Sprawa wygląda tak:W piątek przyjdzie kominiarz na oględziny powstałych szkód.Jeżeli okaże się,że komin jest uszkodzony,popękał,czy coś w tym rodzaju,to będzie trzeba wstawić w komin rurę,żeby dym nie rozchodził się pęknięciami.Z tego,co się dowiedziałem(jakieś forum),to za tę operację koszta ponosi wspólnota.Nie ja,ponieważ do komina podpięte są jeszcze 2 piece sasiadów z niższego piętra.Także teraz nie wiadomo kto 'podpalił' wczoraj komin.Wszystko pogmatwane. Jak napisałem,mam piecyk c.o + kaloryfery.Centralne lokalne.Inni mają jeszcze piece.W administracji powiedziano mi,że człowiek,który założył to centralne,zrobił to samowolnie,bo oni nie mają u siebie żadnych zezwoleń i kwitów w tej sprawie.Ja takowych też nie posiadam.Ale to centralne jest od około 1989 roku.Więc pytam jak to się stało,że przez 20 lat nikt nic nie zrobił w tej sprawie.Podobno tamten właściciel mieszkania miał zlikwidować ten piecyk,czy jakoś tak.Ale jeżeli tego nie zrobił,to dlaczego przez te lata nikt tego nie wyegzekwował?Administratorka powiedziała,że teraz te zobowiązania ciążą na mnie jako nowym właścicielu.Bezsens.Chyba chcą winę zrzucić na mnie? Druga sprawa.Widziałem dziś,że z komina leci dym.Pewnie sąsiedzi z piętra niżej palą w naszym kominie.Mnie straż zakazała palić,aż nie będzie ekspertyz stanu komina.Na logikę im też powinna zakazać,tak?Nie wiem już co o tym myśleć.Głowa pęka co do rury.jeszcze nikt nie wstawił.