Teletubiś to nie była władza tylko ktoś lubujący się w skojarzeniach. A dzięki temu mamy kilka nowych piosenek, programów kabaretowych, opowiadań więc w konsekwencji czyjeś przewrażliwienie okazało się być dobre dla kultury (masowej). A jeśli ktoś Teletubisia outsaidera nie zaakceptował to polecam mu (dla równowagi) popularną w latach 70-tych serie opowiadań Marcina Wolskiego. (Tytułu nie pamiętam - na ich podstawie nakręcono luźno powiązany z treścią oryginału film "Seksmisja").