Witam Jestem, geodetą prowadzącym małą firmę i to co piszą niektórzy powala na kolana Po pierwsze nie ma czegoś takiego jak wytyczenie działki jeżeli chcesz mieć wszystko zgodnie ze sztuką to robisz wznowienie pkt granicznych ( jeżeli są jakiekolwiek materiały do wznowienia ). Druga opcja to rozgraniczenie jedna z droższych robot geodezyjnych. Niestety powszechna jest praktyka " wytyczania " granic bez zgloszenia roboty, wzywania sąsiadów, sprawdzaniu materiałów arch. Na jakiej podstawie w takim wypadku geodeta okazuje granice? Problemu nie ma z dużymi działkami, natomiast jezeli ktos ma mala dzialke i "wrażliwego" sąsiada to potem do przepisowych 4 m braknie 0,5 i jest problem. Odnośnie mapki do celów projektowych wszystko zależy od zakresu opracowania. Ostatnio klient musiał ciągnąc media ponad 500 m więc i mapka była duża. Według przepisów mapka syt-wys musi mieć kołnierz 30m od granic inwestycji ( tez uważam, że to bez sensu ). Tyczenie zależy od ilości tyczonych pkt i ław ( 4pkt za 400 ok ) oraz czy geodeta pracuje sam i ty mu zapewniasz pomocnika, czy jest ze swoja ekipą. My wpadamy w 2-3 osoby na budowę, sami robimy wszystko łącznie z nabiciem ław. Cena zależ również od regionu. Postaraj się dogadać z geodetą na cała obsługę inwestycji ( my w takich wypadkach dajemy upust przy ostatniej robocie).
To nie jest po prostu Śląsk, widać że dobra firma bo robiła wszystko legalnie płacąc za zgłoszenie, podatek. I po wyznaczonych granicach zostanie operat, który pozniej kazdy geodeta ma obowiazek wykożystać.
Piszesz ustalenie granic. Co to znaczy, że geodeta tobie okazuje? Zakopuje graniczniki ? Wzywa sąsiadów? Na jakiej podstawie? Po 15 latach dzieci powiedzą geodeta wytyczył granice a tata zabił rurki gdzie wskazał. A śladu w Państwowym Ośrodku Dokumentacji Geodezyjnej nie ma. Pozdrawiam