18 godzin temu, retrofood napisał:
Właśnie tak. Kiedyś transformator zasilacza miał dwa uzwojenia. Pierwotne (sieciowe) i wtórne. Obydwa nie były za sobą połączone elektrycznie (nie stykały się), gdyż energia pomiędzy nimi była (jest) przekazywana obwodem magnetycznym, czyli magnesowaniem rdzenia. Obwody były od siebie odizolowane! A jeśli izolacja zapewniała skuteczne rozdzielenie nawet po spaleniu się uzwojeń, to taki transformator nosił nazwę transformatora bezpieczeństwa.
Ale transformator jest elementem drogim i dużym gabarytowo. Dlatego obecnie stosuje się zasilacze beztransformatorowe, w których nie ma elementu oddzielającego wtyk napięcia wyjściowego od napięcia sieci. To tak jakby była stroma górka, z pionową ścianą na 230 metrów wysoką. Jeśli spadniesz ze szczytu, to się zabijesz. Więc żeby tego uniknąć, dobudowano platformę 5 m poniżej szczytu. Więc górka wciąż ma 230 metrów, chociaż jeśli spadniesz, to już tylko 5 metrów. Takie jest założenie.
Tylko że w niektórych (nieuniknionych) przypadkach, platforma "zjeżdża" do samej ziemi.
Zabezpieczenia instalacyjne nie zadziałają, gdyż budowa tych zasilaczy ogranicza prąd do małych wartości. Na tyle jednak dużych, że np. w wannie, gdzie całkowicie otacza nas woda, blokada mięśni jest kompletna i nikt nie jest w stanie wtedy z wanny wyjść. A w przypadku tego dziecka nastąpiło ugryzienie, a więc dostęp napięcia do śliny, która jest elektrolitem. I bliska odległość mózgu, którego działanie zostało prawdopodobnie sparaliżowane.
Ale powierzchnia ciała człowieka w wannie cała jest otoczona wodą. Przewodzącą, gdyż w grę wchodzą minimalne odległości. Dlatego prąd przepływający przez każdy milimetr kwadratowy skóry się sumuje. A prąd "oderwania" to zaledwie 10 mA...
https://sciaga.pl/tekst/18723-19-skutki_dzialania_pradu_elektrycznego_na_organizm_czlowieka
Dzięki za wyczerpującą merytoryczną odpowiedź.
Dobrze rozumiem, że w "suchych" warunkach dotknięcie uszkodzonego kabla ładowarki nie powinno być aż tak niebezpieczne?