ja też na geodetach sie troszku przejechałam... Kupowałam działke którą trzeba było scalić i na nowo podzielić w oparciu o wydane warunki zabudowy. Też byłam zbywana... Ale postępowałam tak upierdliwie,że w końcu geodeta nie wytrzymał i przyznał że jest zawalony robotą i znalazł mi innego wolnego i tenże pan pokroił ziemie szybciutko,niecały miesiąc i miałam mapke do celów projektowych. Pomogło też dużo to że ten pan pracuje w geodezji w starostwie. Proponuje udać sie tam,może któryś z panów geodetów przyjmie zlecenie i pośpieszy wszystko do minimum ustawowego