16 godzin temu, katarzynat napisał:planujemy tylko zmienić strop na terive .. nic poza tym . a jeśli już będą naniesione poprawki to rzeczywiście ze zwrotem bedzie już problem ... zostaje tylko ewentualnie przerobić dach chyba ...
Przecież to nie kwestia - zwrot dokumentacji. Projekt typowy to odbitka - kosztuje mniej niż xero. Wiadomo że ten egzemplarz jest do wyrzucenia. Ale ty nie płacisz za egzemplarz, tylko za dokumentację, prawa autorskie. W momencie, kiedy "zwracasz" (inaczej dokument nie został przyjety i zostaje ci jako makulatura) projekt, autorzy nic nie tracą ze swoich praw. Ryzykujesz tylko koszt pracy adaptacji (oni ryzykują koszt kopii projektu - 10, 20 zł - możesz im za to zapłacić w razie czego) - czyli planu zagospodarowania - jednej nakładki.
I z tym się musisz umówić z projektantami.
Jesli chodzi o zmianę stropu - to można zrobić już po pozwoleniu na budowę. Tak samo inne niewidoczne na - zewnatrz zmiany. Robi się poprawki na istniejacym projekcie.
Reasumując - zwrot dokumentacji oznacza zwrot kopii typowego projektu - to nie są dokumenty znaczone numerami. Wartość xera. Kosztuje tylko dostosowanie do działki, czyli plan zagospodarowania terenu - jedna strona na podkładzie geodezyjnym.
16 godzin temu, katarzynat napisał:chyba będziemy ryzykować .... i troche się pożalę ... bo wkurza mnie to że na własnej działce nie mogę wybudować swojego wymarzonego domu bo urzędnik musi maczać w tym palce ...
Częściowo masz rację, ale bywa, że deweloperom urzędnicy pozwalają na to, by zepsuc otoczenie i życie, a czasem wartość działek - istniejącym już sąsiadom. Więc działa to w obie strony.
Spróbuj zrobić, jak ci radzę - i idź do urzędu z pewnością siebie, że nie widzisz problemu. Przyszłaś po pozwolenie. W razie jakichkolwiek pytań delikatnie je zbądź, przekaż, że architekt podpisany pod projektem stwierdził, że wszystko jest w ramach wymagań miejscowego planu i że bardzo ładnie komponuje się ten projekt z istniejacymi na tym terenie budynkami, w tym nowymi.
I że w ogóle jesteś szczęśliwa, ze udało ci się taki projekt znaleźć.
I zadnej wątpliwości masz nie mieć. Musisz w to sama uwierzyć.
Bo jak bedzie po tobe widać strach i niepewność - to wtedy sam urzędnik zaczyna się zastanawiać, co jest nie tak i zaczyna szukać. Z czystej obawy. A może cos jest nie tak.
Oczywiście istnieje opcja zlośliwego aptekarza, mędrka - urzędnika upierdliwego - ale na to trudno poradzić. Na szczęście nie są to częste przypadki.
Sama stwierdziłaś, żę najpierw pani nie odrzucała projektu, dopiero potem nabrała niepewności. Zarazilaś ją
Musisz sama być pewna - to też jest trochę zaraźliwe. Powodzenia.