Mowię o "ekonomicznym" nie ekonomicznym. To taki sposób myślenia kiedy nie wyrzucasz spleśniałego chleba tylko go jesz oszczędzając w ten sposób 2 złote a potem wydajesz 200 złotych na lekarstwa bo sie strułaś.
Znam takich ludzi którzy są po studiach a mimo to mają opinię tych "co niczego nie wiedzą". I nie chodzi tu o branżę budowlaną tym razem ani o ich brak wiedzy. Po prostu zwyczajowo utarło się, że jak ktoś młody to nie należy mu ufać.
Po prostu boją się podejmowania decyzji i życia ze świadomością że są za cokolwiek odpowiedzialni. Cud że przy takich stresach urzędniczych jednak coś osiągamy.