Jak ojciec stawiał dom, to w ramach oszczędności sami przenosiliśmy rożne dziwne rzeczy (ale trzech chłopa to może). Poza tym ogrodzenie (siatka i płot), kostka brukowa wokół domu, drewutnia, parapety, panele, malowanie, zabezpieczenie przed wodą (trzeba było ubić ze trzy wywrotki gliny na jednej ze ścian w piwnicy), balustrada na tarasie i wiele innych drobiazgów. Tam gdzie starczyło pogłówkować, popytać i można było coś zrobić samemu bez większego doświadczenia, to robiliśmy.