W temacie bezpieczeństwa pożarowego w budownictwie jednorodzinnym wciąż panuje sporo nieporozumień. Większość inwestorów dba o czujki dymu i gaśnice, a pomija to, co ma największy wpływ na rozprzestrzenianie się ognia – materiały konstrukcyjne.
 
	 
 
	Zwykłe płyty OSB, które wciąż masowo stosuje się na poddaszach czy w garażach, mają klasę reakcji na ogień D-s2,d0, czyli są łatwopalne i przy pożarze wydzielają dużo dymu. To niestety norma, a przecież można inaczej.
 
	 
 
	Na rynku dostępne są już płyty konstrukcyjne o podwyższonej odporności ogniowej, np. Hydroflam (P5), które posiadają klasę reakcji na ogień B-s1,d0 – oznacza to, że praktycznie nie podtrzymują płomienia i wydzielają minimalne ilości dymu.
 
	 
 
	Co więcej, płyta Hydroflam jest płytą nośną, wodoodporną, więc można ją stosować zarówno na ściany, jak i podłogi, dachy czy antresole. W praktyce to rozwiązanie, które łączy trzy cechy: wytrzymałość, stabilność wymiarową i bezpieczeństwo pożarowe.
 
	 
 
	Stosujemy je m.in. w budynkach magazynowych i handlowych, ale coraz częściej również w domach jednorodzinnych – szczególnie w miejscach newralgicznych, jak garaże, kotłownie, pomieszczenia techniczne i poddasza.
 
	 
 
	Dla osób zainteresowanych specyfikacją i klasyfikacją ogniową, można znaleźć dane techniczne oraz przykłady zastosowań na stronie producenta/dystrybutora: https://niepalny.pl/p5-unilin-plyta-podlogowa/
 
	 
 
	W mojej ocenie, jeśli ktoś naprawdę myśli o bezpiecznym domu, to materiały niepalne powinny być dziś tak samo oczywiste jak czujniki dymu.