A ja smiem twierdzic, ze pojecia nie masz o czym mowisz. Po pierwsze nie znasz sie na wykonczeniach, po drugie nie radzisz sobie na tynkach gipsowych, bo jak ktos wspomnial powyzej, trzeba umiec je zrobic, zeby w ogole ich nakładanie na mury mialo sens. Jak dla mnie to wpadaj z halogenem gdzie chcesz, ale nigdy nie uwierze Ci, ze przy halogenie odebralbys jakiekolwiek "szpachlowanie" (chodzi o gladzie gipsowe, a nie szpachle - jak rozumiem). Jak ktos powyzej wspomnial odbiera sie z odleglosci kilku krokow - metra, dwoch, przy swietle dziennym nie padajacym bezposrednio na sciane. A dla wszystkich niedowiarkow - wezcie sobie halogenik, z zarnikiem chocby 300W i przypatrzcie sie swoim doskonalym scianom - zamuruje Was (fajna gra slowna wyszla, nieprawdaz? ;P ) Rob sobie dalej te swoje tynki cementowo wapienne, ale nie wciskaj ludziom ciemnoty. My robimy tynki gipsowe, cem-wap, kwarcowe, wapienne, takie zupelnie tradycyjne i ciagle podejmujemy nowe wyzwania. Ale nie wciskamy nikomu ciemnoty dlatego, ze mamy gdzies taniej material albo nie umiemy czegos innego robic i probujemy za wszelka cene zlapac klienta. Uwierz - to sie na dluzsza mete nie oplaca. Jest wiele obiektow, gdzie tynki gipsowe sprawdzaja sie ze wzgledu na swoje lepsze wlasciowosci izolacyjne - cieplne i akustyczne czy elastycznosc i odpornosc na naprezenia (to chyba to samo) i ciezar. Jakies glupie gadanie o uszkodzeniach mechanicznych wynikajacych z uzytkowania sa bezsensowne, bo na wszystkich innych powszechnie stosowanych rodzajach tynkow wewnetrznych naklada sie grubą, czesto nawet 2-3 mm warstwe szpachli (start), gladzi (finish) i farby, ktora to warstwa jest tak samo odporna jak sama farba na tynkach gipsowych. Stukniesz w gipsowe - odpadnie Ci farba, moze troche tynku. Stukniesz w cem-wap, wap, kwarc (chociaz tu sa sposoby zrobienia ze mucha nie siada - ale CENA)- odpadnie Ci farba i przynajmniej gladz. Bo jak mocniej, to pojdzie razem ze startowa szpachla z tynkiem, na ktorym sie trzyma. A na koniec: w razie W - jak nas spali czy zaleje, to nie ma tynku, ktorego nie trzeba by skuwac i zaczynac od zera. no i historie z grzybem to nie rodzaj tynku, a sposob wykonania. Jak zostawicie puste przestrzenie, do ktorych dostaje sie wilgosc i cieplo, to chocby tynki byly ze szkla (chocby kwarcowe wykonczenie ) to i tak sie grzyb zalegnie. No i tynk gipsowy jest lekki - jak masz krzywy sufit, to owszem - wyrownasz go cementowymi zaprawami - ale rownanie do linii i oczka sufitu zajmie Ci tyle, ze cala budowa - bo nie zapominaj, ze aby zrobic to wlasciwie, musisz dac przerwe kazdej wartwie na wyschniecie, jesli nie chcesz, zeby kogos to kiedys zabilo jak grom z jasnego sufitu. A ze pewnie nigdy nikogo nie zabiles, to zaraz zaoponujesz te slowa. Ale uwierz mi, wypadki chodza po ludziach i ja bym na Twoim miejscu nie ryzykowal. Natomiast tynkiem gipsowym mozesz w ciagu jednego dnia wyrownac kilkucentymetrowe odchylenia - wystarczy dobry grunt, moze czasem metalowa "rapica". Zreszta, moglbym tak w nieskonczonosc. Powiedz mi: dlugo siedzisz w tynkach? Tak na serio, pol roku, mzoe dopiero wchodzisz i tak sie probujesz zareklamowac? EDIT: widze, ze posta stary. Moze do dzisiaj juz masz inne zdanie. Utrzymales sie w ogole na rynku?