Skocz do zawartości

Historia edycji

Dnia 4.01.2022 o 12:30, retrofood napisał:

 

Ubiegłej zimy to nawet telefon znalazłem jak śnieg stopniał (nie do końca). Mój własny. Na podwórku, przy ścieżce, którą odśnieżałem kilka dni wcześniej.

I w dodatku wcale nie płakałem przez ten okres. 

 

Pewnej zimy, w latach 90-tych, jechałem z kolegą na spotkanie biznesowe. A był mróz. No i przed Białymstokiem zatrzymaliśmy się w szczerym polu (kibelków na stacjach  benzynowych jeszcze wtedy nie było na zawołanie) i wysiedliśmy w samych marynarkach. A kluczyki zostały w aucie. No i w trakcie, zadziałały zamki. Zostaliśmy na zewnątrz bez płaszczów.

Auto wypasione, kolega nie chciał wybijać szyby, więc nawet podjechałem okazję na pobliską policję, aby dali namiary na jakiegoś włamywacza. Nie pomogło. Powiedzieli, że taki pan Zbyszek jest najlepszy, ale wyjechał gdzieś na gościnne występy, pewnie do Warszawy.

Po dwóch godzinach pomógł nam kierowca TIR-a. Pokazał, i to kilkoma sposobami, jak w ciągu kilku sekund otwiera się zamki w samochodzie. Praktycznie bez narzędzi. Albo wykorzystując to, co jest dostępne na zewnątrz samochodu. 

On miał w swoim aucie piłeczkę golfową. I nią otworzył nasz zamek. Ale można też wykorzystać np. ... wycieraczkę samochodową.

 

Teraz jestem właściwie włamywaczem kwalifikowanym. Bo z tym kumplem spróbowaliśmy wtedy po kilka razy otworzyć auto (kluczyk miał już w kieszeni) i za każdym razem się udało.

Bardzo przydatne umiejętności :) i przestroga, by nie wysiadać z auta bez kluczyka - zwłaszcza zimą bez płaszcza:)

 

Dnia 4.01.2022 o 12:30, retrofood napisał:

 

Ubiegłej zimy to nawet telefon znalazłem jak śnieg stopniał (nie do końca). Mój własny. Na podwórku, przy ścieżce, którą odśnieżałem kilka dni wcześniej.

I w dodatku wcale nie płakałem przez ten okres. 

 

Pewnej zimy, w latach 90-tych, jechałem z kolegą na spotkanie biznesowe. A był mróz. No i przed Białymstokiem zatrzymaliśmy się w szczerym polu (kibelków na stacjach  benzynowych jeszcze wtedy nie było na zawołanie) i wysiedliśmy w samych marynarkach. A kluczyki zostały w aucie. No i w trakcie, zadziałały zamki. Zostaliśmy na zewnątrz bez płaszczów.

Auto wypasione, kolega nie chciał wybijać szyby, więc nawet podjechałem okazję na pobliską policję, aby dali namiary na jakiegoś włamywacza. Nie pomogło. Powiedzieli, że taki pan Zbyszek jest najlepszy, ale wyjechał gdzieś na gościnne występy, pewnie do Warszawy.

Po dwóch godzinach pomógł nam kierowca TIR-a. Pokazał, i to kilkoma sposobami, jak w ciągu kilku sekund otwiera się zamki w samochodzie. Praktycznie bez narzędzi. Albo wykorzystując to, co jest dostępne na zewnątrz samochodu. 

On miał w swoim aucie piłeczkę golfową. I nią otworzył nasz zamek. Ale można też wykorzystać np. ... wycieraczkę samochodową.

 

Teraz jestem właściwie włamywaczem kwalifikowanym. Bo z tym kumplem spróbowaliśmy wtedy po kilka razy otworzyć auto (kluczyk miał już w kieszeni) i za każdym razem się udało.

Bardzo przydatne umiejętności :)

×
×
  • Utwórz nowe...