Skocz do zawartości

Co z tym zabójczym RADONEM?


Recommended Posts

Napisano
Witam
Ponieważ wielokrotnie, w wielu miejscach i wielu dyskusjach już ten temat powracał, powraca i będzie jeszcze powracał (bumerang jakiś?! icon_surprised.gif ), to postanowiłem zrobić to, co każdy, przecież, może (bodaj w części) zrobić!
Zobaczyć osobiście (po raz już któryś tam) SAM o co tu chodzi!
Dość mam już bredni wygłaszanych z wielkim przekonaniem a dotyczących różnych konstrukcji GWC (które czasem popełniam), systemów wentylacji itp. zagadnień.

Pierwszy krok:
W sieci poszukałem informacji DEFINIUJĄCYCH radon jako taki.
Dowiedziałem się z kilku źródeł, że:
• Jest najcięższym znanym (istniejącym) gazem SZLACHETNYM! (chemicznie – bierny!!!)
• Jest produktem (przejściowym, nietrwałym) rozpadu w aż trzech głównych szeregach promieniotwórczego rozpadu materii.
• Ma WIELE izotopów, z których izotop 222Rn jest najtrwalszy, bo czas jego rozpadu wynosi prawie 4 doby (3,icon_cool.gif. Inne – to tylko godziny!
• Ma w stanie gazowym i warunkach normalnych gęstość rzędu 9,3 kg/1m3 (powietrze to około 1kg/1m3 – więc radon ściele się nisko i raczej nie miesza)
• Rozpadając się wysyła głównie promieniowanie alfa i znacznie mniej beta.
• A także, że „Radon stanowi 40-50% dawki promieniowania, jaką otrzymuje mieszkaniec Polski od źródeł naturalnych.”

Drugi krok:
Poszukałem w innych witrynach/źródłach informacji uzupełniających.

Na przykład – jak ocenić ILE go jest!
Są takie jednostki jak Bekerel(e) na 1m3. 1Bq to jeden rozpad na 1 sekundę w 1 m3.
Jeżeli więc „zliczeń” licznika promieniotwórczości jest dużo – to i radonu jest dużo!

CO TO JEST promieniowanie alfa.
Wikipedia podaje, ze „Promieniowanie alfa jest to strumień jąder helu.”

Przekładając „z Polskiego na nasze” - to jak takie jadro sobie „stoi” to jest jądrem helu.
Ale jak zasuwa ze sporą prędkością – to już cząstka alfa!
Podaje też (Wikipedia) że: „Promieniowanie alfa jest bardzo silnie pochłaniane Nawet kilka centymetrów powietrza stanowi całkowitą osłonę przed tym promieniowaniem. Podobnie kartka papieru, albo naskórek pochłania całkowicie promienie alfa.”
Wniosek prosty! – RATLEREK!!! Straszy, widać, słychać – ale żeby zagryzł – to BARDZO się trzeba postarać i własne gardło DO SAMEJ JEGO PASZCZY trzeba podstawić!
Czy to znaczy – że olać, bo „strachy na Lachy”?
NIE! Najlepiej przekonał się o tym pewien Ruski szpion w Anglii !
WIEDZIEĆ co i jak! Jak się da – to unikać. Jak nie – to nie wpadać w panikę!!!

GDZIE występuje!
Zawartość Rn-222 w powietrzu atmosferycznym w warstwie przypowierzchniowej jest znacząca. Średnie stężenie 222Rn w powietrzu w Polsce wynosi ok. 10 Bq/mł. (rozpadów na sekundę w 1m3). Gromadzi się w budynkach mieszkalnych, zwłaszcza w piwnicach, przedostając się tam z gleby w wyniku różnicy ciśnień (efekt kominowy). Dotyczy to zwłaszcza podłoża granitowego, zawierającego większe ilości uranu w swoim składzie niż np. skały osadowe. Aktualnie w Polsce obowiązuje limit stężenia radonu w nowych budynkach mieszkalnych wynoszący 200 Bq/m3. (limit – przydział? NIE! To tyle, ile jest uważane za dawkę, „normalną i nie wywołującą wpływu na cokolwiek”).

JAK on nam szkodzi?
Obserwuje się niekorzystny wpływ radonu na zdrowie, szkodliwe efekty działania radonu polegają na uszkadzaniu struktury chemicznej kwasu DNA przez wysokoenergetyczne, krótkotrwałe produkty rozpadu radonu 222Rn, co wywołuje rozwój komórek rakowych Powoduje to np. zachorowania na raka płuc wśród górników. W wielu krajach wprowadzono normy określające dopuszczające stężenia radonu w powietrzu, w pomieszczeniach i wodach pitnych np. w Czechach norma ta wynosi 200 Bq/mł. Częste wietrzenie pomieszczeń może się przyczynić do spadku stężenia radonu.

Robiąc jakieś przybliżenie – to może szkodzić , bo jest jak łatające kowadło! Wielki i ciężki! Tylko, że daleko nie poleci – właśnie z TEGO powodu! Ale jakby tak w naszych płucach sobie takie kowadła latały?
Kilku się nie zauważy nawet! (do 200 jak podaje norma). Organizm „broni” się dobrze! „ZNA” promieniotwórczość naturalną od „zawsze” więc się przystosował…

A ta BETA, której jest mało, ale jest?
Znowu Wikipedia: „Promieniowanie beta powstaje podczas rozpadu beta, jest strumieniem elektronów lub pozytonów poruszających się z prędkością zbliżoną do prędkości światła. Promieniowanie beta jest silnie pochłaniane przez materię, przez którą przechodzi. Promieniowanie to jest zatrzymywane już przez miedzianą blachę. ( i nie tylko!!!)

Kundelek ratlerkopodobny?! No, coś w tym stylu!

Trzeci krok:
Polazłem do firmy i z mojej przepastnej szafy wyjąłem jeden z kilku leżących tam mierników!
Odkurzyłem i wymieniłem mu baterię!
Wykonałem pomiar sprawdzający to, co wyczytałem (dla mnie nie nowość, bo wielokrotnie wcześniej stykałem się z problematyką i wykonywałem takie czynności!!!)
Pomiary udokumentowałem zdjęciami.
Tym razem posłużyłem się miernikiem bardzo popularnym, RKSB-104 ustawionym na rejestrację „zliczeń na minutę”.
Uzyskany pomiar W MIEJSCU POMIARU JEST PORÓWNYWALNY z ilością rozpadów w 1m3 (średnio).
CELOWO nie wprowadzam tu DOKŁADNYCH wyliczeń w Siwertach Bekerelach czy Rentgenach, bo cholernie piętrowe ułamki by wyszły i ogólny obraz by się zaciemnił!
Zasada JEST (jak mi się wydaje) czytelna: Dużo zliczeń – to wysoka promieniotwórczość!

Pomiarów dokonałem:
Na trawniku przed domem (Dąbrowa Górnicza).
W piwnicy (dość głębokiej) 10 piętrowego bloku.
Na balkonie 10 piętra.
Nad „mineralną gazowaną czerpaną z najgłębszych źródeł gór”
Nad kranówą popularną i codzienną (chlorovitem kranowym).
I – kontrolnie – w okolicy mało „gorącego” źródełka!

Wyraźnie wyszło co i jak!
Schowałem mierniczek i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, otworzyłem piwo… icon_lol.gif
Wcale nie mam zamiaru się stresować! Nie ma czym!
Pozdrawiam Adam M.

Takie sobie wspominki…. icon_rolleyes.gif
Kiedyś, ale nie tak dawno, żeby wielu z Was tego nie mogło pamiętać, przyszedłem jak co rano do pracy. Jak co dzień, wyjąłem z szafy Geigera i załączyłem, żeby „zliczyć naturalne tło” i wprowadzić korektę do tego, co zrobi dyfraktometr Rentgenowski z wstawioną próbką…
Obejrzałem wynik, kurwnąłem na ewidentnie zje… psutą rurkę komory jonizacyjnej i wymieniłem ją na nową. Powtórzyłem pomiar, kurwnąłem, wymieniłem rurkę na kolejną…
TO SAMO!!! PONAD 380!!! Zmieniłem miernik na inny…. Zmierzyłem ponownie…
Zawezwałem kolegę, z którym razem pracowaliśmy i powtórzyliśmy te pomiary jeszcze kilka razy….
To było rano, 28 kwietnia 1986 roku…Poniedziałek…. Majowe święto już tuż-tuż!
Fajnie się ten tydzień rozpoczął!!! Lugola to potem koleżanki kilka dni z rzędu w laboratorium pichciły…
Nie piłem! Ma ohydny smak!
Nadal mam tylko dwie ręce i dwie nogi… Dzieci mam śliczne (choć trochę leniwe)…
Adam M.

Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka
Brak obrazka

Utwórz konto lub zaloguj się, aby skomentować

Musisz być użytkownikiem, aby dodać komentarz

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto na forum. To jest łatwe!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Masz już konto? Zaloguj się.

Zaloguj się
  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
  • Darmowy poradnik budowlany raz w tygodniu na Twój e-mail

  • Najnowsze posty

    • Przypominam podsumowanie mojego poprzedniego wpisu - wiążąca jest dopiero interpretacja przepisów wydana przez sąd, jego wyrok w konkretnej sprawie. Niestety, tak jak w tym przypadku przez dewelopera, bywa to wykorzystywane do tworzenia dość karkołomnych interpretacji. Chociaż i sądom też zdarzają się dość dziwne oraz wzajemnie sprzeczne wyroki.  Proszę spojrzeć jeszcze raz na brzmienie § 308. Podano w nim liczbę kondygnacji (przynajmniej 2 nadziemne), jako obligujące do zastosowania dalszych zapisów. Nie ma tam zawężenia do budynków wielorodzinnych. Najwyraźniej prawodawca nie miał więc intencji zastosowania takiego zawężenia, Tym bardziej, że w wielu innych przepisach tego samego rozporządzenia jest wyrażone wprost rozróżnienie na budynki wielorodzinne i jednorodzinne.  Argument o zmianie przepisów lub ich interpretacji od 2022 r. także jest nietrafiony. Ta część rozporządzenia (§ 308), brzmi tak samo od momentu przyjęcia jego pierwotnej wersji jeszcze w roku 2002, czyli 20 lat wcześniej. Fakt, że budynek został oddany do użytkowania , zaś nadzór budowlany nie wnosił uwag wcale nie znaczy, że wszystko wykonano prawidłowo. Jego przedstawiciele mogli czegoś nie sprawdzić, nie zauważyć itd.  Wreszcie mamy kwestię zasadniczą, czyli przywołany już § 146. 1.    § 146. 1. Wyloty przewodów kominowych powinny być dostępne do czyszczenia i okresowej kontroli, z uwzględnieniem przepisów § 308.   Proponuję zacząć od zadania deweloperowi pytania (na piśmie) jak w takim razie realizowany jest obowiązek wynikający z tego przepisu? Na jakiej podstawie twierdzi, że wystarcza do tego ruchoma drabina? Jeżeli odpowiedź nie będzie satysfakcjonująca następnym krokiem powinno być zwrócenie się z tymi samymi pytaniami do nadzoru budowlanego.    Osobiście uważam, że w tym przypadku powinno być zapewnione wejście na dach od zewnątrz, po drabinie stałej. Słusznie Pan zauważył, że wejście na dach przez wyłaz, z jednego z domów tworzących budynek szeregowy, nie zapewnia faktycznie dostępu na dach w celach opisanych w § 146. 1.  Dlatego przypominam o cytowanym już § 101. 1.   § 101. 1. W wyjątkowych przypadkach, uzasadnionych względami użytkowymi, jako dojście i przejście między różnymi poziomami mogą służyć drabiny lub klamry, trwale zamocowane do konstrukcji.    Nie bardzo widzę w tej sytuacji możliwość obrony stanowiska, że drabina ruchoma jest wystarczająca. 
    • No właśnie - wewnętrzne schody w mieszkaniu to nie jest klatka schodowa. Klatka schodowa jest wydzielona ścianami i wejście do lokali jest przez drzwi. Dlatego moim zdaniem powinna być ta drabina, bo zachodzi szczególny przypadek (dom wielolokalowy bez klatki schodowej).
    • W praktyce zdążą zareagować obydwa. Najczęściej.
    • Według dewelopera - cytat z maila, pod którym podpisał się "Inspektor nadzoru", imienia i nazwiska nie podam, bo mnie jeszcze jakieś RODO dopadnie: "Paragraf (Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie),  na który Pan się powołuje, dotyczy wewnętrznego dostępu z min 1 klatki schodowej w przypadku budynku wielorodzinnego posiadającego więcej klatek schodowych. Nie ma tu mowy o drabinie zewnętrznej,  którą sugeruje Pan na przesłanych zdjęciach. W naszym przypadku występują budynki jednorodzinne nie posiadające wydzielonej klatki schodowej ,a jedynie schody wewnętrzne. Dostęp do urządzeń na dachu (kominy) zapewniony jest przez dostawienie drabiny mobilnej umożliwiającej wejście na dach bez konieczności użycia dodatkowych ław kominiarskich z uwagi na płaski dach." Wspomniana drabina mobilna nie jest na wyposażeniu naszego małego osiedla oczywiście. W wiadomości skierowanej do dewelopera zasugerowałem montaż stałej drabiny zewnętrznej, ponieważ dostęp przez wyłaz z jednego segmentu nie będzie dostępem stałym. Wystarczy przecież, że mieszkaniec segmentu z wyłazem wybierze się na podróż dookoła świata, misję, czy inny długotrwały wyjazd służbowy i już mamy kłopot z dostępem. Drabina załatwia sprawę i oczekiwałbym takiego właśnie rozwiązania (przykład na foto - budynek oddany w podobnym terminie ulicę dalej). Nie przekonuje mnie tłumaczenie dewelopera a także ten fragment wiadomości a szczególnie podkreślona jej część końcowa: "W celu rozwiania Pańskich wątpliwości informuję, że budynek wybudowany został zgodnie z projektem oraz obowiązującymi przepisami na 2022 rok, a zatem „papiery” i stan faktyczny są zgodne. Ponadto został odebrany przez Nadzór budowlany i dopuszczony do eksploatacji" bez uwag", a zatem na dzień oddania spełniał wszystkie wymogi dla takiego obiektu. Od tego czasu niektóre przepisy zostały zmienione lub podejście służb i interpretacja wytycznych spowodowane jakimiś wydarzeniami, zmieniły się." "Niektóre przepisy", podejście służb i interpretacja się zmieniła... tak skonstruowane bardzo ogólne zdanie mogę zrozumieć tylko w taki sposób, treść przepisów można interpretować szeroko - w zależności od tego kto jakie ma potrzeby. Dla mnie - laika w przepisach budowlanych - nie ma różnicy między klatką schodową a schodami wewnętrznymi. Jedno i drugie ma taką samą funkcję, a stosowanie wydzielonej klatki schodowej nie ma przecież sensu w szeregowcu. Ma sens w budynkach wysokich (W) i wysokościowych (WW) i nie rozumiem dlaczego "inspektor" wciska tą wydzieloną klatkę schodową do budynku będącego budynkiem niskim (do 12m). Kierując się jego interpretacją wychodzi, że również budynki średniowysokie (czyli do 25m) obsłużyłby drabiną mobilną (która ma być na wyposażeniu każdej firmy kominijarskiej ???). Na koniec wiadomości od dewelopera dostałem tak jakby... ostrzeżenie, żółtą kartkę?: "Proszę również nie podważać decyzji (oświadczenia) jaką wydał Powiatowy Inspektor Nadzoru budowlanego.  Jeżeli ma Pan inne zdanie proszę skierować skargę właśnie do tej jednostki" Przecież nie sugerowałem, że decyzja PINB jest niewłaściwa. Wysłałem po prostu zapytanie po rozmowie i wizycie pracownika firmy kominiarskiej, według którego brak stałego dostępu do dachu jest niezgodny z obowiązującymi przepisami. Dziękuję wszystkim za zainteresowanie tematem i oczywiście jestem otwarty na wszelkie sugestie. Jeżeli racja jest po stronie mieszkańców - nie będziemy odpuszczać tematu, ważne jest jednak, żeby mieć pewność, że warto dalej naciskać dewelopera w kwestii dostępu do dachu.
    • To prawda, zachowanie przy zwarciach pozostaje identyczne pod względem czasu wyzwalania, ale w praktyce  zareaguje "szybszy".
  • Popularne tematy

×
×
  • Utwórz nowe...