
jaska
Uczestnik-
Posty
87 -
Dołączył
-
Ostatnio
-
Dni najlepszy
1
jaska last won the day on czerwca 26 2011
jaska had the most liked content!
Aktyw
-
Punkty pozostałe
83
jaska's Achievements

Początkujący (1/4)
2
Reputacja
-
A moze duza bezwladnosc cieplna to wlasnie zaleta? - mam co do tego mieszane uczucia. Wydaje mi sie, ze dzieki temu latwiej bedzie utrzymac stala temperature. Wolno sie nagrzewa ale i wolno sie wyziebia. Nie jestem pewna co jest wazniejsze. W zasadzie w zime sie pali naokraglo wiec dzieki tej plycie nie grozi wyziebienie w razie wygasniecia pieca podczas nieobecnosci. Moglabym sie pokusic o stwierdzenie, ze bezwladnosc cieplna jest bardziej komfortowa. A jesli jest potrzeba szybkiego rozgrzania sie np. po powrocie z pracy to mozna rozpalic w kominku. Tak, ze wracam do pytania odnosnie wydajnosci. Chodzi mi o to czy na jeden metr szescienny objetosci ogrzewanej tym sposobem bedziemy potrzebowali takiej samej ilosci opalu jak w przypadku grzejnikow sciennych lub ogrzewania podlogowego wodnego? Zakladam tutaj, ze liczymy od momentu ustalonej temperatury poczatkowej np. 20 stopni i zamierzamy utrzymac ja przez okres np. jednego miesiaca (zalozmy styczen lub luty - jako ze sa najzimniejsze). Czy ktos cos takiego mierzyl?
-
Poszukuje kierownika budowy - rozpoczecie budowy sierpien 2011 - fundament, reszta 1 miesiac w 2012. budowa w technologii polbala.
-
Jak w temacie - kto ma Legalett i moze opisac czy jest zadowolony lub jak bardzo jest zadowolony Fundamentowa plyta grzewcza kosztuje okolo 50 tys /100m2 domu (prawdopodobnie)- w to wchodzi rozlozenie takze kanalizacji oraz wypuszczenie wody. Czyli inwestor podlacza tylko piec i moze sie grzac nawet bez domu... Bardzo jestem ciekawa jak wydajne jest to ogrzewanie. Czy cieplo nie "idzie" w ziemie? Czy ma ktos domek drewniany na takiej plycie?
-
hmmm a mnie hydromasaż łaskocze i nie mogę się kąpać....
-
Ja mam działkę narożną i dostęp zarówno do drogi powiatowej jak i gminnej. W gminie doradzili mi, zebym zrobiła zjazd do drogi gminnej gdyż z powiatowa bede miec duzo biegania, zachodu i papierologii... Skoro wiec urzędnicy sami mówią że jest z tym taki kłopot to znaczy że rzeczywiście jest. Wiem jak prosto jest w gminie - zanosze mapki z projektem , oni przerysowwuja na miejscu do swoich mapek i tyle - i moge sobie robić co chcę. Moj sąsiad, który ma dostęp tylko do drogi gminnej robił zjazd i też mi opowiadał że strasznie musiał się nabiegać i bardzo się o wszystko czepiali. Ja nie wiem o co dokładnie można się w tym temacie "czepiać" ale pewnie jak się chce to się wszędzie coś znajdzie.
-
tez takiego kiedys szukalam... jedna z propozycji: http://projekty.dom.pl/an_glaz.htm Mozna zwiekszyc do 30 stopni kąt nachylenia dachu i zaadoptowac dodatkowo poddasze i w ten sposob zyskac dodatkowa powierzchnie.
-
A ja projektowalam swoj na bazie Lary : http://www.domywstylu.eu/projekty/jednorod...parterowe/lara/ Dom z tradycyjnego bala jest drozszy i ponadto jest z nim kupe roboty podczas uzytkowania - trzeba co jakis czas go doszczelniac. Natomiast dom z polbala jest duzo prostszy i mysle, ze jego cena nie jest wyzsza od murowanego poniewaz np. nie potrzeba ciezkiego fundamentu tak jak do murowanych. Prawda jest taka ze jesli bierzesz firme do wykonania deweloperskiego to zarowno dom z polbala jak i dom murowany wyjdzie w tej samej cenie. Murowac mozna systemem gospodarczym a stawiac z bala systemem gospodarczym nie za bardzo - no chyba, ze ktos sie naprawde na tym zna... Co do kornikow to sa zabijane na etapie obrobki drewna - dlatego dzisiejsze bale juz nie sa ekologgiczne Ja rowniez mialam dylemat z wyborem technologii i dlatego sie w ogole na tym forum pojawilam. No i zdecydowalam ze bedzie bal - bo duzo szybciej niz murowany a solidniejszy (wedlug mnie) niz kanadyjczyk. Natomiast wyglad zewnetrzny w ogole nie gral roli - lubie murowane i lubie drewniane. W zasadzie to u mnie zdecydowalo tez to, ze mam w rodzinie zarowno domy drewniane (budowane wedlug starych wiejskich sposobow z bardzo grubego bala prostokatnego) jak i murowane. Wszystkie te drewniane po pewnym czasie zostaly docieplone od zewnatrz i otynkowane, i teraz wygladaja jak murowane. Wiec z obserwacji widze ze z balem mozna robic to samo co i z murowanym. Ale szczerze powiedziawszy to w tych starych domach drewnianych ocieplonych jest duzo cieplej i jakos tak przyjemniej niz w murowanych. Nie wiem dlaczego - byc moze to jest wlasnie ten "klimat"? W kazdym badz razie powietrze jest inne - tak jakby cieplejsze nawet w zimie gdy wchodzi sie po dluzszej nieobecnosci do wychlodzonego domu...
-
Mysle, ze latwiej jest rozbudowac badz tez przeorganizowac szczególnie wewnetrznie dom drewniany - latwiej jest piłą motorową wyciąć dziurę w ścianie drewnianej (bez wielkiego bałaganu), bądź też rozbroić płyty gk czy OSB niż zburzyć/modelować murowaną ścianę. Uważam że drewno jest bardziej "dynamiczne". Np ja zamierzam na parterze na początek zrezygnować w ogole ze ścianek nośnych między salonem(25m2) a sypialnią(~21.75m2) dzieki temu powieksze salon a jesli pojawia sie dzieci i sypialnie przeniesie sie z poddasza na parter (bo blizej do kuchni, czajnika, mleka itp) zbuduje scianki dzialowe. No a jesli dzieciak urosnie i sie wyprowadzi a my nadal bedziemy na tyle sprawni zeby śmigać po schodach to znowu rozbroimy te ściankę działową. Pewnie ktoś powie "crazy person..." ale ile ludzi na świecie tyle charakterów... A już na pewno łatwiej jest zrobić remont nie zmniejszając powierzchni domu - np wymieniamy płyty gk i już - tak zrobił kuzyn mojego męża w ponad 50-cio letnim drewnianym domku - i teraz wygląda jakby był świeżo wybudowany a zajęło mu całe to remontowanie raptem miesiąc (trzech pracowników na około 100m2 - podłogi i sufity również zostały wymienione).
-
Tez tak słyszałam. Podobno pod styropianem lubi się pojawiać pleśń a pod wełną nie. Ale nie wiem w takim razie jak działa izolacja cieplna z wełny. Może ktoś wytłumaczy?
-
Nie no totalna przesada: budowanie dla siebie to niby egoizm??? Moi jedni dziadkowie wybudowali dom z bali a drudzy dom murowany - zaraz po wojnie. i tak problem teraz wlasnie maja dzieci i wnuki z domem murowanym - nikt nie chce tam zostac bo "bryla nie taka", "za wysokie sufity", "beton jakosciowo kiepski jak na tee czasy", "szkoda inwestowac w stary beton jak mozna nowy i duzo lepszy i dopasowany do wlasnych potrzeb postawic"... - oj duzo jeszcze moglabym wyliczac. A dom drugich dziadkow? - babcia jeszcze zyje ale juz mowi: "jak umre to sobie rozbierzecie, dzialeczka ladna bedzie, w lepszym miejscu postawicie...". Dom po prababci (byl drewniany) wnuczkowie rozebrali i sobie na tych samych fundamentach nowy, ladniejszy zbudowali... Moj znajomy rozbiera wlasnie murowany dom bo dzialke tanio kupil dzieki temu ze na niej stal wlasnie okolo 70-cio letni murowany dom. Ja tez jestem wobec tego egoistka bo buduje tylko dla siebie. Ale jak bede miec dzieci to im na pewno pomoge sie usamodzielnic i jesli beda chcieli zyc blisko mnie to na pewno znajdzie sie dla nich niedaleko jakas pusta dzialka na ktorej beda mogli zwizualizowac wlasny pomysl na dom. A i jeszcze jedno - sama nigdy bym sie nie zdecydowala na kupno 50-cio letniego domu. Juz 20-to latki mi sie nawet nie podobaja bo architektura nie taka, i rozmieszczenie pomieszczen tez nie takie. Dom moich rodzicow ma 28 lat - jest duzy i rodzice wlasnie zaczeli sie zastanawiac kto w nim zamieszka skoro kazdy wyprowadzil sie tam gdzie znalazl prace. I pewnie bedzie nam przykro go sprzedac i bedzie stal po ich smierci tak dlugo az dorosna ci ktorzy do niego sentymentu juz nie beda miec zadnego... Zobaczcie jak z roku na rok zmieniaja sie technologie, jak sie wszystko rozwija lacznie z budownictwem - czy nie wydaje wam sie ze budowanie dla potomnych to glupota??? lepiej zbudujcie mniejszy dom, wezcie mniejszy kredyt zeby go splacic w ciagu 15-20 lat i potem wziac kolejny duzo juz mniejszy aby dzieciakom sie do ich wymarzonego domu/mieszkania dorzucic. I pamietajcie, ze wasze dzieci moze w ogole nie beda chcialy mieszkac w domu - moze beda wolaly mieszkanie na 14-tym pietrze z widokiem na przystanek metra... Niedawno zapytala mnie kolezanka z pracy ile bede miec lazienek w domu - powiedzialam ze jedna, a ile bede miec pieter w domu - powiedzialam ze jedno(parter + male poddasze), a gdzie moje dzieci beda mieszkac? - powiedzialam ze tam gdzie sobie zamarza... Na to stwierdzila ze przeciez dom powinno sie budowac duzy bo to DOM - a ja na to: po co? zeby sie z mezem w nim w chowanego bawic? ;P Wiem, ze sie rozpisalam ale jeszcze dodam - znam rodziny, ktore mieszkaja w taki sposob: rodzice na parterze a dzieci (malzenstwo) na pietrze. Zadna z tych rodzin nie jest zadowolona. A czy nie latwiej byloby zbudowac odrazu tylko jedna kondygnacje a potem dzieciaka tez jedna kondygnacje ale na innej dzialce?
-
Ja jednak wybieram chaos (artystyczny nielad) - jak zwal tak zwal... To znalazlam u konkurencji wlasnie:
-
Nie wyobrazam sobie, zeby ktokolwiek w ogole mogl chciec mieszkac z rodzicami czy tesciami lub, ze tescie (rodzice) chcieliby mieszkac z dziecmi. Moje motto: "Wolnoć Tomku w swoim domku!". Jesli kiedys bede miec dzieci to pomoge im sie usamodzielnic w odpowiednim czasie. Mysle, ze rodzice tak wlasnie powinni postepowac - a pomoc nie zawsze musi byc finansowa bo np. opieka nad dzieckiem podczas gdy mlodzi buduja/pracuja to takze duze wsparcie. Z reszta nie wyobrazam sobie, ze nie moge przejsc nago po kapieli do pokoju bo moge po drodze spotkac tesciowa lub jeszcze gorzej - tescia hmmm albo lepiej - tesc z kapieli wychodzi i drepta nago przez cala dlugosc domu po bielizne do swojej garderoby...
-
ja rowniez glosuje za kuchnia otwarta na salon. u mnie taka wlasnie bedzie. zaplanowalam cos w rodzju paneli przesownych - jak dzwi przesowne ale nie chowajace sie w scianie tylko zasuwajace sie jeden na drugi - jako imitacja sciany i tak aby moc zmieniac polozenie - np przesowam w szystkie panele w strone hallu i mam niby scianke i kuchnie w kształcie prostokata, przesowam wszystkie na lewa do sciany zewnetrznej i mam caly salon z przestrzenia kuchenna w ksztalcie trójkąta, lub zasowam panele i oddzielam calkowicie kuchnie od salonu a od strony hallu pozostaje wejscie rowniez z przesownymi drzwiami. tak sobie to wlasnie zaplanowalam juz dawno temu poniewaz dokladnie wiem jak uzytkuje przestrzen kuchenna -a mianowicie na kilka sposobow - czasami wszystko lsni, czasami jest balagan a czasami przydalaby sie dodatkowa przestrzen bo goscie tez lubia pomagac w kuchni, a czasami smutno samej gotowac gdy druga polowka akurat oglada mecz w salonie, a czasami cholera bierze jak trzeba sie drzec zeby ktos z salonu uslyszal np "nalejcie mi tez wina bo zaraz ide , a kto jeszcze chce kawe?!!!" - oh jak mnie wkurza to darcie... , a po chwili "uwaga bo z goracym ide!!!!!"... ma ktos tez tak ze w kuchni nic nie slychac co sie w salonie dzieje i odwrotnie - mimo ze to odleglos tylko okolo 5 metrow - ale zalamania akurat tak zrobione, ze nic nie mozna zrozumiec jak sie normalnie mowi ....
-
Musze te zmiany zwizualizowac lecz podestu na pewno nigdzie nie zrobie poniewaz jestem za "NIE" wszystkim "extra" podestom czy schodkom - jesli nie sa konieczne to do widzenia. Po prostu nie chce sie o nie potykac, dzieciaki rowniez potykaja sie czy spadaja - no i nie wyobrazam sobie kapac malego dziecka w takiej wannie na podescie - a bardzo wygodne jest wtawianie mniejszej wanienki do duzej wiec wyobrazcie sobie ze wyjmuje dziecko z wanny i za kazdym razem musze pokonywac ten schodek na "podest"... Ale nad przekreceniem wanny i postawieniu bokiem juz rzeczywiscie sie zastanawiam - przekonaliscie mnie wiec sprobuje.
-
szafki udaja ze sa obudowa pralki... Ta zamiana WC i pralki rzeczywiscie jest korzystniiejsza. Dzieki wielkie - na pewno kibelek nie wroci do poprzedniego rogu