mocno nietrafione bo to wielkość jak jeden do kilku tysięcy, a i kolor zupełnie innny.

Ogród może być mniej lub bardziej naturalistyczny, wiele też zależy od samego rozmiaru który jak wiadomo jednak ma znaczenie.:icon_smile: 

Mam niestety niewielki areał więc z konieczności muszę ograniczać rozrost niektórych roślin, a cała sztuka jest w tym by robić to w taki sposób żeby praktycznie nie było w tym widać ingerencji ludzkiej ręki. Albo też tworzyć coś co jest jednak sztucznym, ale jakby miniaturowym odzwierciedleniem krajobrazów pełnowymiarowych. Nawiązuję tu do ogrodów japońskich które są moim ulubionym gatunkiem, w których niby wszystko wygląda naturalnie, a tak naprawdę jest wynikiem pracy ludzkich rąk.

Naturalizm też nie może oznaczać że wszystko zostawiamy naturze, bo wyjdzie z tego las albo coś zarośnięte krzaczorami, chwastami i samosiejkami. 

Po tym przydługim wstępie muszę Ci przyznać rację że to śmiecenie wcale nie jest jakimś argumentem koronnym by nie sadzić takich roślin. Tak naprawdę mnie to aż tak bardzo nie przeszkadzało, pozbierało się co kilka dni te wspaniałe, długie na pół metra listeczki i znowu było cacy, szkoda tylko że nie leżały u "podstawy rośliny" ale walały się po całym ogrodzie i u sąsiadów też.;) A szum liści w mroźne zimowe dni jest naprawdę bezcenny, szkoda tylko że tak mało wtedy siedzimy w ogrodzie, więc niewiele tego piękna chłoniemy.

Natomiast wycinanie tego cholerstwa wcale nie jest takie trudne i Baszko nie obawiaj się tego, wcale ale to wcale. No jasne że nie wytniesz tego za jednym pociągnięciem jak kosą, ale po jednym badylu i takim sekatorem dźwigniowym dasz radę bez żadnego problemu.

Polecam takie cuś:

1105ku.jpg.46e394590eb636ea37c22338a9cd550c.jpg

 

 

 

 

 

 

demo

demo

16 godzin temu, Elfir napisał:

Demo - może to kwestia tego, co uważamy za "śmiecenie"? Bo dla mnie to sytuacja, w której resztki rośliny walają się po całym ogrodzie i sa trudne do usunięcia (coś jak igły modrzewia), a dla ciebie to chyba po prostu jakiekolwiek liście leżące u podstawy rośliny? 

Nie chciałem już w to wchodzić ale pytasz więc z grzeczności odpowiadam.:) 

Bardzo lubię naturalnie wyglądające ogrody i takie wiesz mocno zarośnięte z wieloma gatunkami roślin. Wspomniany modrzew i jego igły nigdy by mi nie przeszkadzały, ale walające się po całym ogrodzie, roznoszone przez wiatr, liście miskanta niestety już tak. Skądinąd porównanie liści miskanta do igły modrzewia jest jednak mocno nietrafione bo to wielkość jak jeden do kilku tysięcy, a i kolor zupełnie innny.

Ogród może być mniej lub bardziej naturalistyczny, wiele też zależy od samego rozmiaru który jak wiadomo jednak ma znaczenie.:icon_smile: 

Mam niestety niewielki areał więc z konieczności muszę ograniczać rozrost niektórych roślin, a cała sztuka jest w tym by robić to w taki sposób żeby praktycznie nie było w tym widać ingerencji ludzkiej ręki. Albo też tworzyć coś co jest jednak sztucznym, ale jakby miniaturowym odzwierciedleniem krajobrazów pełnowymiarowych. Nawiązuję tu do ogrodów japońskich które są moim ulubionym gatunkiem, w których niby wszystko wygląda naturalnie, a tak naprawdę jest wynikiem pracy ludzkich rąk.

Naturalizm też nie może oznaczać że wszystko zostawiamy naturze, bo wyjdzie z tego las albo coś zarośnięte krzaczorami, chwastami i samosiejkami. 

Po tym przydługim wstępie muszę Ci przyznać rację że to śmiecenie wcale nie jest jakimś argumentem koronnym by nie sadzić takich roślin. Tak naprawdę mnie to aż tak bardzo nie przeszkadzało, pozbierało się co kilka dni te wspaniałe, długie na pół metra listeczki i znowu było cacy. A szum liści w mroźne zimowe dni jest naprawdę bezcenny, szkoda tylko że tak mało wtedy siedzimy w ogrodzie, więc niewiele tego piękna chłoniemy.

Natomiast wycinanie tego cholerstwa wcale nie jest takie trudne i Baszko nie obawiaj się tego, wcale ale to wcale. No jasne że nie wytniesz tego za jednym pociągnięciem jak kosą, ale po jednym badylu i takim sekatorem dźwigniowym dasz radę bez żadnego problemu.

Polecam takie cuś:

1105ku.jpg.46e394590eb636ea37c22338a9cd550c.jpg

 

 

 

 

 

 

demo

demo

15 godzin temu, Elfir napisał:

Demo - może to kwestia tego, co uważamy za "śmiecenie"? Bo dla mnie to sytuacja, w której resztki rośliny walają się po całym ogrodzie i sa trudne do usunięcia (coś jak igły modrzewia), a dla ciebie to chyba po prostu jakiekolwiek liście leżące u podstawy rośliny? 

Nie chciałem już w to wchodzić ale pytasz więc z grzeczności odpowiadam.:) 

Bardzo lubię naturalnie wyglądające ogrody i takie wiesz mocno zarośnięte z wieloma gatunkami roślin. Wspomniany modrzew i jego igły nigdy by mi nie przeszkadzały, ale walające się po całym ogrodzie, roznoszone przez wiatr, liście miskanta niestety już tak. Skądinąd porównanie liści miskanta do igły modrzewia jest jednak mocno nietrafione bo to wielkość jak jeden do kilku tysięcy, a i kolor zupełnie innny.

Ogród może być mniej lub bardziej naturalistyczny, wiele też zależy od samego rozmiaru który jak wiadomo jednak ma znaczenie.:icon_smile: 

Mam niestety niewielki areał więc z konieczności muszę ograniczać rozrost niektórych roślin, a cała sztuka jest w tym by robić to w taki sposób żeby praktycznie nie było w tym widać ingerencji ludzkiej ręki. Albo też tworzyć coś co jest jednak sztucznym, ale jakby miniaturowym odzwierciedleniem krajobrazów pełnowymiarowych. Nawiązuję tu do ogrodów japońskich które są moim ulubionym gatunkiem, w których niby wszystko wygląda naturalnie, a tak naprawdę jest wynikiem pracy ludzkich rąk.

Naturalizm też nie może oznaczać że wszystko zostawiamy naturze, bo wyjdzie z tego las albo coś zarośnięte krzaczorami, chwastami i samosiejkami. 

Po tym przydługim wstępie muszę Ci przyznać rację że to śmiecenie wcale nie jest jakimś argumentem koronnym by nie sadzić takich roślin. Tak naprawdę mnie to aż tak bardzo nie przeszkadzało, pozbierało się co kilka dni te wspaniałe, długie na pół metra listeczki i znowu było cacy. A szum liści w mroźne zimowe dni jest naprawdę bezcenny, szkoda tylko że tak mało wtedy siedzimy na ogrodzie, więc niewiele tego piękna chłoniemy.

Natomiast wycinanie tego cholerstwa wcale nie jest takie trudne i Baszko nie obawiaj się tego, wcale ale to wcale. No jasne że nie wytniesz tego za jednym pociągnięciem jak kosą, ale po jednym badylu i takim sekatorem dźwigniowym dasz radę bez żadnego problemu.

Polecam takie cuś:

1105ku.jpg.46e394590eb636ea37c22338a9cd550c.jpg

 

 

 

 

 

 

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...